Nie będzie duchownych na obchodach "9/11"
Burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg nie ugiął się pod naciskiem przywódców religijnych oraz politycznych i nie zmienił decyzji o wykluczeniu duchowieństwa z oficjalnych uroczystości w 10. rocznicę ataków terrorystycznych na World Trade Center 11 września.
O postanowieniu Bloomberga powiadomił jego rzecznik Marc LaVorgna. Oświadczenie zostało wydane wbrew rosnącej presji ze strony ugrupowań religijnych, a także konserwatywnych polityków.
Prezes Ligii Katolickiej Bill Donohue nakłaniał burmistrza by ten zgodził się na "krótkie wystąpienia księdza, pastora, rabina i imama" w Strefie Zero, czyli tam gdzie stały wieżowce WTC.
W podobnym tonie wypowiadał się prezes konserwatywnego think tanku chrześcijańskiego, Family Research Council, Tony Perkins. Argumentował, że po atakach terrorystycznych Amerykanie zwrócili się ku Bogu szukając pocieszenia, a duchowieństwo było ściśle zaangażowane w proces uśmierzania bólu w narodzie.
"Burmistrz Bloomberg zgodził się na obecność polityków i prezydentów, ale nie pastorów i modlitwy w czasie uroczystości w Strefie Zero dla rodzin ofiar" - irytował się cytowany przez telewizję FoxNews Perkins. Powiadomił, że zbiera podpisy pod petycją krytykującą decyzję Bloomberga.
Do protestów przyłączyli się także politycy. Radny miejski Fernando Cabrera, który jest pastorem w nowojorskiej dzielnicy Bronks, także przygotował petycję i zamieścił ją na swojej stronie internetowej. Nawołuje w niej, by Bloomberg dopuścił modlitwę podczas obchodów rocznicowych.
Decyzja burmistrza oburzyła konserwatywnego kandydata na prezydenta USA, byłego senatora z Pensylwanii Ricka Santoruma. "Wzywam burmistrza Bloomberga o ponowne rozpatrzenie niefortunnego postanowienia. Ważne jest umożliwienie klerowi udziału w upamiętnieniu (rocznicy 11 września), co pomoże w zabliźnieniu się wciąż gojących się ran narodu" - oświadczył Republikanin.
Skomentuj artykuł