Zysk i obżarstwo

Krzysztof Wołodźko

Niemiecki portal "Spiegel Online" poinformował niedawno o wynikach raportu organizacji konsumenckiej Foodwatch, dotyczącego żywności, której reklamy kierowane są przede wszystkim do dzieci. Wnioski nie pozostawiają złudzeń. W imię zysku koncerny żywnościowe przez agresywną reklamę wprowadzają w błąd nie tylko najmłodszych konsumentów.

Raport zawiera wyniki badań przeprowadzonych na ponad 1,5 tys. produktów żywnościowych, których potencjalnymi konsumentami mają być dzieci. Jak się okazuje, większość to w rzeczywistości słodkie i tłuste przekąski, choć część z nich reklamowana jest jako "naturalna", "zdrowa żywność". Koncernom to się opłaca: produkty doprawiane są dużą ilością sztucznych składników, przynosi to bowiem większe profity niż produkcja zdrowej żywności.

DEON.PL POLECA

Rozziew między reklamą a faktami dotyczącymi żywności budzi zachwyt nad kreatywnością marketingowców. Autorzy raportu jako wymowny przykład dotyczący tej różnicy podają... płatki śniadaniowe. Aż 96 proc. przebadanych rodzajów płatków śniadaniowych zaliczono do słodkich i tłustych, z 25-50-procentową zawartością cukru, choć reklamy określają je oczywiście jako "naturalne" lub "wartościowe".

To jednak nie koniec. Reklama zorientowana głównie na dzieci ma je przywiązać do produktów koncernów żywnościowych. Globalni producenci żywności nie ponoszą oczywiście indywidualnych ani społecznych skutków przekarmienia tłustymi i słodkimi przekąskami. W bitwie o pieniądze konsumenta nie bierze się jeńców: otyłość i nadwaga to zdrowotne problemy cywilizacyjne, których intensywność występowania narasta także u nas. Co więcej, im słabsza w danym kraju świadomość konsumencka, tym większa bezkarność firm. Polska, państwo peryferyjne, które wprost z "realnego socjalizmu" przeszło do "realnego liberalizmu" jest krajem o dość niskiej świadomości konsumenckiej.

Jak podkreśla wspomniany raport Foodwatch, producenci żywności inwestują setki milionów euro w propagandę, określaną zwyczajowo mianem reklamy. Wszędzie, gdzie docierają media, towarzyszy jej propaganda konsumpcji. By się o tym przekonać, wystarczy spędzić kilkanaście do kilkudziesięciu minut przed ekranem (telewizyjnym lub komputerowym). A gdy do opinii publicznej przedostanie się informacja niewygodna dla producenta, nowa dawka propagandy, tym razem określana mianem "kampanii wizerunkowej", ma naprawić ten karygodny błąd.

Myliłby się jednak ktoś, kto sądzi, że to koniec złych wiadomości. W cywilizacji obżarstwa żywność i tak się marnuje. I znów garść danych: według Krajowej Rady Ochrony Zasobów Naturalnych USA na świecie marnuje się od 30 do 50 proc. produktów spożywczych, podczas gdy co siódmy człowiek głoduje. Tymczasem w krajach rozwiniętych, np. duża część owoców i warzyw zdatnych wciąż do spożycia ląduje na śmietniku. Żywność wyrzucają i sprzedawcy, i konsumenci. Część żywności ulega zepsuciu zanim trafi na rynek w wyniku transportu w nieodpowiednich warunkach. Kolejnym czynnikiem sprzyjającym marnotrawstwu są zbyt wysokie ceny. A te pompuje także agresywna, wszechobecna kampania reklamowa.

Ale i to nie wszystko. W wydanej w Polsce kilka lat temu książce Klausa Wernera i Hansa Weissa, "Czarna lista firm. Intrygi światowych koncernów", autorzy opisują między innymi praktyki hegemonów rynku żywności, służące grabieżczej eksploatacji surowców i jak najtańszemu wykorzystaniu siły roboczej na świecie, szczególnie w tych jego stronach, gdzie mogą liczyć na bezkarność. Jak stwierdzają autorzy: "abyśmy mogli konsumować w Europie tanie artykuły spożywcze, wiele koncernów godzi się na pracę dzieci, niewolnictwo, wyzysk, męczarnie zwierząt oraz niszczenie środowiska naturalnego". Co istotne, książka jest tak dobrze udokumentowana, że żaden z koncernów nie zdecydował się na wytoczenie procesu jej autorom.

