Rosja. 112 ofiar tragedii w klubie
Do 112 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych pożaru, który wybuchł nocy z piątku na sobotę w klubie nocnym w Permie na Uralu - poinformował w niedzielę regionalny oddział Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych.
Pożar wybuchł w sobotę około 1.00 czasu miejscowego (piątek, 22.00 czasu polskiego) w położonym w centrum miasta klubie Kulawy Koń. Klub obchodził swój jubileusz i bawiło się w nim ponad 300 osób. Lokal zaczął się palić bezpośrednio po pokazie pirotechnicznym. Pożar bardzo szybko ogarnął niemal cały klub o powierzchni 500 metrów kwadratowych. Rozprzestrzenianiu się ognia sprzyjał wystrój ze sztucznych materiałów i drewniane meble. Salę główną błyskawicznie ogarnął gęsty dym, a ludzie zaczęli się dusić. Ogień odciął im drogę ucieczki. Wybuchła panika; obsługa i goście próbowali wydostać się przez wyjście służbowe. Powstał tam ścisk; ludzie się tratowali.
Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zażądał surowego ukarania właścicieli klubu nocnego. Oświadczył, że właściciele lokalu, który zapalił się w czasie pokazu zimnych ogni, "nie mają ani mózgów, ani sumienia". - Dawane były zalecenia. Oni na nie nie reagowali. Co więcej, zaprosili na święto przedstawicieli firmy, która zorganizowała tam pokaz zimnych ogni - powiedział prezydent.
Prezydent ogłosił poniedziałek, 7 grudnia, dniem żałoby narodowej w całej Rosji. Natomiast lokalne władze ogłosiły trzydniową żałobę (5-7 grudnia) w regionie.
Permski oddział Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) podał, że nie ma podstaw, by twierdzić, że przyczyną tragedii był atak terrorystyczny. FSB zbadała miejsce wybuchu i nie znalazła żadnych śladów po urządzeniach lub materiałach wybuchowych.
Zatrzymana została także kierowniczka lokalu Swietłana Jefremowa. W związku z pożarem poszukiwane są jeszcze cztery inne osoby. Prokuratura nie informuje, jakie zarzuty chce im postawić.
Skomentuj artykuł