Władze w Rabacie zaniepokojone radykalizmem młodych Marokańczyków

(fot. PAP/EPA/Alberto Estevez)
PAP / pk

Udział Marokańczyków w zamachach w Katalonii i Finlandii, a wcześniej w Paryżu i Brukseli wstrząsnął władzami w Rabacie, które uznały walkę z radykalizacją młodych za priorytet; rząd przeznaczył na nią w tym roku 24,5 mln dol. - podaje we wtorek AP.

Maroko długo było uznawane za "bezpieczną zatokę" w bardzo niespokojnym regionie, jednak w ostatnich miesiącach tamtejszą opinią publiczną wstrząsnęły informacje o udziale Marokańczyków w krwawych zamachach w Europie - pisze agencja.

Rodziny zamachowców z Barcelony, zarówno te mieszkające w Hiszpanii, jak i te, które pozostały w Maroku, wydały oświadczenia potępiające akty terroru.

DEON.PL POLECA

Akbuch Abujakub, dziadek Junesa Abujakuba, dżihadysty, który w ubiegły czwartek taranował ludzi na promenadzie Las Ramblas w Barcelonie, powiedział dziennikowi "El Pais", że jego wnuk opuścił Maroko jako młody chłopiec.

- Jedna rzecz jest pewna: mój wnuk nie skończył studiów tutaj. Studiował w Hiszpanii - dodał.

Zdaniem ekspertów Państwo Islamskie (IS) zdołało przyciągnąć w ostatnich latach około 1,6 tys. Marokańczyków. Zmienił się też sposób rekrutacji IS: organizacja przestała się koncentrować na osobach bardzo wierzących, zwróciła za to uwagę na młodych ludzi, stosunkowo obojętnych na kwestie religijne, ale wychowanych w dwóch kulturach - muzułmańskiej i europejskiej - pisze AP.

Rząd Maroka i tamtejsze służby bezpieczeństwa uznały walkę z ekstremizmem za swój absolutny priorytet; według oficjalnych danych od 2002 roku rozbito w tym kraju 167 komórek terrorystycznych i udaremniono 341 ataków.

Król Mohammed VI w mocnych słowach potępia dżihadyzm, jak i narrację radykalnych odłamów islamu - przypomina AP.

Od lat 70. Maroko stara się monitorować nauczanie religijne we wspólnotach marokańskich migrantów za granicą. Jednak wpływowy marokański ekspert ds. islamu Bilal Talidi mówi w rozmowie z AP, że młodzi ludzie, którzy często mają na swym koncie zatargi z prawem, nie chodzą do świątyń ani na nauki religii.

Przyczyny radykalizacji młodych Marokańczyków to często "konflikt pomiędzy dwiema tożsamościami narodowymi i dwiema kulturami (...), społeczna marginalizacja, trudna sytuacja finansowa i doświadczenie wyniesione z zatargów z prawem" - wyjaśnia Talidi.

Szef parlamentarnej komisji spraw zagranicznych Yusef Gharbi mówi, że młodzi ludzie wychowani za granicą mają do czynienia ze "zdeformowaną wersją islamu, opartą na radykalnej interpretacji ich religii" i obcą marokańskiej kulturze.

Gharbi chce, by parlament podjął działania, które przybliżą marokańską tolerancyjną tradycję kulturową młodym Marokańczykom z innych krajów, jak i tym, którzy są potomkami marokańskich obywateli mieszkającymi za granicą.

W zeszłotygodniowych zamachach w Barcelonie i Cambrils zginęło 15 osób, a ponad 120 zostało rannych. W poniedziałek katalońska policja poinformowała, że operacja antyterrorystyczna wciąż trwa, mimo że czterech odpowiedzialnych za ataki mężczyzn jest zatrzymanych, a ośmiu nie żyje.

Przywódcą grupy zamachowców by Abdelbaki As-Satty, imam meczetu w miejscowości Ripoll w prowincji Gerona; zginął w środę w wybuchu w domu w Alcanar, gdzie terroryści przygotowywali ataki.

AP przypomina, że jego rodzina powiedziała w wywiadzie dla dziennika "El Mundo", że imam od 15 lat nie mieszkał w Maroku.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Władze w Rabacie zaniepokojone radykalizmem młodych Marokańczyków
Komentarze (3)
23 sierpnia 2017, 12:12
Fanatyzm religijny jest rzeczywistym niebezpieczeństwem dla ludzkości. Każda religia jest niebezpieczna i prowadzi do konfliktów i wojen. Dopóki religie były politeistyczne, panowała tolerancja religijna, niestety potem pojawiły sie religie monoteistyczne.
23 sierpnia 2017, 13:19
Oj chyba Pan nie bardzo zna historię świata i religii ;-) To nie chodzi o religię ale o to jak cyniczni ludzie instrumentalnie wykorzystują religię do celów politycznych, ekonomicznych itp. Niech Pan się zapozna choćby z sytuacją w Indiach, hinduizm to religia politeistyczna i co się dzieje z chrześcijanami tam? Zna Pan pogromy w stanie Orissa? Hinduiści pod przykrywką religii załatwiają sprawy społęczne (większość chrześcijan należy do kasty tzw. dalitów, hinduiści sprzeciwiają się ich emancypacji, mają w tym interes ekonomiczny i społeczny). To nie religie są złe ale ludzie są źli drogi Panie.
22 sierpnia 2017, 21:09
Dopóki są na tym świecie ludzie umierający z głodu, ludzie pozbawieni perspektyw, pozbawieni wykształcenia, wyzyskiwani przez cyniczne elity i międzynarodowe korporacje, dopóki na tym świecie są "równi i równiejsi" nie ma co liczyć na to że pokonamy terroryzm. Zresztą komu tak naprawdę na tym zależy, bandyckie państwa żyją z handlu bronią i kradzioną ropą naftową i wcale im nie zależy by na tym świecie zapanował pokój i miłość, wręcz przeciwnie, im więcej nienawiści, niewinnej krwi i nieufności tym więcej ich szmelcu zwanego przewrotnie "bronią" trafia do wystraszonych Państw broniących swojej uprzywilejowanej pozycji. Prawda jest taka że biedni ludzie upomną się o swoje i wtedy żadna broń nie pomoże.