Ebola jako broń biologiczna. Czy to możliwe?
Wirus Ebola, który wywołał epidemię w Afryce Zachodniej, należy do najwyższej kategorii A wśród czynników bioterrorystycznych. Jego wykorzystanie jako broni biologicznej wiąże się jednak z wieloma niedogodnościami i jest mało prawdopodobne - oceniają eksperci.
"Można przypuszczać, że jako broń biologiczna byłyby raczej wykorzystywane czynniki łatwiej dostępne od wirusa Ebola, np. laseczka wąglika (bakterie, które wywołują chorobę m.in. u bydła, koni i ludzi - PAP). Na korzyść Ebola przemawia nieporównywalny psychologiczny terror, jaki wywołuje ta epidemia" - wyjaśnił PAP dr Wacław L. Nahorski, krajowy konsultant ds. medycyny morskiej i tropikalnej.
Specjalista zaznaczył zarazem, że wirus Ebola należy do najwyższej kategorii A wśród czynników bioterrorystycznych z uwagi na "łatwość rozprzestrzeniania się między ludźmi, wysoki wskaźnik śmiertelności zakażonych osób, potencjalny wpływ na zdrowie publiczne, psychologiczny aspekt zachorowań - np. wzbudzanie paniki i duży oddźwięk społeczny oraz wymóg specjalnych przygotowań służby zdrowia". Czynniki zakaźne należące do niższych kategorii, tzn. B i C, są mniej niebezpieczne, z powodu na przykład mniejszej śmiertelności.
Dr Anna Kuna z Krajowego Ośrodka Medycyny Tropikalnej w Gdyni przypomniała, że wirusy gorączek krwotocznych były badane w laboratoriach już w latach 60-tych XX wieku. "Hipotetycznie możliwe jest, że próbki tych wirusów mogłyby zostać skradzione lub że - nie mając dostępu do laboratoriów - terroryści próbowaliby pobrać materiał zawierający wirusy od chorych pacjentów. Wymagałoby to jednak naprawdę dużego poświęcenia przestępców dla zdobycia próbek" - podkreśliła specjalistka.
Według prof. Andrzeja Horbana, konsultanta krajowego ds. chorób zakaźnych, wirus Ebola jako broń biologiczna miałby tę wadę, że równie szybko mógłby zabić produkujący go personel.
Specjalista wyjaśnił PAP, że czynniki stosowane jako broń biologiczna muszą być hodowane na jakimś modelu zwierzęcym. Tymczasem, obecnie rezerwuar (tj. zwierzę, które jest nosicielem czynnika zakaźnego) wirusa Ebola w przyrodzie nie jest ostatecznie potwierdzony. Podejrzewa się o to występujące w Afryce owocożerne nietoperze. Wiadomo, że zakażeniu ulegają również małpy - goryle, orangutany, pawiany, ale wirus jest dla nich równie śmiertelny jak dla ludzi.
Prof. Horban zwrócił uwagę, że możliwa musi być także hodowla wirusa poza organizmem żywym, w laboratorium. Wirusy do namnażania się wymagają żywych komórek gospodarza.
"Wirus Ebola jest bardzo zakaźny. Jego hodowla w laboratorium byłaby wysoce niebezpieczna dla personelu, musiałaby być prowadzona przy pełnym zabezpieczeniu i z niesłychaną ostrożnością. To wymagałoby ogromnej logistyki. Dlatego ryzyko jego wykorzystania jako czynnika bioterrorystycznego jest raczej małe" - powiedział prof. Horban.
Zaznaczył, że na niekorzyść zastosowania wirusa Ebola jako broni biologicznej np. to, że nie przenosi się on drogą powietrzną, w przeciwieństwie np. do laseczek wąglika.
Wirusa nie przenoszą też komary, jak malarię czy dengę. Do zakażenia konieczny jest bliski kontakt z osobą chorą - z jej płynami ustrojowymi, wydzielinami i wydalinami (jak krew, kał, mocz ślina czy nasienie). Jak podaje na swojej stronie internetowej WHO, przenoszenie wirusa drogą płciową poprzez nasienie notowano jeszcze siedem tygodni po powrocie pacjentów do zdrowia.
Prof. Horban zwrócił uwagę, że dotychczas nie dowiedziono, że wirus przenosi się między ludźmi drogą kropelkową. Taką drogę przenoszenia się wirusa potwierdzono na razie u małp naczelnych w laboratorium. Co więcej, w okresie bezobjawowego rozwoju choroby, który może trwać od 2 do 21 dni, osoba zakażona najprawdopodobniej nie zakaża innych.
"Wirusem Ebola nie można się zakazić od osoby, którą po prostu mijamy na ulicy" - podkreślił prof. Horban.
Dr Kuna przypomniała, że wirus Ebola może przetrwać we krwi poza organizmem (na przykład na powierzchni przedmiotów zabrudzonych krwią chorego) do 5 dni.
Dlatego wirusem można się zakazić również dotykając osób zmarłych oraz przedmiotów (np. pościeli, ręczników) zanieczyszczonych wydzielinami czy krwią osoby chorej. Źródłem infekcji mogą być też niewysterylizowane strzykawki i inny sprzęt medyczny.
Ponadto, do zakażenia może dojść podczas kontaktów z zakażonymi zwierzętami (WHO wymienia małpy, nietoperze, gryzonie i antylopy) - żywymi lub martwymi, czy podczas spożywania ich mięsa.
Według WHO najlepszą metodą niszczenia wirusa jest sterylizacja parą, przypomniała dr Kuna. Niszczą go również preparaty na bazie czwartorzędowych soli amonowych i fenoli, czy nawet roztwory domowych wybielaczy w rozcieńczeniu 1:100.
Kanadyjska Agencja ds. Zdrowia Publicznego podaje, że wirusa niszczy również odpowiednia dawka promieniowania gamma i promieniowania UV.
Wirus Ebola należy do rodziny filowirusów. Pod mikroskopem elektronowym jego cząstka wygląda jak poskręcana nić. Materiał genetyczny wirusa ma postać jednoniciowego RNA.
Pierwsze przypadki gorączki Ebola zostały odnotowane w 1976 r. jednocześnie na terenie Demokratycznej Republiki Konga (wówczas Zair) i w południowym Sudanie. Nazwa wirusa pochodzi od nazwy rzeki Ebola, która płynie w Demokratycznej Republice Konga.
Ogniska choroby pojawiają się rzadko, ale śmiertelność jest wysoka - nawet do 90 proc.
Dotychczas poznano pięć gatunków wirusa Ebola. Za najgroźniejszy z nich uważa się wirus Ebola-Zair, który odpowiada za rozwój epidemii szerzącej się obecnie w Afryce Zachodniej (Gwinea, Sierra Leone, Liberia i Nigeria). Z danych WHO na 11 sierpnia wynika, że wirusem Ebola zakaziło się tam łącznie 1975 osób (u 1275 pacjentów zakażenie potwierdzono laboratoryjnie), z czego 1069 zmarło.
Obecnie nie ma zarejestrowanej szczepionki ani leków przeciw wirusowi.
Skomentuj artykuł