Gazeta Wyborcza / kk
"Dochodziły do mnie słuchy, że ten ksiądz ma się dobrze i awansuje. (...) Świadomość, że nie odpowiedział za swoje winy, a może w nie dalej brnął, była dla mnie frustrująca" - mówi dominikanin, który w 1996 bezskutecznie walczył o sprawiedliwość dla ofiar księdza Dymera.
"Dochodziły do mnie słuchy, że ten ksiądz ma się dobrze i awansuje. (...) Świadomość, że nie odpowiedział za swoje winy, a może w nie dalej brnął, była dla mnie frustrująca" - mówi dominikanin, który w 1996 bezskutecznie walczył o sprawiedliwość dla ofiar księdza Dymera.
{{ article.published_at }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.description }}
{{ article.description }}