Z kart historii: Zginął, chcąc pomóc innym
Urodził się w latem 1934 roku w mieście Carolina w Portoryko. Zginął tragicznie 31 grudnia 1972 roku - niedaleko miejsca narodzin - gdy leciał z pomocą dla ofiar trzęsienia ziemi w Nikaragui.
Roberto Clemente stał się legendą baseballa w Stanach Zjednoczonych, ale dla rodaków i mieszkańców Ameryki Łacińskiej jest kulturową i narodową ikoną.
Karierę baseballisty rozpoczął w rodzinnym Portoryko. Karierę w amerykańskiej lidze zawodowej Major League Baseball rozpoczął w 1954 roku. Przez osiemnaście lat kariery związany był z jednym klubem - Pittsburgh Pirates. Bardzo szybko osiągnął szczyt. Dwunastokrotnie zdobywał "Złotą Rękawicę" dla najlepszego gracza "zapolowego" (grającego w głębi boiska i wyłapującego dalekie uderzenia rywali) i tyleż samo razy brał udział w "Meczu Gwiazd". W 1966 roku uznano go najlepszym graczem (MVP) rozgrywek ligi MLB.
Zdobył powszechny szacunek i uznanie angażując się w działalność charytatywną na rzecz krajów Ameryki Łacińskiej. Dostarczał żywność, pomagał młodzieży, propagował sport przekazując sprzęt do baseballa.
Gdy w przeddzień Wigilii 1972 roku w Nikaragui doszło do trzęsienia ziemi, Roberto Clemente niemal natychmiast ruszył do akcji. Jednak wysłany przez niego z Portoryko samolot nie dotarł z pomocą do jej adresatów. Zawodnik postanowił sam przypilnować kolejnego transportu i 31 grudnia wyruszył w swą ostatnia podróż. W trakcie lotu przeciążony samolot uległ awarii i spadł. Ciała Clemente nigdy nie odnaleziono.
Zaledwie trzy miesiące po tragedii gracz został wprowadzony do baseballowej "Hali Sławy", choć podobne wyróżnienie możliwe jest dopiero 5 lat po śmierci. Okoliczności wypadku zawodnika, postawa moralna, sława oraz osiągnięcia były tak niezwykłe, że w drodze wyjątku odstąpiono od tej zasady.
Skomentuj artykuł