W dniu wyborów w Wenezueli zabito sekretarza młodzieżówki partii opozycyjnej
Pierwszą śmiertelną ofiarą represji wobec przeciwników niedzielnego głosowania do Zgromadzenia Konstytucyjnego, które ma zmienić zgodnie z wolą rządu ustawę zasadniczą Wenezueli, stał się sekretarz młodzieżówki opozycyjnej partii Akcja Demokratyczna Ricardo Campos.
Jest też śmiertelna ofiara po stronie zwolenników rządu. W sobotę wieczorem zginął w mieście Bolivar, zastrzelony we własnym domu przez dwóch napastników, kandydat w bojkotowanych przez opozycję wyborach do Konstytuanty, 39-letni adwokat Jose Felix Pineda Marcano.
Campos, lider młodzieżówki Akcji Demokratycznej, jak podały lokalne media wenezuelskie zginął w niedzielę rano, gdy przewodził demonstracji w miejscowości Cumana w stanie Sucre na wschodzie kraju, z rąk członków tzw. kolektywów zorganizowanych przez rząd "do ochrony wyborów".
W stanie Merida na zachodzie kraju "kolektywy" zabiły w niedzielę rano dwóch innych demonstrantów.
Od 1 kwietnia zginęło w Wenezueli z rąk opozycji i członków prorządowych organizacji paramilitarnych 116 opozycjonistów, głównie uczestników protestów przeciwko polityce rządu prezydenta Nicolasa Maduro. Około 2 000 osób odniosło rany, a kilkuset demonstrantów aresztowano.
Opozycja bojkotuje wybory do Narodowego Zgromadzenia Konstytucyjnego, w których wszystkich 5 500 kandydatów na 545 miejsc w Konstytuancie wysunęły organizacje prorządowe, ponieważ z oficjalnych wypowiedzi Nicolasa Maduro wynika, iż jej zadaniem będzie m.in. maksymalne przedłużenie mandatu prezydenta, który wygasa w styczniu 2019 roku.
Skomentuj artykuł