Imam protestuje przeciw krwawym starciom

(fot. EPA/YAHYA ARHAB)
PAP / pz

Wielki imam kairskiego meczetu Al-Azhar, szejk Ahmed al-Tajeb ogłosił, że będzie przebywał w odosobnieniu do czasu zakończenia przelewu krwi w Egipcie. W ten sposób zaprotestował przeciwko poniedziałkowym starciom, w których zginęło co najmniej 51 osób.

Według najnowszych danych służb ratunkowych w starciach armii ze zwolennikami obalonego prezydenta Mohammeda Mursiego rannych zostało też 435 osób. Wcześniejszy bilans mówił o 42 zabitych i ponad 200 rannych.

Poniedziałek jest najkrwawszym dniem od środy 3 lipca, kiedy armia odsunęła od władzy Mursiego.

DEON.PL POLECA

Tajeb napisał w oświadczeniu, że będzie przebywał w swoim domu, dopóki "wszyscy nie wezmą na siebie odpowiedzialności za powstrzymanie rozlewu krwi, zamiast wciągać kraj w wojnę domową". Szejk zaapelował by okres przejściowy, który rozpoczął się po obaleniu Mursiego, nie przekroczył sześciu miesięcy. Wezwał też do utworzenia "w ciągu maksymalnie dwóch dni komisji pojednania narodowego".

Wcześniej przywódca egipskiej liberalnej opozycji Mohammed ElBaradei potępił starcia i oświadczył, że Egipt "desperacko potrzebuje" pojednania. "Przemoc nie jest właściwym podejściem, niezależnie od tego, z jakiego źródła pochodzi, i musi zostać stanowczo potępiona" - napisał ElBaradei na Twitterze.

Zaapelował też o przejrzyste i niezależne śledztwo w sprawie starć, do jakich doszło w poniedziałek przed siedzibą Gwardii Republikańskiej w Kairze, gdzie przetrzymywany był Mursi. ElBaradei jest obecnie typowany na wiceprezydenta Egiptu.

Według Bractwa Muzułmańskiego, z którego wywodzi się były już prezydent Mursi, oraz świadków wydarzeń starcia rozpoczęły się, gdy żołnierze i policjanci nad ranem otworzyli ogień do demonstrującego pokojowo tłumu.

Armia twierdzi z kolei, że starcia sprowokowali uzbrojeni terroryści związani z Bractwem Muzułmańskim, którzy usiłowali przypuścić szturm na koszary Gwardii i otworzyli ogień, prowokując siły bezpieczeństwa do reakcji.

Tymczasowy prezydent Egiptu Adli Mansur zaapelował do protestujących, by nie zbliżali się do obiektów wojskowych i innych "istotnych placówek" państwowych. Według państwowej agencji MENA powołał on też do życia specjalną komisję, która ma zbadać poniedziałkowe zajścia.

Wydarzenia te potępił Iran, Turcja, a także palestyński Hamas, wywodzący się z Bractwa Muzułmańskiego.

Śmierć demonstrantów pogłębi tylko podziały między Bractwem a jego przeciwnikami - przewiduje agencja AP. Kilka godzin po porannych starciach Bractwo zaapelowało do Egipcjan, by powstali przeciwko "tym, którzy chcą skraść ich rewolucję za pomocą czołgów i opancerzonych pojazdów".

Szef Bractwa Mohammed Badie powiedział, że dowódca egipskich sił zbrojnych generał Abd el-Fatah Said es-Sisi spycha Egipt na tę samą drogę, na której znajduje się pogrążona w wojnie domowej Syria.

Powołując się na wysokiego rangą przedstawiciela egipskich sił bezpieczeństwa, AFP podała w poniedziałek, że władze zamknęły główną siedzibę Partii Wolności i Sprawiedliwości, politycznego skrzydła Bractwa Muzułmańskiego, ponieważ znaleziono tam "substancje łatwopalne, noże i broń".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Imam protestuje przeciw krwawym starciom
Komentarze (1)
9 lipca 2013, 00:07
Wyrażam więc wielki szacunek dla tego człowieka. Pokazuje ludzi, a nie chore efekty chorej interpretacji islamu. Wciąż CHCĘ wierzyć, że istnieje "normalny" islam, tak jak przez lata w Polsce, w Kruszynianach.