Rząd Rumunii wycofa przepisy ws. korupcji
Rząd Rumunii zamierza wycofać swe kontrowersyjne rozporządzenie łagodzące karanie przestępstw korupcyjnych - oświadczył w sobotę w Bukareszcie premier Sorin Grindeanu.
Wydane we wtorek rozporządzenie uważa się za najpoważniejszy krok wstecz na drodze reform, jakie podjęła Rumunia po wejściu do Unii Europejskiej w 2007 roku. Wywołało ono masowe demonstracje uliczne w rumuńskich miastach i spotkało się z ostrą krytyką na arenie międzynarodowej. Rozporządzenie wprowadza zasadę, że przestępstwo urzędnicze ścigane jest z urzędu w trybie postępowania karnego tylko wówczas, gdy przyniosło skarbowi państwa uszczerbek w wysokości co najmniej 200 tys. lejów (190 tys. złotych).
Prezydent państwa Klaus Iohannis zaskarżył rozporządzenie w Trybunale Konstytucyjnym, a w sobotę ponownie dziesiątki tysięcy osób demonstrowały na rzecz jego uchylenia.
Również w sobotę przywódca rządzącej postkomunistycznej Partii Socjaldemokratycznej (PSD) Liviu Dragnea dopuścił możliwość odwołania rozporządzenia. - Czuję, że nie mogę utrzymać pod kontrolą z centrum nacisku organizacji lokalnych, które mogą wyprowadzić na ulice Bukaresztu milion ludzi. W rezultacie postanowiłem spotkać się z partnerami koalicyjnymi, by zaproponować rozwiązanie dla przełamania impasu - powiedział lider PSD w wywiadzie dla bliskiego jego partii portalu informacyjnego DCNews.
Rządowa koalicja socjaldemokratów ze znacznie od nich słabszym centroprawicowym Sojuszem Liberałów i Demokratów (ALDE) dysponuje w parlamencie bezwzględną większością głosów. Przywódca ALDE Calin Tariceanu zapowiedział odwołanie rozporządzenia jeszcze zanim uczynił to premier Grindeanu.
Szef PSD Dragnea stanął we wtorek przed sądem jako oskarżony o zapewnienie wynagrodzenia z funduszy publicznych dwóm osobom pracującym w latach 2006-2013 dla kierownictwa jego partii, na czym skarb państwa stracił 108 tys. lejów (103 tys. złotych). Gdyby kontrowersyjne rozporządzenie weszło w życie, oskarżenie to stałoby się bezprzedmiotowe, a podobną korzyść odniosłoby także wielu innych działaczy różnych rumuńskich partii.
Skomentuj artykuł