Zawstydzić inne narody
Wbrew wszelkim zaszłościom, najbardziej bolesnym, narody muszą żyć w zgodzie, by budować lepszą przyszłość dla siebie i swoich dzieci. Nikt, tym bardziej całe narody, nie mogą sobie pozwolić na nieustanne wpatrywanie się w doznane krzywdy. Życie toczy się dalej - pisze o. Józef Augustyn SJ.
Obie tragedie katyńskie, ta sprzed siedemdziesięciu laty i ta sprzed kilku dni, miały miejsce na ziemi rosyjskiej. Mord katyński, dokonany przez bolszewików na polecenie Stalina, stał się przyczyną konfliktu Polaków i Rosjan na dziesięciolecia. Związek Radziecki w sposób cyniczny przez cały czas swego istnienia negował zbrodnię katyńską, usiłując obciążyć nią Niemców. Katyń stał się raną, która krwawiła i nadal jeszcze krwawi. W ślad za Sowietami kłamał przez dziesięciolecia cały niemal Zachód. Nikt nie chciał się wyłamać, wchodzić w konflikt z imperium zła. Nasze władze komunistyczne pilnowały nas, by przez przypominanie zbrodni na 22 tysiącach oficerów polskich nie rzucać cienia na „przyjaźń naszych bratnich narodów”. Za rozpowszechnianie prawdy o Katyniu można było trafić do więzienia na dwa lata.
Przekazanie dokumentów o zbrodni katyńskiej przez prezydenta Borysa Jelcyna prezydentowi Lechowi Wałęsie, a teraz udział Władimira Putina, premiera Rosji, w obchodach siedemdziesiątej rocznicy mordu, stały się początkiem objawiania się całej prawdy o Katyniu. Tuż po tragedii w Smoleńsku Putin ponownie dał wyraz dobrej woli w wyjaśnieniu katyńskiego mordu, otwarcie stwierdzając, że był on zemstą Józefa Stalina za klęskę bolszewickiej Rosji w wojnie z Polską w 1920 roku. Te słowa, które padły z ust byłego pracownika radzieckich służb specjalnych, byłego prezydenta Rosji, obecnego premiera, który jeszcze kilka lat temu po tragedii w Biesłanie wyrażał żal z powodu rozpadu Związku Radzieckiego, graniczą wręcz z cudem. To nowa jakość. Trzeba to widzieć i docenić.
Wbrew wszelkim zaszłościom, najbardziej bolesnym, narody muszą żyć w zgodzie, by budować lepszą przyszłość dla siebie i swoich dzieci. Nikt, tym bardziej całe narody, nie mogą sobie pozwolić na nieustanne wpatrywanie się w doznane krzywdy, podtrzymywanie poczucia żalu. Życie idzie dalej. Także życie narodów. Podtrzymywane poczucie krzywdy, także to w wymiarze całego narodu, karmi wrogość, nienawiść i chęć odwetu.
Jak to dziś podkreśla wielu, nasza narodowa tragedia pod Smoleńskiem ma szansę stać się momentem przełomowym w relacjach polsko-rosyjskich i przyczynić się do pojednania. Najwyższe władze Rosji i cały rosyjski naród, w obliczu naszej tragedii zachowują się godnie. Dają wyraz temu, że nasz ból jest ich bólem. Dwukrotna emisja filmu Andrzeja Wajdy „Katyń” w rosyjskiej telewizji to znak dobrej woli w sprawie Katynia. Na resztę trzeba poczekać... Pojednanie może być budowane tylko na prawdzie, także prawdzie historycznej.
Warto tu przypomnień, że od miesięcy pracuje specjalna mieszana komisja kościelna polsko-rosyjska, która ma za zadanie opracowanie deklaracji o pojednaniu obu narodów. Jeszcze w tym roku oczekuje się takiej deklaracji. Obecne tragiczne wydarzenia, które dotykają Polaków i Rosjan, z pewnością nie pozostaną bez wpływu na prace komisji.
Wieki wzajemnych konfliktów naznaczone wojnami i przemocą, najpierw polską wobec Rosji, potem rosyjską wobec Polski, ciągle rzucają się cieniem na wzajemne relacje we wszystkich sferach: politycznej, ekonomicznej, kulturalnej, religijnej. I choć w obu naszych narodach płynie ta sama słowiańska krew, a nasze kultury i religie mają wspólne chrześcijańskie korzenie, to jednak ciągle dominuje wzajemna niechęć i wrogość. Krew polska, która ponownie wsiąkła w rosyjską ziemię, tym razem z powodów losowych, ukazuje cały bezsens nieustannego rozdrapywania starych ran, wzajemnych oskarżeń, wrogości, podtrzymywania animozji.
Kiedy premierzy Rosji i Polski składali wspólnie wiązanki kwiatów na miejscu katastrofy pod Smoleńskiem, Donald Tusk uklęknął na chwilę przy szczątkach samolotu, a Władimir Putin, stojąc obok niego, przeżegnał się. Putin zrobił także znak krzyża kilka dni wcześniej, gdy razem z Tuskiem składał kwiaty przed pomnikiem pomordowanych w Katyniu. Te skromne, dyskretne znaki religijne w Katyniu mają swoją niezwykłą wymowę. Należy je docenić.
Wszystkie rany, jakie oba narody zadały sobie w ciągu całej wielowiekowej historii, można uleczyć jedynie odwołując się do Chrystusa, któremu poddane są wszystkie ludy i narody. Tylko On może wziąć na siebie wszystkie niesprawiedliwości i krzywdy, uleczyć z choroby gniewu, nienawiści i pragnienia zemsty. Tylko w Jego ranach mogą odnaleźć zdrowie wszyscy ludzie i wszystkie narody. Oba narody, polski i rosyjski, muszą modlić się tymi samymi słowami: „I przebacz nam nasze winy, jako i my przebaczamy naszym winowajcom”. Są one przecież wpisane w kultury obu narodów.
Po katastrofie pod Smoleńskiem publicysta „New York Timesa” Roger Cohen napisał o nas, Polakach: „Polska powinna zawstydzić każdy naród, który uważa, że pokój i pojednanie są niemożliwe; każde państwo, które sądzi, że trzeba ofiar nowego pokolenia, aby pomścić krzywdy historii. […] Nie mówcie mi, że nie można przezwyciężyć okrucieństwa historii. Nie mówcie, że Izraelczycy i Palestyńczycy nigdy nie mogą zawrzeć pokoju. Nie mówcie, że ludzie na ulicach Bangkoku, Biszkeku i Teheranu na próżno marzą o wolności i demokracji. Nie mówcie mi, że kłamstwa mogą trwać wiecznie. Zapytajcie Polaków. Oni wiedzą”.
Oby te życzliwe nam słowa napisane o nas, Polakach, w amerykańskim dzienniku okazały się proroctwem.
Skomentuj artykuł