Wyprawa na Broad Peak: nie ma żadnych szans
Szef polskiej wyprawy na Broad Peak w Karakorum Krzysztof Wielicki uważa, że nie ma już żadnych szans na uratowanie zaginionych zdobywców szczytu, Tomasza Kowalskiego i Macieja Berbeki.
"Nie ma w ogóle szans. Żeby czuć się lepiej psychicznie siedzimy i obserwujemy ścianę" - powiedział Wielicki w rozmowie z TVN24.
Do bazy położonej na wysokości 4900 metrów zeszli szczęśliwie dwaj inni uczestnicy wyprawy - Adam Bielecki i Artur Małek. "Są w bazie i w dobrym zdrowiu. Bardzo mało rozmawiamy. Każdy to przeżywa na swój sposób" - relacjonował.
"Maciej prawdopodobnie gdzieś wpadł. Maćka na pewno nie odnajdziemy. Tomek nie zszedł na przełęcz. Pozostał po stronie chińskiej. To już będzie 30 godzin, jak tam został" - relacjonował Wielicki.
Szef wyprawy wspomniał, że w nocy z wtorku na środę podczas zejścia z Broad Peak Kowalski był już "w bardzo kiepskim stanie". "Próbowałem go namówić, by zszedł, ale nie był w stanie nawet się ruszyć".
Jak podkreślił, w piątek ma nastąpić załamanie pogody, ale to nie będzie już mieć większego znaczenia. "Tu już się nikt nie pokaże na ścianie zachodniej" - mówił Wielicki.
W czwartek rano Pakistańczycy Amin Ullah i Shaheen Baig wyszli z bazy w kierunku obozu trzeciego (7000 m) na poszukiwania zaginionych. Ich zadaniem będzie obserwacja kopuły szczytowej z innego punktu widzenia niż jest to możliwe z bazy, gdzie górę obserwuje przez lunetę Wielicki. Na noc obaj wspinacze powrócą do bazy.
Berbeka, Bielecki, Kowalski i Małek stanęli we wtorek na niezdobytym wcześniej zimą szczycie Broad Peak (8051 m) w Karakorum. Na początku schodzenia zaczęły się jednak problemy. 58-letni Berbeka i 27-letni Kowalski zostali uznani za zaginionych. (
Skomentuj artykuł