Sytuacja w globalnym przemyśle żywności, opisana na kartach "Czarnej listy firm", dotyczy ostatnich kilkunastu, kilkudziesięciu lat. Ale warto zastanowić się też nad przyszłością: być może w roku 2050 będzie na świecie 9 miliardów ludzi. Oznacza to dalszą konieczność wzrostu produkcji rolnej. Tymczasem rolnictwo zużywa najwięcej wody oraz wymaga ogromnych dostaw energii i środków chemicznych. To nie pozostanie bez wpływu na świat naszych dzieci. Wychowane w cywilizacji obżarstwa, być może boleśnie przekonają się o problemach, które my lekceważymy.

Czy ten felieton jest pesymistyczny? Nie. Pokazuje świat, z którego zdjęto reklamowe złotko.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zysk i obżarstwo
Komentarze (13)
T
Tomasz
24 marca 2012, 13:12
To miłe, że się spodobał. Kolejny uwagi warty film naturalno-cywilizacyjny:  "Z serca świata. Ostrzeżenie starszych braci." Przesłanie Indian Kogi dla ludzi Zachodu (rok 1990): <a href="http://video.google.com/videoplay?docid=2657134441269813708&hl=pl">http://video.google.com/videoplay?docid=2657134441269813708&hl=pl</a># Chrześcijaństwo ma wielki potencjał ekologiczny: Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich.  Czyż nie sprzedają pięciu wróbli za dwa asy? A przecież żaden z nich nie jest zapomniany w oczach Bożych. 7 U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli. "Niż wiele", a nie wszystkie... Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Stworzeniu... Lecz ziemia przyszła z pomocą Niewieście i otworzyła ziemia swą gardziel, i pochłonęła rzekę, którą Smok ze swej gardzieli wypuścił. Jaka inteligentna i dobra...
Krzysztof Wołodźko
22 marca 2012, 15:42
Polecam film: <a href="http://www.youtube.com/watch?v=VaxLcScfvmg">http://www.youtube.com/watch?v=VaxLcScfvmg</a> Komentarz do niego - dyskusyjny. Ale jakie piękne zdjęcia! Widać na nich, że kultury bliskie naturze zachowały zmysł ładu, a cywilizacja naukowo-techniczna popadła w estetyczny analfabetyzm. Na szczęście coraz więcej jaskółek zmian. Alleluja! Wspaniały obraz! Dziękuję! :-) pzdr. k.
T
Tomasz
21 marca 2012, 12:44
Polecam film: <a href="http://www.youtube.com/watch?v=VaxLcScfvmg">http://www.youtube.com/watch?v=VaxLcScfvmg</a> Komentarz do niego - dyskusyjny. Ale jakie piękne zdjęcia! Widać na nich, że kultury bliskie naturze zachowały zmysł ładu, a cywilizacja naukowo-techniczna popadła w estetyczny analfabetyzm. Na szczęście coraz więcej jaskółek zmian. Alleluja!
Krzysztof Wołodźko
21 marca 2012, 11:18
Bardzo podoba mi się ten artykuł. Nie zgadzam się ze wszystkimi tezami, ale pobudził mnie do myślenia :). Wiadomość poniżej jest trochę z Radia Erewań. Proszę sprawdzić ile wody zużywa Pan do przygotowania jednego obiadu. Włącznie z myciem naczyń. To proszę, tu inne źródło: "‎"Firma Coca-Cola HBC Polska, rozlewca napojów The Coca-Cola Company w Polsce, w okresie od 2001 r. zredukowała w swoich czterech zakładach produkcyjnych ilość wody zużywanej do produkcji 1 l napoju aż o 37%. W 2001 r. potrzebowała do wyprodukowania 1 l napoju 3,24 l wody, – podczas gdy w 2010 r. było to już tylko 2,04 l." Ze strony Coca-Cola wzięte info: http://www.coca-colahellenic.pl/Home/22-03-2011/ Oczywiście, zgadzam się, że wody zużywamy więcej niż nam się wydaje: do gotowania, sprzątania, itd.
D
Drabiniasty
21 marca 2012, 09:47
