Hadżizadeh, cytowany przez państwową telewizję, oświadczył, że "właściwym odwetem" za zabicie przez siły USA irańskiego generała Kasema Sulejmaniego będzie wyparcie z Bliskiego Wschodu amerykańskich żołnierzy.
Iran ma w stanie gotowości setki rakiet, a kiedy odpalono w środę pociski, które trafiły w bazy USA w Iraku, Teheran "wykorzystał też atak cybernetyczny, by dezaktywować (amerykański) system nawigacji samolotów i dronów" - oznajmił Hadżizadeh.
Podkreślił, że już w środę, gdy Iran przypuścił atak, Gwardia Rewolucyjna była gotowa "wystrzelić setki rakiet".
Agencja Associated Press zwraca uwagę, że Teheran wysyła w czwartek bardzo sprzeczne sygnały. Już wcześniej Gwardia Rewolucyjna Iranu ostrzegła, że "wkrótce w potężniejszy sposób zemści się" na USA. Prezydent Hasan Rowhani ostrzegł Waszyngton, że spotka się z "bardzo niebezpieczną odpowiedzią", jeśli popełni "jeszcze jeden błąd".
Dotychczasowy zastępca Sulejmaniego, a obecnie nowy dowódca elitarnych sił Al-Kuds Esmail Gani oświadczył w czwartek, że będzie kontynuował misję swojego poprzednika.
Ambasador Iranu przy ONZ Madżid Tacht Rawanczi oświadczył, że Iran zemścił się już za śmierć Sulejmaniego i nie zamierza podejmować nowych działań wojskowych, jeśli nie będzie agresji ze strony Stanów Zjednoczonych.
Również w czwartek libański Hezbollah, bardzo potężny polityczny ruch szyicki i zarazem organizacja zbrojna, ogłosił ponownie, że sojusznicy Iranu powinni pomóc mu pomścić śmierć Sulejmaniego.
W nocy z wtorku na środę z terytorium Iranu wystrzelono ponad 20 pocisków rakietowych na cele Stanów Zjednoczonych w Iraku: bazę wojskową Ain Al-Asad, położoną 160 km na zachód od Bagdadu, oraz bazę w Irbilu, w irackim Kurdystanie na północy kraju.
Skomentuj artykuł