Jordania - kolejny niespokojny kraj
Prawie 1,5 tys. ludzi demonstrowało w środę w jordańskim mieście Irbid, domagając się reform politycznych - podała agencja AFP, powołując się na uczestników zgromadzenia.
Według nich w proteście przeciwko "biedzie i opresji" uczestniczyli przedstawiciele związków zawodowych, reprezentanci różnych partii politycznych i organizacji kobiecych. Do zgromadzenia w położonym na północy kraju mieście doszło po wieczornych modłach.
"Tworzymy ludową rewolucję" - skandowali demonstranci, którzy rozdawali przesłanie zawierające 14 postulatów politycznych i socjalnych, m.in. obniżki cen paliw, ukarania skorumpowanych przedstawicieli władzy i rewizji prawa wyborczego.
Kilka godzin wcześniej ok. 30 wykładowców uniwersyteckich zebrało się przed pałacem królewskim w Ammanie, domagając się "ograniczenia władzy króla Abdullaha II" i "reform konstytucyjnych". Jeden z uczestników akcji wyjaśnił, że komunikat dla monarchy głosi: "Chcemy, by król panował, ale nie rządził". "Nie powinien on desygnować premiera" - dodał manifestant.
W ostatnich tygodniach w Jordanii doszło do kilku wielkich antyrządowych protestów, wywołanych rosnącymi cenami, bezrobociem, inflacją, korupcją, a także zainspirowanych wydarzeniami w Tunezji i Egipcie.
Skomentuj artykuł