Na Ukrainie oficjalnie rozpoczęła się w poniedziałek kampania przed zaplanowanymi na 17 stycznia wyborami prezydenckimi. Zgodnie z sondażami główną walkę o stanowisko szefa państwa stoczą między sobą przywódca opozycyjnej, prorosyjskiej Partii Regionów Ukrainy Wiktor Janukowycz i premier Julia Tymoszenko.
Różne sondaże dają Janukowyczowi od 22 do ponad 28 proc. poparcia. Według nich Tymoszenko może liczyć na głosy 15-20 proc. wyborców. Trzecie miejsce w rankingu kandydatów zajmuje 35-letni Arsenij Jaceniuk, były szef dyplomacji i były przewodniczący parlamentu. Badania dają mu od 8 do 10 proc. poparcia.
O reelekcję będzie ubiegał się także obecny prezydent Wiktor Juszczenko. Cieszy się on poparciem - według różnych pracowni socjologicznych - od niecałych 3 do 7 proc.
Ukraińscy eksperci są zgodni, że czas przed wyborami nie będzie wykorzystany na walkę na programy, lecz zniszczenie przeciwnika. Jednym z głównych elementów kampanii będzie kwestia stosunków z Rosją.
- W kampanii prezydenckiej, która de facto trwa już od kilku miesięcy, o założeniach programowych praktycznie się nie mówi - powiedział Ołeksij Harań, politolog z Akademii Kijowsko-Mohylańskiej.
Według jego oceny Janukowycz tradycyjnie skieruje swą kampanię do elektoratu prorosyjskiego, wybije kwestię przyznania językowi rosyjskiemu statusu drugiego po ukraińskim języka państwowego i będzie krytykował dążenia do członkostwa w NATO.
- Wykorzysta to Tymoszenko, która postara się uzyskać pozycję kandydata proeuropejskiego i jedynej osoby, zdolnej przeciwstawić się dążeniom Janukowycza do zbliżenia z Rosją - przewiduje Harań.
Takie nastawienie szefowej rządu nie oznacza, że w kampanii wyborczej będzie ona przeciwnikiem Rosji. Jak mówiła niedawno Ukraina "musi mieć dobre relacje z każdym, z kim łączą ją interesy".
Premier dąży także do zmniejszenia ilości gazu importowanego z Rosji w przyszłym roku oraz chce uniknąć kar za to, że wbrew kontraktom w roku bieżącym nie pobiera tyle paliwa, ile wcześniej zamówiono. Tymoszenko liczy, że załatwi te problemy jeszcze przed końcem roku, podczas rozmów z premierem Rosji Władimirem Putinem, którego zaprosiła na Ukrainę.
W tej sytuacji wyraziście antyrosyjski prezydent Juszczenko skupi się na krytyce zarówno Tymoszenko, jak i Janukowycza - uważa Harań. - Pozostanie także kandydatem, który najgłośniej będzie mówić o integracji z UE i euroatlantyckiej orientacji Ukrainy - ocenił.
Mówiąc o kandydaturze Arsenija Jaceniuka politolog zwrócił uwagę na zmiany, które zaszły w nim w ostatnim czasie. - O ile do niedawna był bardzo prozachodni, to teraz zaczyna ciepło wyrażać się o Rosji. Traci przez to wyborcę na zachodzie kraju, na którego do tej pory się orientował - powiedział Harań.
Tegoroczna kampania prezydencka na Ukrainie, zamiast dotychczasowych 120, będzie trwała tylko 90 dni. Aby w niej uczestniczyć kandydaci powinni wpłacić na konto Centralnej Komisji Wyborczej równowartość ok. 860 tysięcy złotych.
Wybory prezydenta Ukrainy 17 stycznia przyszłego roku będą piątymi z kolei wyborami szefa tego państwa od zdobycia niepodległości w 1991 roku. Wtedy to prezydentem został Leonid Krawczuk. W 1994 roku zastąpił go na tym stanowisku Leonid Kuczma, który rządził krajem przez dwie kadencje. W 2004 roku na prezydenta wybrano Wiktora Juszczenkę.
Skomentuj artykuł