Ukraina: nie uznajemy utraty Krymu

(fot. EPA/ANTON PEDKO)
PAP / psd

Ukraina nie uznaje ani porozumienia o przyłączeniu należącego do niej Krymu do Federacji Rosyjskiej, ani niepodległości tzw. Republiki Krymu - oświadczył we wtorek rzecznik ukraińskiego MSZ Jewhen Perebyjnis.

Ukraińska dyplomacja zaapelowała do społeczności międzynarodowej o podjęcie kroków przeciwko rosyjskiej agresji na jej terytorium.

DEON.PL POLECA

"To, co stało się dziś w Moskwie, nie ma niczego wspólnego ani z demokracją, ani z prawem, ani ze zdrowym rozsądkiem" - powiedział rzecznik komentując podpisanie na Kremlu traktatu o przyjęciu Krymu w skład Federacji Rosyjskiej. W imieniu Rosji podpisał go prezydent Władimir Putin, a ze strony Krymu jego premier Siergiej Aksjonow, szef tamtejszego parlamentu Władimir Konstantinow i mer Sewastopola Aleksiej Czałyj.

MSZ w Kijowie zwróciło się do świata, by nie pozostawiał bez reakcji kroków Rosji. "Zwracamy się do wszystkich odpowiedzialnych państw i organizacji międzynarodowych z prośbą o podjęcie działań przeciwko agresji" - zaapelował Perebyjnis.

Dyplomata podkreślił, że Ukraina "stała się pierwszą ofiarą prób Rosji, zmierzających do zmiany istniejących granic państwowych", co - jak ocenił - świadczy o zamiarach odrodzenia "imperializmu rosyjskiego".

Perebyjnis uznał, że wtorkowe wystąpienie prezydenta Putina na Kremlu świadczy o "istnieniu realnego zagrożenia dla całego świata" oraz ukazuje "prawdziwą twarz" rosyjskich przywódców.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Ukraina: nie uznajemy utraty Krymu
Komentarze (3)
jazmig jazmig
18 marca 2014, 14:35
Ja ich rozumiem, ale co dalej? Żaden kraj nie zgodzi się dobrowolnie na oderwanie części jego terytorium. Serbię kosztowało to bombardowania przez USA. Dlatego stanowisko obecnych władz Ukrainy nie dziwi. Dziwi natomiast kompletny brak szukania porozumienia w tej sprawie od samego jej początku, kiedy jeszcze istniała teoretyczna szansa na odkręcenie tej secesji Krymu. Ciekawe, czy te władze zrozumieją nareszcie, że Niemcy i USA potraktowały ich instrumentalnie: dały im władzę, ale koszty musi ponosić Ukraina.
H
hucuł
18 marca 2014, 18:58
jazmig, ty zwariowałeś i nie zdajesz sobie z tego sprawy powiedz jeszcze, tak jak to wcześniej mówiłeś o majdanie - że tego ukraińskiego żołnierza na Krymie zastrzelili faszystowscy snajperzy szkoleni w Polsce albo w Niemczech to co się dzieje na Ukrainie miało już miejsce wielokrotnie w bujnej historii związku sowieckiego vel imperium rosyjskiego vel rosji, która jest wrzodem na mapie europy to typowa akcja narodu radzieckiego, nosząca dobrze nam znaną nazwę bratniej pomocy więcej w artykule w rzepie: http://www.rp.pl/artykul/9133,1094696-Dzieje-bratniej-pomocy.html?p=1
jazmig jazmig
18 marca 2014, 19:03
Na majdanie strzelali nazistowscy banderowcy, to nie ulega żadnej wątpliwości. Potwierdzeniem tego jest fakt, że obecne władze Ukrainy nie wszczęły śledztwa w tej sprawie, co proponowała Rosja. Secesja Krymu to skutek niedotrzymywania umów, a także skutek anulowania ustawy językowej, co Rosjanie odebrali jako kolejną eskalację działań nacjonalistów. Ukraina powinna dążyć do porozumienia między mieszkańcami, a nie do eskalacji napięć wewnątrz kraju. Jakoś nie widać, aby władze starały się wygaszać rozbudzone emocje.