"Unia Europejska umiera powolną śmiercią"

(fot. uw-iap/flickr.com)
PAP / mik

Proces scalania Europy niebezpiecznie ustaje wskutek nacjonalistycznych tendencji w Unii Europejskiej i Ameryka traci przez to ważnego partnera na świecie - to teza znanego politologa Charlesa Kupchana z Rady Stosunków Międzynarodowych (CFR).

"Unia Europejska umiera - nie dramatyczną lub nagłą śmiercią, lecz tak powoli, że patrząc przez Atlantyk możemy pewnego dnia zdać sobie sprawę, że projekt europejskiej integracji, którą przez pół wieku uważaliśmy za przesądzoną, już nie istnieje" - pisze Kupchan w niedzielnym "Washington Post".

Autor, profesor Uniwersytetu Georgetown i były szef wydziału europejskiego w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego w administracji prezydenta Billa Clintona, przypomina, że słabość UE ma podłoże gospodarcze - niedawny kryzys finansowy wynikający z zadłużenia wielu krajów członkowskich. Podkreśla jednak, że jej przyczyny są głębsze.

"Kłopoty ekonomiczne bledną przy poważniejszej chorobie: od Londynu, poprzez Berlin, do Warszawy, Europa przeżywa powrót do nacjonalizmu w swym życiu politycznym. Jej kraje zażarcie walczą o odzyskanie suwerenności, którą kiedyś chętnie poświęciły w dążeniu do wspólnotowego ideału" - pisze Kupchan.

"Wydaje się, że dla wielu Europejczyków wspólne dobro nie ma już znaczenia. Zastanawiają się, co Unia im daje, i zapytują, czy jest to warte zachodu. Jeżeli trendy te będą trwały, mogą zaprzepaścić jedno z największych osiągnięć XX stulecia: zintegrowaną Europę, żyjącą w pokoju i próbującą być mocarstwem jako spójna całość. Rezultatem tego byłby zbiór pojedynczych krajów skazanych na geopolityczną nicość - oraz pozbawienie USA partnera, który chce i jest w stanie ponosić ciężary globalnych powinności" - czytamy w artykule.

Jako przejawy wspomnianego trendu autor przytacza takie fakty, jak: opór Niemiec przeciw ratowaniu Grecji przed bankructwem i mianowanie na kierownicze stanowiska w UE - prezydenta i ministra spraw zagranicznych - polityków nikomu nieznanych, "którzy nie zagrożą władzy przywódców krajów Unii".

Przypomina też odrzucenie w 2005 r. traktatu konstytucyjnego przez Holandię i Francję w drodze referendów powszechnych. Następcą tego traktatu jest Traktat Lizboński, "rozwodniony w stosunku do traktatu poprzedniego".

Zwraca też uwagę, że w Wielkiej Brytanii doszli do władzy konserwatyści "znani ze swej eurofobii", a w kilku innych krajach UE sporo głosów w wyborach zdobyli ksenofobiczni nacjonaliści, np.Partia Jobbik na Węgrzech, która w wyborach parlamentarnych zwiększyła liczbę swoich mandatów do 47 z zaledwie dziewięciu w wyborach w 2006 r.

Zdaniem Kupchana, powrót do tendencji nacjonalistycznych w Europie jest przede wszystkim produktem zmiany pokoleniowej. Po generacji uformowanej przez doświadczenie II wojny światowej, która dążyła do integracji Europy jako antidotum na nacjonalizmy prowadzące do krwawych wojen, do głosu doszło młodsze pokolenie, dla którego UE nie ma już takiego znaczenia. Dowodzą tego m.in. badania opinii publicznej we Francji, gdzie obywatele w wieku powyżej 55 lat są, statystycznie biorąc, dwa razy bardziej skłonni widzieć Unię jako gwaranta pokoju niż osoby w wieku poniżej 35 lat.

Inny czynnik, który wzmocnił siły odśrodkowe w UE to według publicysty jej rozszerzenie na wschód i na południe.

"Nowi jej członkowie z Europy Środkowej, którzy cieszyli się pełną suwerennością dopiero po upadku komunizmu, nie mają zbytniej ochoty z niej rezygnować" - pisze Kupchan. Powołuje się przy tym na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który według niego po objęciu urzędu w 2005 roku powiedział, że Polaków interesuje przyszłość Polski, a nie Unii Europejskiej.

