Irlandczycy protestują. Nie chcą żadnych cięć
Ponad 10 tys. osób uczestniczyło w sobotę w Dublinie w demonstracji przeciwko zapowiedzianym przez rząd Irlandii oszczędnościom budżetowym, które mają złagodzić dramatyczny kryzys finansów publicznych.
Jak pisze agencja Associated Press, przywódcy organizujących protest związków zawodowych zapowiadali, że wezmą w nim udział dziesiątki tysięcy ludzi, ale faktyczna liczba uczestników wydawała się niższa. Policja oceniła ją na "co najmniej" 10 tys.
Była to pierwsza większa demonstracja od czasu, gdy w ubiegłym tygodniu Irlandia podjęła rokowania z Unią Europejską i Międzynarodowym Funduszem Walutowym w sprawie pożyczek w szacowanej wysokości 85 mld euro, co ma uchronić kraj przed bankructwem.
Podłożem irlandzkiego kryzysu budżetowego jest przekazanie miliardowych sum na akcję ratowania zagrożonych upadłością banków komercyjnych. Jak się oczekuje, w następstwie tej pomocy tegoroczna nadwyżka wydatków państwa nad wpływami sięgnie 32 proc. PKB. Gdyby nie uwzględnić kosztów wsparcia banków, deficyt wyniósłby blisko 12 proc. PKB.
Zdaniem krytyków rządu, nie ma on mandatu do prowadzenia negocjacji w sprawie programu pomocowego i powinien bezzwłocznie rozpisać przedterminowe wybory. Natomiast premier Brian Cowen twierdzi, że wybory mogłyby się odbyć dopiero po uchwaleniu przyszłorocznego budżetu, co ma nastąpić w grudniu.
Według przedstawionych w środę rządowych planów, w ciągu najbliższych czterech lat aktywa irlandzkiego budżetu wzrosną o 15 mld euro w rezultacie redukcji wydatków i zwiększenia wpływów podatkowych.
Skomentuj artykuł