Bardzo podoba mi się ten artykuł. Nie zgadzam się ze wszystkimi tezami, ale pobudził mnie do myślenia :). Wiadomość poniżej jest trochę z Radia Erewań. Proszę bardzo: "Do produkcji 1 litra Coca-Coli wykorzystuje się 2 litry wody. Rocznie daje to około 290 miliardów litrów zużytej wody! W 2004 roku indyjscy rolnicy wznieśli protest przeciwko Coca-Coli, ponieważ w kraju brakowała wody do prowadzenia upraw oraz do picia. Od tego czasu do fabryk znajdujących się w krajach o ograniczonych zasobach wody pitnej, ta baza do napoju jest importowana statkami." Problem dotyczył jednej fabryki w prowincji Kerala (o ile dobrze pamiętam), nie brakowało więc wody w kraju tylko w okolicy fabryki. Jeden zakład nie jest w stanie zassać wody z całych Indii. :) Proszę sprawdzić ile wody zużywa Pan do przygotowania jednego obiadu. Włącznie z myciem naczyń.
Krzysztof Wołodźko
20 marca 2012, 19:02
Proszę bardzo: "Do produkcji 1 litra Coca-Coli wykorzystuje się 2 litry wody. Rocznie daje to około 290 miliardów litrów zużytej wody! W 2004 roku indyjscy rolnicy wznieśli protest przeciwko Coca-Coli, ponieważ w kraju brakowała wody do prowadzenia upraw oraz do picia. Od tego czasu do fabryk znajdujących się w krajach o ograniczonych zasobach wody pitnej, ta baza do napoju jest importowana statkami."
Krzysztof Wołodźko
20 marca 2012, 17:24
Rolnictwo nie zużywa wody, wody nie można zużyć. Ona i tak wraca do obiegu. To pogląd na miarę odkrycia naukowego: wreszcie ktoś udowodnił, że w kosmosie bilans wychodzi na zero.:P Poza tym, niech się Pan zastanowi w jakiej formie wraca do obiegu woda wykorzystana do produkcji żywności? Aby zawsze zdatna do spożycia? :-) O deficycie wody oczywiście Pan słyszał? ;-) PS. Swoją drogą, ciekawe, ile wody się zużywa do produkcji litra coli, ile z niej po wypiciu tego litra odzyskujemy... :-)
jazmig jazmig
20 marca 2012, 10:28
 Rolnictwo nie zużywa wody, wody nie można zużyć. Ona i tak wraca do obiegu. Jeżeli chcemy jeść, to musimy produkować żywność, ale to nie usprawiedliwia jej marnotrastwa. Marnotrastwo wynika często z przepisów. Gdy mija termin ważności, to żywność musi trafić do utylizacji, chociaż często nadaje się ona jeszcze do spożycia. Sklepy nie dadzą żywności bezpłatnie do placówek żywiących np. bezdomnych lub do hospicjów, ponieważ muszą odprowadzić VAT za tę żywność, a to już się im nie opłaca. Nie wiem, jak jest w USA, ale w Polsce istnieje inspekcja handlowa i ona powinna wyłapywać oszustwa producentów, szczególnie dotyczące żywności przeznaczonej dla dzieci.
L
leszek
19 marca 2012, 21:35
Panie Redaktorze. Wyrabianie sobie opinii o świecie na podstawie książki "Czarna lista firm" to dość ryzykowne podejście. To jest element takiego współczesnego nurtu postrzegania korporacji jako siedliska wszelkiego zła, coś w stylu osławionych "Mędrców Syjonu", jest nawet spora literatura na ten temat. Oczywiście, wiele rzeczy o których pisze się w tej książce jest pewnie prawdziwa, ale ogólny wniosek, że jakies złowrogie korporacje w pogoni za zyskiem opanowały świat i są gotowe do wszelkiej podłości aby tylko osiągnąć zysk jest tak samo prawdziwy  jak "Mędrcy Syjonu" rządzący światem. Głównym problemem jest to, że współczesny człowiek chce jeść dobrze i dużo i zarazem żeby było tanio. A ponieważ tego się nie da osiągnąć na miejscu, gdyz lokalny rolnik czy farmer chce sprzedawać drogo, aby dobrze żyć, więc produkcję się przenosi tam, gdzie jest tanio. I tutaj  nic nie pomoże jakieś wyklinanie korporacji. Są to instytucje biznesowe, nastawione na zysk, nie są ani "dobre" ani "złe". To konsumenci muszą zmienic swoje nawyki, jeść prościej i zarazem zapłacić więcej. Tylko ja ich do tego przekonać ? Marnotrastwo jest skutkiem ubocznym tego, ze jest za tanio.