Kupchan pesymistycznie przewiduje, że Unia Europejska będzie się stawać coraz bardziej fikcją jako "unia".

"Polityka Europy będzie się stawać coraz mniej europejska i coraz bardziej narodowa, aż UE stanie się unią tylko z nazwy. Niektórym może się to nie wydawać wielką stratą, ale w świecie, który pilnie potrzebuje zbiorowej woli, dobrobytu i siły UE, rozdrobniona i skierowana ku sobie Europa będzie stanowić historyczną porażkę" - pisze.

"Unia Europejska potrzebuje dziś nowej generacji przywódców, którzy potrafią tchnąć życie w projekt, któremu niebezpiecznie zagraża wygaśnięcie. Jak na razie, nigdzie ich nie widać" - konkluduje autor.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Unia Europejska umiera powolną śmiercią"
Komentarze (8)
A
Aragorn
30 sierpnia 2010, 14:04
Nie jest prawdą, że Unia Europejska umiera. Ostatni traktat wzmocnił biurokrację brukselską. Teraz ciężko jest znaleźć wytłumaczenie dla europejskich społeczeństw, dlaczego miałyby przyzwolić na jeszcze większe uprawnienia dla Brukseli, więc wymyślono strategię "ratujmy umierającą Unię"... Gospodarka europejska ma problemy, ale biurokracja rośnie w siłę, problemy gospodarcze są po części spowodowane właśnie przez europejską biurokrację, wzmocnienie jej nie zlikwiduje problemów gospodarczych, ale jeszcze je pogłębi... A co do islamizacji Europy. Może ktoś gdzieś doszedł do wniosku, że zjednoczenie świata najłatwiej będzie można przeprowadzić drogą islamizacji... Wszak muzułmanami łatwiej rządzić niż chrześcijanami. U chrześcijan często bierze górę podążanie za prawdą do wolności (czego uczył Jezus) i żądanie dowodów (co czynił Tomasz), a muzułmanom wystarczy koran... Europejczycy wymrą i wymordją swoje dzieci, a reszta dobrowolnie przyjmie islam od sąsiadów i kolegów ze szkoły i pracy, w USA będzie to samo, potem fala przeleje się na Amerykę Łacińską, Moskale zapiją się na śmierć, Afrykańczycy wykończą AIDS, Chińczycy zrobią, co im partia każe, a Hindusi ostatnie niemuzułmańskie imperium, przyjmą karmę i jak już kiedyś było znów poddadzą się islamowi... I wtedy powstanie Światowa Republika Islamska, którą władać będą mułłowie tańczący jak im oliarchia bankowo-przemysłowa zagra... ;p
30 sierpnia 2010, 12:50
Unia bylaby dobra, gdyby jej celem było uwolnienie rynku gospodarczego wewnątrz Unii i ułatwienie przepływu dóbr (gospodarczych, naukowych) wewnątrz Unii. Tymczasem UE sama podkopuje własną gospodarkę ustanawiając na wszystko, na co się da, trudne do spełnienia normy, podczas gdy najlepszym regulatorem jest sam rynek. Innym grzechem UE jest ingerencja w ustawodawstwo państw członkowskich, a szczególnie wymuszanie określonych rozwiązań społecznych. Nie służy to europejczykom w UE, ale rozmaitym sitwom, lobby, oligarchom. No i coraz bardziej rozbudowanemu aparatowi administracyjnemu. Efekt jest taki, że zamiast uwalniać, UE coraz bardziej wiąże, kontroluje. Ta polityka musi doprowadzić do śmierci UE.
M
mc
30 sierpnia 2010, 12:30
Unia się rozpada? No to już śpiewam "Odę do radości". Byle mnie nie przygniótł jakiś walący się element konstrukcyjny.
P
patio
30 sierpnia 2010, 11:37
