Obóz władzy gotowy na odejście Chaveza
Ernesto Villegas czyta oświadczenie o stanie zdrowia Hugo Chaveza (fot. PAP/EPA/MIRAFLORES PRESS / HANDOUT)
PAP / mh
Gdy prezydent Wenezueli Hugo Chavez po czwartej operacji onkologicznej walczy w Hawanie z ciężką infekcją płuc, jego współpracownicy powrócili z narady w tym mieście, gdzie przygotowano scenariusz sukcesji. Podzielona opozycja próbuje się zjednoczyć.
Zgodnie ze scenariuszem obozu władzy, gdyby stan Chaveza nie rokował nadziei i nie mógł on zostać zaprzysiężony 10 stycznia na nową kadencję, wywalczoną w wyborach 7 października, jego funkcje przejmie - zgodnie z konstytucją - przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Diosdado Cabello, uważany za przywódcę nurtu technokratyczno-prawicowego w obozie rządowym.
W ciągu miesiąca powinny zostać rozpisane nowe wybory prezydenckie, w których kandydatem rządzącej Zjednoczonej Partii Socjalistycznej Wenezueli (PSUV) byłby - zgodnie z wolą Chaveza - jego najbliższy współpracownik wiceprezydent Nicolas Maduro.
Cabello i Maduro oraz brat Hugo Chaveza, Adan Chavez, wzięli udział w hawańskim spotkaniu, na którym był także szef kluczowego ministerstwa górnictwa i ropy naftowej Rafael Ramirez.
Przedstawiciele obozu rządowego po spotkaniu w stolicy Kuby zapewniają, że prezydent Chavez zwycięży chorobę. "Wróci do Caracas wcześniej niż się spodziewacie" - uspokajał w rozmowach z dziennikarzami wiceprezydent Maduro, który oskarża opozycję o rozpętanie wojny psychologicznej wokół choroby prezydenta.
Jednym z jej elementów - jak twierdzi minister informacji i łączności Ernesto Villegas - jest rozpowszechnianie pogłosek, iż w związku z chorobą szefa państwa niektórzy jego najbliżsi współpracownicy pospiesznie szukają sposobów porozumienia się z USA i ponownego otwarcia ambasad: amerykańskiej w Caracas i wenezuelskiej w Waszyngtonie.
Jeśli jednak obóz rządowy, który w ciągu 13 lat władzy Chaveza wygrał niemal wszystkie wybory, zachowa względną jedność, to szanse chronicznie podzielonej opozycji na wykorzystanie zniknięcia dotychczasowego przywódcy ze sceny politycznej są bardzo niewielkie.
Mniejszość, jaką stanowi opozycja w Zgromadzeniu Narodowym, nie jest w stanie zmienić układu sił.
Od 2011 roku wenezuelska opozycja podejmuje wysiłki dla wzmocnienia wielopartyjnej Koalicji na rzecz Jedności Demokratycznej (MUD). Jednak w wyborach prezydenckich z 7 października ubiegłego roku i wyborach gubernatorów z 16 grudnia opozycja poniosła kolejne porażki.
Jeśli obóz rządzący przeprowadzi nowe wybory prezydenckie w ustawowym terminie 30 dni, Nicolas Maduro zostanie prawdopodobnie wybrany dużą większością głosów na fali solidarności i nostalgii za Chavezem, który przegrał walkę z chorobą i odszedł, lub musiał zrezygnować z władzy.
Najnowsza historia Ameryki Łacińskiej zna dwa takie przypadki: na fali żalu po zmarłym prezydencie Argentyny Nestorze Kirchnerze w 2007 roku na jego miejsce została wybrana wdowa po nim Cristina Fernandez de Kirchner, a w Brazylii w 2011 roku zwyciężyła kandydatka desygnowana przez ustępującego prezydenta Luiza Inacio Lulę da Silvę - Dilma Rousseff.
Szanse opozycji znacznie by się poprawiły, gdyby obóz Chaveza zwlekał z wyborami. Może to nastąpić, jeśli stan prezydenta poprawi się na tyle, że zdoła on złożyć przysięgę i przez jakiś czas będzie kontynuować, przynajmniej formalnie, sprawowanie urzędu.
Dramatyczny zwrot w chorobie Chaveza zaskoczył podzieloną opozycję, ale gdyby mogła zyskać na czasie to spróbowałaby zjednoczyć się wokół jednego z dwóch potencjalnych kandydatów, którzy dziś nie mają jeszcze szans na zwycięstwo wyborcze.
Pierwszy z nich to przedsiębiorca o polskich korzeniach, Henrique Capriles Radonski, pokonany przez Chaveza w wyborach październikowych, w których wystartował pod hasłami zbliżonymi do programów socjalnych Chaveza, starając się przejąć niezadowoloną część elektoratu prezydenta.
Drugim jest doświadczony polityk chrześcijańskiej demokracji, jako ekonomista przeciwnik etatyzacji gospodarki i centralizacji władzy, Henrique Salas Roemer, pokonany przez Chaveza w wyborach w 1998 roku.
W przypadku zwłoki z przeprowadzeniem wyborów ich szanse rosłyby w miarę jak nasilałoby się wśród elektoratu rządzącej partii socjalistycznej poczucie niepewności z powodu stanu zdrowia niegdyś dynamicznego i charyzmatycznego, a dziś ciężko schorowanego prezydenta, który - jak głoszą hasła opozycji - "coraz częściej rządzi z Hawany".
Na zmianę nastrojów wyborców może w istotny wpłynąć nieunikniona, jak twierdzi Roemer, dewaluacja miejscowej waluty z wizerunkiem Simona Bolivara, którego kontynuatorem mieni się Chavez.
Według najnowszych ocen Bank of America w miarę spadku cen ropy naftowej na rynkach światowych będą topnieć rezerwy walutowe Wenezueli. W tej sytuacji kraj będzie zmuszony już na początku bieżącego roku dokonać bardzo poważnej dewaluacji waluty, aby utrzymać wzrost gospodarczy. Zeszłoroczny wyniósł 3,5 proc. PKB.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł