Złe miłego początki, Polki ograły Koreę Płd.

inf. wł. / ŁK

W pierwszym meczu Polek w drugiej fazie mistrzostw świata siatkarek rywalkami była drużyna Korei Południowej. Po pięciosetowym boju lepsze okazały się biało-czerwone. Wygrały 3:2 (-12, 17, 18, -22, 15) i zachowały szanse na awans do strefy medalowej.

Gdyby to spotkanie odbywało się w naszej strefie czasowej, można by napisać, że biało-czerwone rozpoczęły to spotkanie myślami będąc jeszcze w łóżkach. Tak sennie grającej w pierwszym secie reprezentacji Polski dawno nie oglądaliśmy. Koreanki robiły co chciały, demolując na boisku nasze reprezentantki. Szczególnie fatalnie wyglądała zagrywka w wykonaniu podopiecznych Jerzego Matlaka, którą rywalki przyjmowały bez najmniejszego trudu i spokojnie wyprowadzały punktowe ataki. Źle wyglądała też gra w ataku - bardzo wiele punktów Polki oddały Koreankom same, myląc się nawet w prostych sytuacjach. Przegrana 12:25 mówi sama za siebie.

Zimny prysznic w pierwszym secie otrzeźwił biało-czerwone reprezentantki. Polki wyszły do gry w drugiej partii niezwykle skoncentrowane. Rywalki przeciwnie - łatwo wygrana pierwsza partia wyraźnie je rozluźniła. Drugi set zaczął się bardzo dobrze dla Polek - od prowadzenia 3:0 - ale na pierwszą przerwę techniczną z jednopunktową przewagą schodziły Koreanki. To było jednak wszystko, na co stać było zawodniczki z Półwyspu Koreańskiego. Grę polskiego zespołu pociągnęła rezerwowa Karolina Kosek, na wysoki poziom wspięła się doświadczona Małgorzata Glinka-Mogentale. Przede wszystkim jednak poprawiło się wykonanie zagrywki u podopiecznych Matlaka. Odrzucone od siatki, rozgrywające piłkę w okolicach trzeciego metra Koreanki nie były już tak groźne, dając szansę na skuteczną grę polskiego bloku. Zaskoczonym takim obrotem sprawy rywalkom biało-czerwonych gra wyraźnie nie układała się, drugiego seta wygraliśmy do 17, a trzeciego do 18.

Czwartą partię biało-czerwone rozpoczęły słabiej. Przy stanie 3:6 trener Matlak poprosił o czas. Reprymenda szkoleniowca poskutkowała, Polki szybko odrobiły stratę, ale ten set był zdecydowanie bardziej wyrównany. Gdy Koreanki ponownie wyszły na prowadzenie (12:10) szkoleniowiec biało-czerwonych po raz drugi wezwał do siebie zawodniczki, bowiem wyraźnie szwankować zaczęło przyjęcie piłki. Na drugą przerwę techniczną nasze reprezentantki schodziły przegrywając trzema punktami. W decydujących momentach ponownie dały o sobie znać Glinka i Kosek. Po asie serwisowym tej drugiej Polki doprowadziły do wyrównania po 17, ale później rywalki znów odskoczyły i wygrały seta do 22.

W tie-breaku Polki zażarcie walczyły o zachowanie szansy na awans do strefy medalowej. Zaczęły dobrze, od prowadzenia 4:0. Koreanki zdołały wyrównać (7:7), ale dwie kolejne piłki padły łupem biało-czerwonych. Rywalki odpowiedziały trzema punktami zdobytymi z rzędu. Dramatyczna, wyrównana końcówka meczu przyniosła sukces biało-czerwonym. Przy remisie 13:13 doskonałym blokiem popisała się Anna Werblińska wyprowadzając podopieczne Matlaka na prowadzenie. Koreanki obroniły dwie piłki meczowe, ale trzeciej już nie zdołały.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Złe miłego początki, Polki ograły Koreę Płd.
Komentarze (1)
Andrzej Szymański
6 listopada 2010, 14:27
Chwalmy Pana, że się udało!