Trwa referendum, które dzieli klasę polityczną

Sylwia Wysocka / PAP / slo

W niedzielę rano rozpoczęło się we Włoszech dwudniowe referendum, które podzieliło klasę polityczną i jest bojkotowane przez koalicję rządową. Jedno z czterech pytań dotyczy planów powrotu do produkcji energii jądrowej.

Do udziału w głosowaniu uprawnionych jest 47 milionów obywateli w kraju i ponad 3 miliony Włochów za granicą. Aby referendum było ważne, frekwencja musi przekroczyć 50 procent.

W drugim pytaniu obywatele muszą zdecydować, czy opowiadają się za zniesieniem dotychczasowych norm w sprawie taryf za dostawy wody, zależnych od wysokości inwestycji prywatnego zarządcy. Zwolennicy zmiany tych przepisów są za tym, aby zysk zależał od jakości świadczonej usługi. Utrzymanie norm oznaczałoby zaś to, że zysk byłby ustalony z góry.

Obywatele odpowiadają, czy są za uchyleniem ustawy, która przewiduje budowę elektrowni jądrowych na terenie kraju. Od produkcji tej energii odstąpiono po referendum, przeprowadzonym w 1987 roku, a więc po katastrofie w Czarnobylu. Po katastrofalnej awarii w elektrowni Fukushima w Japonii w rezultacie trzęsienia ziemi i tsunami rząd Silvio Berlusconiego wprowadził dwuletnie moratorium na realizację swych planów.

Największą polityczną dyskusję oraz ostre starcie koalicji i opozycji wywołuje pytanie czwarte. Włosi muszą zająć stanowisko wobec przyjętej z inicjatywy rządzącej centroprawicy ustawy, na mocy której premier i ministrowie mogą usprawiedliwić swą nieobecność w sądzie na procesie karnym obowiązkami wynikającymi z ich pracy w rządzie. Ustawa ta została uznana przez opozycyjną centrolewicę za sprzeczne z konstytucją prawo „ad personam”, wręcz „uszyte na miarę” uwikłanego w procesy sądowe Silvio Berlusconiego. Najostrzej przeciwko ustawie protestowało parlamentarne ugrupowanie Włochy Wartości byłego sędziego śledczego, zagorzałego przeciwnika premiera, Antonio Di Pietro. To ta partia wystąpiła z inicjatywą przeprowadzenia referendum w tej sprawie i zebrała pod swym wnioskiem 300 tysięcy podpisów.

Opozycja nawołuje do głosowania „4 razy TAK”, a więc za uchyleniem wszystkich tych norm. Sprzeciwia się bowiem zarówno prywatyzacji usług publicznych z dostawami wody na czele, jak i produkcji energii nuklearnej oraz przepisom o uzasadnionych prawnych przeszkodach, uniemożliwiających udział premiera i ministrów w procesach. Centrolewica nawołuje do masowego udziału w głosowaniu, koalicja jest przeciw referendum.

Połowa rządu wybiera się nad morze - skomentował dziennik „Il Messaggero”.

Prezydent Giorgio Napolitano oświadczył, że tak jak zawsze spełni swój obowiązek wyborcy, co uznano za wyraz poparcia dla tych konsultacji.

- Myślę, że nie pójdę głosować - oświadczył premier Berlusconi, a podobne deklaracje złożyli także inni ministrowie argumentując, że pytania są „zbędne”. Słowa szefa rządu wywołały oburzenie polityków opozycyjnej Partii Demokratycznej, liczących na to, że przekroczona zostanie 50-procentowa frekwencja, co oznaczałoby ważność referendum i raczej przesądzone zwycięstwo centrolewicy.

O konieczności oddania głosu przekonany jest przewodniczący Izby Deputowanych Gianfranco Fini, niegdyś sojusznik Berlusconiego, obecnie jego polityczny przeciwnik.

Wnioski o przeprowadzenie referendum wraz z wymaganymi zebranymi podpisami składane są w Sądzie Najwyższym Włoch. Trybunał Konstytucyjny decyduje o tym, czy jego temat może być przedmiotem tego typu konsultacji. Przedmiotem referendum nie mogą na przykład być kwestie dotyczące podatków i umów międzynarodowych. Termin referendum wyznacza rząd.

61 tysięcy lokali wyborczych będzie otwartych w niedzielę do godziny 22, a w poniedziałek od 7 do 15.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Trwa referendum, które dzieli klasę polityczną
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.