"Erika Steinbach od dawna cieszy się skrycie"
O "farsie" wokół fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" pisze w środę niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung", komentując rezygnacje kolejnych członków rady naukowej instytucji.
We wtorek o swej rezygnacji z tego gremium poinformowała niemiecka publicystka Helga Hirsch. Wcześniej uczyniła to czeska historyk Kristina Kaiserova, krytykując rosnące upolitycznienie fundacji, która stworzyć ma w Berlinie muzeum poświęcone wysiedleniom Niemców.
W grudniu z rady wystąpił polski naukowiec Tomasz Szarota.
"FAZ" pisze, że dopóki nad fundacją wisiał "miecz Damoklesa" Eriki Steinbach, nikt dokładnie nie przyglądał się tej instytucji.
– Od kiedy przewodnicząca Związku Wypędzonych została unieszkodliwiona przez połączone siły polsko- niemieckie, uwidoczniły się zasadnicze różnice interesów, które ścierają się w gremiach fundacji oraz już w opisie jej celów – ocenia "FAZ".
– Podczas gdy jedni chcą przede wszystkim zinstytucjonalizować pamięć o wypędzeniach, dla drugich na pierwszym planie stoi pojednanie z Polską. Nauka i polityka zderzają się ze sobą, a produktywność jest odpowiednio niska. Doprowadziło to do rezygnacji już trzeciej osoby z rady naukowej – dodaje gazeta.
I podsumowuje: "Erika Steinbach pewnie od dawna cieszy się skrycie, że oszczędzono jej udziału w tej farsie".
Dziennik "Die Welt" ocenia z kolei, że wydaje się, iż po zażegnaniu sporu o kandydaturę Steinbach do władz fundacji, "właściwe kontrowersje dopiero nadejdą".
– Teraz miejscem akcji jest rada naukowa fundacji – jedyne gremium, w którym zasiadali trzej przedstawiciele z zagranicy. Obecnie pozostał tylko jeden: węgierski historyk Kristian Ungvary – pisze "Die Welt".
Według gazety osobom, które wystąpiły z rady naukowej fundacji, chodzi także o kwestię, "jak dalece inne państwa - w pierwszej linii Polska - mają współdziałać przy projekcie, którego celem jest pojednanie". – Polski historyk Tomasz Szarota wycofał się z tej rady, ponieważ uważał, że nie chodzi tu o pojednanie s sąsiadami, lecz o pojednanie Niemców między sobą – dodaje "Die Welt".
Skomentuj artykuł