"NYT": Chiny vs. USA? Zwycięży moralność

(fot. Peter Fuchs / flickr.com)
PAP / wm

Starcie Chin i USA w walce o światową hegemonię jest nieuniknione. O tym, kto zwycięży, zadecyduje nie tylko potęga ekonomiczna i militarna, ale również moralność - ocenił w poniedziałek w komentarzu dla "NYT" ekspert z Uniwersytetu Tsinghua, Yan Xuetong.

Chociaż obydwa kraje zapewniają, że ich rywalizacja nie zagrozi światowemu pokojowi, większość analityków nie podziela tego optymizmu i obawia się wybuchu wojny - napisał w "New York Timesie" profesor nauk politycznych z pekińskiego uniwersytetu.

O wyniku zmagań zadecyduje nie tylko siła gospodarcza i militarna, ale również moralność, która - jak podkreślił - "może odgrywać kluczową rolę w kształtowaniu międzynarodowej konkurencji między potęgami politycznymi, jak również w odróżnieniu zwycięzców od przegranych".

Do takiego wniosku doszedł, analizując dzieła starożytnych chińskich filozofów politycznych, takich jak Guanzi, Konfucjusz, Xunzi i Mencjusz.  Twierdzili oni zgodnie, że kluczem do potęgi politycznej jest "zdobywające serca i umysły ludzi w kraju i poza granicami" dojrzałe moralnie przywództwo. Według nich taka władza w każdym starciu pokona opartą wyłącznie na przemocy tyranię czy hegemonię.

Teorie te powstawały ponad 2 tys. lat temu, kiedy Chiny rozbite były na wiele małych państewek. Jednak zdaniem Yana dzisiejsza sytuacja na świecie wykazuje "uderzające podobieństwa" do tamtej epoki, a recepty wypracowane przez starożytnych nadają się do bezpośredniego zastosowania również teraz. Oznacza to, że "państwa bazujące na potędze wojskowej i gospodarczej, ale pozbawione moralnej dojrzałości, skazane są na porażkę" - ocenił.

"W jaki sposób Chiny mogą zatem zdobyć serca ludzi na całym świecie? Według starożytnych filozofów powinny zacząć od siebie" - napisał. Jego zdaniem zamiast koncentrować się na rozwoju gospodarczym, powinny skupić się na budowaniu harmonijnego społeczeństwa poprzez eliminowanie olbrzymiej przepaści, która dzieli w tym kraju bogatych od biednych. Muszą też wyplenić korupcję, a kult pieniądza zastąpić tradycyjną moralnością.

Stany Zjednoczone, dzięki sile militarnej, wciąż są światowym hegemonem i mają ponad 50 sojuszników. By móc rywalizować z nimi na tym polu, Chiny muszą nawiązać współpracę wojskową i dyplomatyczną z jak największą liczbą "wysokiej rangi" partnerów.

Jak zauważył, w ciągu najbliższej dekady do władzy w Chinach dojdą pokolenia, które doświadczyły trudów rewolucji kulturalnej. Tacy przywódcy z pewnością będą cenić wartości polityczne wyżej niż korzyści materialne. Powinni odegrać większą rolę na arenie międzynarodowej, oferując słabszym państwom lepszą ochronę i więcej wsparcia gospodarczego, co oznacza intensywniejszą rywalizację z USA - podkreślił Yan. Ryzyko konfliktu zbrojnego ocenił jednak jako niskie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"NYT": Chiny vs. USA? Zwycięży moralność
Komentarze (4)
~
22 listopada 2011, 19:40
Mnie ciekawi stanowisko Rosji - niby w stronę USA, ale ostatnio mniej, sytuacja jest dynamiczna, a tekst ciekawy. Zwłaszcza, że administracja Obamy raczej pogłębia podziały społeczne i nie proponuje - moim zdaniem - przekonującej jakiejś "moralności", tzn. to, co proponuje, serc nie pociąga. Taki bezwyznaniowy koniunkturalistyczny socjoliberalizm. Zgadzam się. USA kompromituje się z zatrważająca konsekwencją odkąd upadł blok wschodni. Jeśli Chiny wykażą moralną przewagę, będą nadzieją świata. Jak Chiny mogą wykazać moralną przewagę, skoro morduje się tam nienarodzone dzieci na masową skalę?  A w USA też jest bardzo źle pod tym względem - setki tysięcy zamordowanych nienarodzonych dzieci rocznie.
P
polonopitek
21 listopada 2011, 21:56
Mnie ciekawi stanowisko Rosji - niby w stronę USA, ale ostatnio mniej, sytuacja jest dynamiczna, a tekst ciekawy. Zwłaszcza, że administracja Obamy raczej pogłębia podziały społeczne i nie proponuje - moim zdaniem - przekonującej jakiejś "moralności", tzn. to, co proponuje, serc nie pociąga. Taki bezwyznaniowy koniunkturalistyczny socjoliberalizm. Zgadzam się. USA kompromituje się z zatrważająca konsekwencją odkąd upadł blok wschodni. Jeśli Chiny wykażą moralną przewagę, będą nadzieją świata.
G
gość
21 listopada 2011, 15:24
Mnie ciekawi stanowisko Rosji - niby w stronę USA, ale ostatnio mniej, sytuacja jest dynamiczna, a tekst ciekawy. Zwłaszcza, że administracja Obamy raczej pogłębia podziały społeczne i nie proponuje - moim zdaniem - przekonującej jakiejś "moralności", tzn. to, co proponuje, serc nie pociąga. Taki bezwyznaniowy koniunkturalistyczny socjoliberalizm.
Bogusław Płoszajczak
21 listopada 2011, 14:30
Cyutję: "Starcie Chin i USA w walce o światową hegemonię jest nieuniknione..." Mój komentarz: Czy jest ktoś kto w to wątpi?