Numer jeden kalabryjskiej mafii zatrzymany
Wśród ponad 300 mafiosów zatrzymanych we wtorek podczas policyjnej operacji we Włoszech jest numer jeden kalabryjskiej mafii, 'ndranghety, 80-letni Domenico Oppedisano - podały włoskie media. W akcji w Kalabrii i Lombardii uczestniczyło 3 tys. policjantów.
Według śledczych Oppedisano od sierpnia zeszłego roku stał na czele kierownictwa mafii, w skład którego wchodzili bossowie wszystkich klanów, zwanych w dialekcie kalabryjskim "'ndrine". Do jego wyboru doszło w szczególnych okolicznościach; podczas ślubu dzieci szefów dwóch gangów.
Wtorkowa operacja była rezultatem śledztwa dotyczącego przenikania struktur mafii z Kalabrii do przemysłu i handlu oraz do działalności politycznej i do władz administracyjnych na północy Włoch.
To mafia stała za wyborem niektórych lokalnych polityków w Lombardii - wynika z dochodzenia. W opinii śledczych region ten został wręcz przez nią "skolonizowany". Jeden z rozbitych przez policję klanów, kierowany przez aresztowanego bossa Pino Neriego, nazywał się właśnie "Lombardia".
Podczas policyjnej akcji skonfiskowano majątek kalabryjskiej mafii, szacowany na dziesiątki milionów euro.
W wydanej nocie włoska policja poinformowała, że uderzyła w najpotężniejsze struktury mafii z okolic Reggio Calabria, Vibo Valentia i Crotone.
Minister spraw wewnętrznych Roberto Maroni oświadczył: "To bezsprzecznie najważniejsza w ostatnich latach operacja przeciwko 'ndranghecie, która została trafiona w samo serce jej kryminalnego systemu". Szef MSW podkreślił, że dokonano ataku na struktury organizacyjne i majątek klanów.
Media zauważają, że w śledztwie wyszły na jaw niebywałe wręcz aspekty mafijnego życia. Okazało się, że spotkania kalabryjskich bossów odbywały się w zeszłym roku w utworzonym przez miejscowe władze ośrodku integracyjnym w rejonie Mediolanu, noszącym imię sędziów Falcone i Borsellino, zamordowanych przez sycylijską cosa nostrę.
Ujawniono także absolutną bezkarność gangsterów i bezradność terroryzowanych przez nich przedsiębiorców, kupców, restauratorów na północy Włoch. Istnieją dowody na setki przypadków zastraszeń w Lombardii. Żaden z nich nie został jednak zgłoszony wymiarowi sprawiedliwości.
Skomentuj artykuł