Obama wygrywa batalię PR w sprawie limitu

Prezydent Barack Obama zdecydowanie wygrywa propagandowy pojedynek z Republikanami w sporze o podniesienie ustawowego limitu długu publicznego (fot. EPA/Michael Reynolds)
PAP / drr

Prezydent Barack Obama zdecydowanie wygrywa propagandowy pojedynek z Republikanami w sporze o podniesienie ustawowego limitu długu publicznego - Amerykanie przyznają mu więcej racji i mają większe zaufanie niż do GOP.

Według najnowszego sondażu telewizji CBS News, 46 procent społeczeństwa uważa obecnie, że limit długu powinien być podwyższony, na co kładzie nacisk prezydent. Jeszcze w czerwcu tylko 24 procent było tego zdania.

Część Republikanów (GOP), z prawego skrzydła tej partii, bagatelizuje konsekwencje ewentualnego niepodniesienia pułapu zadłużenia. Tymczasem według wielu ekspertów, może to doprowadzić do poważnych zaburzeń na rynkach finansowych, gdyż będzie odebrane jako sygnał niewypłacalności USA.

DEON.PL POLECA

W sondażu CBS News, 2/3 Amerykanów chce, żeby porozumienie między Białym Domem a Republikanami w sprawie limitu zadłużenia zawierało nie tylko cięcia wydatków - czego domaga się GOP - lecz także podwyżki podatków, co postuluje prezydent.

60 procent respondentów w sondażu wyraża pogląd, że Obama rzeczywiście pragnie znaleźć rozwiązanie konfliktu. Za impas w negocjacjach 29 procent wini prezydenta, podczas gdy aż 48 procent - republikańską opozycję w Kongresie.

43 procent uważa, że Obama właściwie prowadzi rozmowy w sprawie podniesienia pułapu długu, podczas gdy tylko 21 procent ocenia w ten sposób prowadzenie negocjacji przez GOP.

Podobne wyniki przyniósł sondaż "Washington Post" i Pew Research Center. Pytanych w nim 48 procent Amerykanów wyraziło zaufanie, że Obama postąpi słusznie w sprawie limitu zadłużenia.

Republikańscy przywódcy w Kongresie uzyskali tu gorszą ocenę - 33 procent ufa w tej sprawie przewodniczącemu Izby Reprezentantów, Johnowi Boehnerowi, a 30 procent - liderowi mniejszości w Senacie, Mitchowi McConnellowi.

Spór o limit zadłużenia: GOP forsuje drastyczne cięcia wydatków

Izba Reprezentantów Kongresu USA głosuje dziś nad republikańskim projektem ustawy nakazującej głębokie redukcje wydatków rządowych jako warunku podniesienia ustawowego limitu zadłużenia Stanów Zjednoczonych.

Jest to kolejny etap toczącego się w Waszyngtonie od miesięcy sporu o podwyższenie limit długu publicznego, który osiągnął już dozwoloną wielkość 14,3 biliona dolarów. Bez podniesienia tego pułapu rząd nie będzie mógł zaciągać dalszych długów koniecznych na spłacanie należności w kraju i za granicą czyli wykup swoich obligacji skarbowych, gdyż 2 sierpnia wyczerpie rezerwy budżetowe.

Ustawa, zgłoszona przez działaczy konserwatywnej Tea Party, przewiduje także nałożenie ścisłego limitu na przyszłe wydatki rządu i wymaga od Kongresu zatwierdzenia poprawki do konstytucji nakazującej zrównoważenie budżetu.

Niezależnie od wyniku głosowania w Izbie Reprezentantów, gdzie większość mają Republikanie (GOP), ustawa nie ma szans w Senacie, gdzie dominują Demokraci. Jej zawetowanie zapowiedział także prezydent Barack Obama.

Biały Dom nazwał w związku z tym inicjatywę Tea Party "pustym gestem politycznym", w którym wyznacza się "nierealne cele". Republikanie od dawna uzależniają swoją zgodę na podniesienie limitu zadłużenia od radykalnych cięć wydatków.

Obama zaoferował znaczne cięcia w rozmowach z GOP, ale w zamian domaga się, by zmniejszenie deficytu osiągnięto przez podwyżki podatków od najzamożniejszych Amerykanów. Na to jednak też nie chcą przystać Republikanie. Rozmowy na temat propozycji prezydenta załamały się w zeszłym tygodniu.

Trwają tymczasem negocjacje nad kompromisowym planem lidera republikańskiej mniejszości w Senacie, Mitcha McConnella. Zaproponował on, by Obama podniósł limit długu publicznego w drodze rozporządzenia prezydenckiego, w trzech etapach, w sumie o 2,4 biliona dolarów. Pozwoliłoby to Republikanom na wyrażenie swego protestu w głosowaniach w Kongresie, ale nie mających praktycznego znaczenia.

Pomysł McConnella ostro skrytykowali konserwatywni działacze GOP skupieni w Tea Party.

Biały Dom i Demokraci ostrzegają, że niepodwyższenie limitu zadłużenia USA do 2 sierpnia - sugerujące możliwość, iż kraj nie będzie w stanie wywiązać się ze swych należności wobec wierzycieli - wywoła burzę na światowych rynkach finansowych. Zdaniem niektórych ekspertów, grozi to nowym globalnym kryzysem i recesją.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Obama wygrywa batalię PR w sprawie limitu
Komentarze (1)
V
veritas
19 lipca 2011, 19:19
Biały Dom i Demokraci ostrzegają, że niepodwyższenie limitu zadłużenia USA do 2 sierpnia - sugerujące możliwość, iż kraj nie będzie w stanie wywiązać się ze swych należności wobec wierzycieli A zwłaszcza nie będzie w stanie dłużej finansować Izraela. Rzecz w tym, że od roku 1972 obowiązuje w Stanach Zjednoczonych ustawa, zgodnie z którą państwo, które łamie lub obchodzi ograniczenia wynikające z traktatu o zakazie rozprzestrzeniania broni jądrowej, nie może korzystać z żadnej pomocy amerykańskiej. Wbrew tej ustawie Izrael otrzymuje z USA średnio 3 mld dolarów bezpośredniego wsparcia rocznie (nie licząc pomocy wojskowej i gospodarczej). Cięcia wymuszone bankructwem musiałyby ukrócić ten nielegalny proceder.