"Nie chciałbym być w skórze kapitana Titanica"

Kapitan Francesco Schettino (fot. EPA/ENZO RUSSO)
PAP / pz

Praskie media przypominają słowa kapitana wycieczkowca Costa Concordia, który przed rokiem w wywiadzie dla czeskiej prasy powiedział, że "nie chciałby być w skórze kapitana Titanica". Costa Concordia rozbiła się w piątek o skały na Morzu Tyrreńskim.

- Nie chciałbym się nigdy znaleźć w roli kapitana Titanica, który płynął przez ocean między górami lodowymi. Uważam, że dzięki przygotowaniu człowiek poradzi sobie z każdą sytuacją i zapobiegnie wszelkim problemom. Bezpieczeństwo pasażerów jest dla nas najważniejsze - oświadczył Francesco Schettino w wywiadzie sprzed kilkunastu miesięcy, który zamieścił w poniedziałek internetowy portal informacyjny iDnes.cz.

W wywiadzie dla czeskich mediów sprzed kilkunastu miesięcy kapitan podkreślał, że wszystko w pracy dowódcy statku zależy od doświadczenia. - Co rano wstaję między godziną 5 a 6. Jeśli jest brzydka pogoda, to nie śpię, ponieważ muszę stać na mostku kapitańskim. Gdy tylko wymaga tego sytuacja, kapitan musi mieć wszystko pod kontrolą, być tam, gdzie jest potrzebny - zauważył Schettino

DEON.PL POLECA

Statek Concordia z około 4200 osobami na pokładzie rozbił się w piątek na Morzu Tyrreńskim u wybrzeży Toskanii. W wypadku wycieczkowca, który wpadł na podwodne skały, zginęło sześć osób, kilkadziesiąt odniosło rany, a kilkanaście wciąż uważa się za zaginione.

Kapitana Schettino aresztowano. Wśród stawianych mu zarzutów jest - oprócz nieumyślnego spowodowania śmierci - porzucenie statku w chwili, gdy było na nim jeszcze wielu ludzi. Agencja ANSA podała także, że Schettino został kilkakrotnie poproszony przez Straż Przybrzeżną o powrót na pokład, gdy trwała tam jeszcze ewakuacja, ale nie posłuchał tych apeli.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Nie chciałbym być w skórze kapitana Titanica"
Komentarze (1)
MR
Maciej Roszkowski
11 lutego 2012, 11:32
W związku z napływającymi meldunkami o napotykanych w okolicy górach lodowych,  kpt Edward Smith wyszedł wcześnie z przyjęcia. Udał się na mostek kapitański i poprosił pełniącego wachtę drugiego oficera Charlesa Lightollera, aby ten informował go w razie niebezpieczeństwa, "Około 23.40 "Titanic" zderzył się z górą lodową. Smith pośpieszył na mostek, odebrał raport o wypadku od pierwszego oficera Williama Murdocha, polecił drugiemu oficerowi przygotowanie łodzi ratunkowych i udał się, razem z Thomasem Andrewsem, na inspekcję statku. Niewiele wiadomo, co działo się ze Smithem bezpośrednio przed zatonięciem statku. Po odpłynięciu szalup ratunkowych miał powiedzieć przez tubę do załogi: "Spełniliście swój obowiązek, zwalniam was, ratujcie się w imię Boże".Sam nie próbował się nawet ratować. Ostatni raz widziano go na mostku kapitańskim. Jego ciało nie zostało odnalezione." -wg. Wikipedii Kapitan Edward Smith pracował prawie 50 lat na morzu. W przeciwieństwie do tej żałosnej miernloty był fachowcem i człowiekiem honoru