Krzysztof Wołodźko
19 marca 2012, 20:32
Wzrost produkcji rolnej? Nie jest to konieczne, gdyż teraz jest ona zbyt duża co rodzi wiele problemów. Pamiętajmy też o innej niepokojącej sprawie. Do Polski często trafiają produkty drugiej kategorii. Słynne już odczucie, że proszki do prania kupione w Niemczech są wyższej jakości od tych kupionych w Polsce to nie mit. Teoretycznie tak, ale i dziś są nadwyżki, marnotrawione. Być może jest to rzeczywiście cecha immamentna systemów gospodarczych. Poza tym trudno zatrzymać tak rozkręconą spirale produkcji i konsumpcji. Być może czynią to właśnie kryzysy. Co do drugiej kwestii: zabawne, kiedyś gdy mówiono ludziom, że tak samo opakowany produkt może mieć gorszą zwartość, uważali to za objaw "oszołomstwa". A dotyczy to nie tylko proszków, ale także żywności, produktów technicznych, itd. Swoją drogą, dużo zależy od nastawienia ludzi: Czesi, choć produkcję ich piw wykupiły koncerny, postawili jasne wymagania co do receptur i technologii. Jak to wyglądało u nas? Jak zwykle...;-)
Krzysztof Wołodźko
19 marca 2012, 20:27
W odpowiedzi na to: Czy ten felieton jest pesymistyczny? Spokojnie, choć nie powinienem być, nie posiada wizji armagedonu, lecz łatwo można wywnioskować że podnosi: Alarm !. Żyjemy w świecie globalnie informacyjnym i można to wykożystywać dwuaspektowo tj. pozytywnie, czyli poruszając problemy społeczeństw, ludzi, natury i promować życie inteligentne, wykożystując naukę i technikę zgodnie z współdziałaniem natury, oraz negatywnie czyli wykożystwać środki masowego przekazu dla brutalnej kampani reklamowej przez koncerny wykożystujące swój olbrzymi zasób finansowy do osiągnięcia dominacji oraz władzy nad wszystkim. Przychylam się do Pana Krzysztofa Wołodźko i jego felietonu, dzwony biją na alarm !!!. Świetny felieton . Pozdrawiam wszystkich czytelników. W kwestii formalnej, proszę się nie gniewać: "wykorzystywać".;-) Natomiast rzeczywiście: całą sztuka to tak korzystać z narzędzi, które sami wymyśliliśmy, by nie obracały się przeciw nam. Ale cóż, często my sami obracamy się przeciw samym sobie...
AP
Adrian Podsiadło
19 marca 2012, 16:29
Wzrost produkcji rolnej? Nie jest to konieczne, gdyż teraz jest ona zbyt duża co rodzi wiele problemów. Pamiętajmy, że zysk to zysk. Wzrost zapotrzebowania na zdrowe produkty sprawi, że ich podaż się zwiększy. Próby oszukiwania nas świadczą, że trend jest oczywisty. Teraz potrzebny jest wzrost świadomości. Pamiętajmy też o innej niepokojącej sprawie. Do Polski często trafiają produkty drugiej kategorii. Słynne już odczucie, że proszki do prania kupione w Niemczech są wyższej jakości od tych kupionych w Polsce to nie mit.
TM
Tomasz Majorkiewicz
19 marca 2012, 16:11
        W odpowiedzi na to: Czy ten felieton jest pesymistyczny? Spokojnie, choć nie powinienem być, nie posiada wizji armagedonu, lecz łatwo można wywnioskować że podnosi: Alarm !. Żyjemy w świecie globalnie informacyjnym i można to wykożystywać dwuaspektowo tj. pozytywnie, czyli poruszając problemy społeczeństw, ludzi, natury i promować życie inteligentne, wykożystując naukę i technikę zgodnie z współdziałaniem natury, oraz negatywnie czyli wykożystwać środki masowego przekazu dla brutalnej kampani  reklamowej przez koncerny wykożystujące swój olbrzymi zasób finansowy do osiągnięcia dominacji oraz władzy nad wszystkim. Przychylam się do Pana Krzysztofa Wołodźko i jego felietonu, dzwony biją na alarm !!!. Świetny felieton . Pozdrawiam wszystkich czytelników.