Debata dla Obamy jak mini Pearl Harbour

(fot. PAP/EPA/SHAWN THEW)
PAP / mh

Politolog, amerykanista z Uczelni Vistula dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas o przedwyborczej debacie telewizyjnej prezydenta Baracka Obamy i republikańskiego kandydata do Białego Domu Mitta Romneya:

"Debata przynajmniej częściowo wyrównuje szanse (obydwu kandydatów), ale nie przesądza wyniku wyborów prezydenckich w USA. W polityce, jak na wojnie, po ataku następuje kontrofensywa. Romney będzie miał przestrzeń przewagi dzięki rozpędowi, ale sztab Obamy pewnie od razu zaczął przygotowywać odpowiedź. Jeszcze nie wiemy, jaką. Zobaczymy ją prawdopodobnie podczas drugiej debaty, lub wcześniej.

Przebieg debaty był zaskoczeniem dla wielu obserwatorów, którzy rzutowali teraźniejszą sytuację w przyszłość. Ludzie widzieli Romney'a słabszego od Obamy, bez pomysłu na kampanię i spodziewali się, że podczas debaty zobaczą go zdominowanego przez drugą stronę.

Spodziewałem się dynamizacji i zaskoczenia ze strony Romney'a. Dobra strategia używa zaskoczenia. Dla Obamy to było mini Pearl Harbour. Spodziewałem się, że Romney użyje przeciw Obamie słabą sytuację gospodarczą - wysokie jak na amerykańskie standardy bezrobocie, powolny wzrost gospodarczy i rosnący deficyt i dług federalny. A także specjalność Romney'a - efektywne wsparcie federalne dla energetyki opartej o odnawialne źródła. Sztab Obamy dał się zaskoczyć".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Debata dla Obamy jak mini Pearl Harbour
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.