Dalszy ciąg Unia musi być oparta na wartościach chrześcijańskich, na prawdzie, wielorakości suwerennych państw, szacunku do człowieka do odrębnej kultury, tradycji, historii każdego z Państw Unii Europejskiej. Nie jesteśmy Stanami Zjednoczonymi Ameryki - mamy odrębną kulturę, historię, tradycję. Zresztą dlatego amerykanie przegrali w Iraku i przegrają w Afganistanie - dlaczego - zabrakło poszanowania dla tamtejszej kultury, historii, tradycji tamtych narodów. Zapomnieli lub nie chcieli pamiętać że np. Irak to 3 narody w tym KURDYJSKI w pakowane w jedno państwo. Demokracja w państwach arabskich jest możliwa ale poszanowaniem ich kultury, tradycji, historii. Zresztą to samo zrobiono w Bosnii i Hercegowinie. Unia dalej w takiej formie nie ma najmniejszego sensu i nikt oprócz biurokratów z Brukseli, Berlina, Paryża nie chce takiej Unii. Przypomnę słowa Niemców do greków - jeżeli nie wprowadzą tego co my chcemy niech wynoszą się z UNII (cytat nie dosłowny, ale sens tak).
P
patio
30 sierpnia 2010, 11:35
Unia powoli umiera nie dlatego, że pojawiają się tendencje nacjonalistyczne - on były, są i będą. Unia umiera dlatego, że garstka biurokratów zdominowanych przez Niemcy i Francję próbuje CAŁEJ UNII NARZUCIĆ swoją dominację, kulturę, swój punkt widzenia stosunków z państwami trzecimi, swoją świeckość - czyli w majestacie prawa chcą je podbić i podporządkować. Unia prztrwa jak wróci do swoich korzeni - do korzeni chrześcijańskich, przestanie walczyć z Bogiem, krzyżem, jak przestanie służyć jedynie mamonie. Unia przetrwa tylko jako Konfederacja suwerennych państw przyjaznych człowiekowi, wsólpracujących wspólnie, jak rozwali te rozbuchane do granic wytrzyamałości machinę biurokracyjną BRUKSELI - która mysli aby sama przetrwała.  UE europejska jako Państwo - to marzenie biurokratów brukselskich, to marzenie Niemiec. Biurokraci nie mogą zrozumieć, że nie ma czegoś takiego jak naród europejski. Francja dziś w 30% muzułmańska - ludzie ci nie utożsamiają się z historią Francji, tradycją, kulturą jej dziedzictwem. Ile dzieci rodzi się w rodzinach francuskich (nie mówię już o katolickich) a ile w muzułmańskich. Niedługo ich przegłosują w demokratycznych wyborach. To samo w Niemczech (po dzień dzisiejszy nie uznają ani miejszości Polskiej - ponad 3 milony ludzi, ani tureckiej - około 6 milionów). W rodzinach niemieckich rodzi się średnio 0,8 dziecka a w rodzinach tureckich 7 dzieci. Chcę przesto powiedzieć, że Unia skupiła się wyłącznie na kasie, na służenie mamonie . Pozostałe więzi narodowe, tożsamościowe, rodzinne są rezregulowane - spycha się je na margines, rozbija. Za 20 lat Niemcy nie będą miały nic do powiedzenia w Niemczech.
Ryszard Dezor
30 sierpnia 2010, 10:48
Czy pan Kupchan nigdy nie słyszał o czymś takim jak patriotyzm? A może utożsamia go z nacjonalizmem i dlatego nie aprobuje? – Jeżeli natomiast zna patriotyzm i odróżnia go od nacjonalizmu, to dlaczego nie wspomina o nim i nie analizuje roli patriotyzmu w Unii Europejskiej?
Szymon Żminda
30 sierpnia 2010, 10:18
Co stoi pierwsze: dobro jednostki przed dobrem ogółu, czy dobro ogółu przed dobrem jednostki? Wszelkie konstrukcje społeczne hołdujące drugiemu członowi pytania (w tym UE) zmierzają ostatecznie albo ku upadkowi, albo ku zamordyzmowi. Z tych dwu alternatyw "rozwoju" życzę UE pierwszego scenariusza :-)
BM
Barbara Magdalena
30 sierpnia 2010, 10:05
Unia Europejska zabija w majestacie prawa miliony swoich nienarodzonych obywateli, a faworyzowani sodomici raczej się nie rozmnożą! Tak. Unia powoli umiera.