Seria wpadek i wymiana szefa Secret Service

(fot. EPA/Olivier Douliery)
PAP / drr

Szefowa Secret Service Julia Pierson, ostro krytykowana w ostatnich dniach za serię kompromitujących potknięć w ochronie prezydenta USA i Białego Domu, podała się w środę do dymisji. Tymczasowym szefem Secret Service został weteran tej służby Joseph Clancy.

Rzecznik Białego Domu Josh Earnest powiedział dziennikarzom, że prezydent Barack Obama zatelefonował w środę do Pierson, dotychczasowej szefowej Secret Service, służby odpowiedzialnej za bezpieczeństwo głowy państwa, by wyrazić jej wdzięczność za długie lata służby. Earnest dodał, że Pierson złożyła dymisję, "gdyż uznała, że jest to w interesie agencji, której poświęciła swą karierę". Prezydent USA oraz minister bezpieczeństwa kraju Jeh Johnson "zgodzili się z tą oceną" - dodał.

"W ostatnich dniach widzieliśmy nagromadzenie doniesień, które rodzą pytania co do skuteczności agencji (Secret Service). Prezydent doszedł do wniosku, że konieczne jest jej nowe kierownictwo" - powiedział Earnest.

Pierson, która pozostawała na obecnym stanowisku od marca 2013 r., była coraz częściej atakowana przez kongresmenów, którzy domagali się jej ustąpienia po incydencie z 19 września br. 42-letni weteran kampanii w Iraku Omar Gonzalez wspiął się po ogrodzeniu otaczającym Biały Dom, przebiegł trawnik i dostał się do środka rezydencji prezydenta USA przez drzwi frontowe, które nie były zamknięte. Jak ustalił dziennik "Washington Post", wtargnął on o wiele dalej w głąb budynku niż wcześniej oficjalnie informowała Secret Service. Zanim został ujęty, udało mu się dobiec aż do Sali Wschodniej (East Room), w której szef państwa zwykle wygłasza przemówienia.

Wbrew początkowym informacjom, że Gonzalez był nieuzbrojony, władze potwierdziły później, że intruz miał przy sobie nóż o 9-centymetrowym ostrzu. W jego samochodzie policja znalazła ponad 800 sztuk amunicji.

Kompromitujące okazały się też ujawnione we wtorek kolejne szczegóły dotyczące incydentu. Okazało się, że zainstalowany przy drzwiach frontowych system alarmowy, który powinien ostrzec ochronę w środku, nie zadziałał gdyż został wcześniej "wyciszony" na prośbę woźnych, którzy skarżyli się na jego uciążliwy dźwięk.

W środę na jaw wyszła kolejna wpadka agentów Secret Service. Podczas związanej z epidemią eboli wizyty Baracka Obamy w Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom Zakaźnym w Atlancie, w połowie września, do windy wsiadł z nim uzbrojony mężczyzna, w przeszłości trzykrotnie karany za napaść. Mężczyzna, który okazał się zatrudnionym przez prywatną firmę ochroniarzem, wsiadł do windy wraz z Obamą i agentami Secret Service. Wzbudził podejrzenia, gdy mimo napominań agentów, cały czas nagrywał prezydenta kamerą w swoim telefonie komórkowym.

Earnest przyznał, że Biały Dom dowiedział się o incydencie w windzie dopiero we wtorek po południu, czyli na krótko przed tym, jak informacje te podały media.

Na tym nie koniec wpadek kontrowersji, które postawiły pod znakiem zapytania skuteczność procedur bezpieczeństwa stosowanych przez Secret Service. "Washington Post" ujawnił podczas weekendu, że gdy w 2011 roku w kierunku Białego Domu padły strzały, zostały one zignorowane i wzięte za hałas samochodu, mimo że kilku agentów Secret Service informowało zwierzchników o tym, że słyszało strzały. Dopiero cztery dni później odkryto, że jedna z kul uszkodziła szybę w oknie. Jak przyznał rzecznik Obamy, wiadomość ta bardzo zaniepokoiła państwo Obamów, gdyż w Białym Domu przebywała w momencie strzałów jedna z córek prezydenta.

Okazało się, że ogień otworzył 21-letni mężczyzna, w którego samochodzie, zaparkowanym tuż przy Białym Domu, policja już w dniu incydentu znalazła karabin automatyczny AK-47. Ale nikt nie połączył tego z faktem słyszanych wcześniej strzałów i mężczyzna nie został aresztowany. Ujęto go dopiero po kilku dniach w Pensylwanii.

We wtorek Pierson odpowiadała w Kongresie na pytania parlamentarzystów związane z tymi potknięciami, ale wypadła nieprzekonywująco i nie zyskała ich zaufania. "Jak na miłość boską do tego mogło dojść?(...). To, że intruzowi udało się frontowymi drzwiami wejść do Białego Domu, jest nie do przyjęcia" - mówił szef komisji ds. nadzoru i reformy rządu w Izbie Reprezentantów, Republikanin Darrell Issa. Jego zdaniem, incydent podważył zaufanie Amerykanów do zdolności Secret Service ochrony prezydenta USA.

O tymczasowym następcy Pierson, Josephu Clancym niewiele wiadomo poza tym, że jest weteranem Secret Service i emerytowanym szefem wydziału ds. ochrony prezydenta.

Minister bezpieczeństwa kraju Johnson poinformował ponadto, że zarządził niezależną analizę działalności Secret Service a także ukończenie rozpoczętego przez Pierson wewnętrznego dochodzenia, które ma na celu ustalenie okoliczności incydentu z 19 września.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Seria wpadek i wymiana szefa Secret Service
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.