Ostatni dzień życia ks. Franciszka Blachnickiego, założyciela Ruchu Światło-Życie, rozpoczął się jak zwykle. Rano uczestniczył we wspólnych modlitwach, odprawił mszę świętą, później zjadł śniadanie i poszedł do wydawnictwa. Zaraz po obiedzie poszedł odpocząć i zdrzemnąć się do swojego pokoju, jak to miał w zwyczaju. O trzeciej odebrał telefon, a potem zaczął kasłać. Zaalarmowana tym bardzo mocnym i zaskakującym atakiem kaszlu sekretarka zadzwoniła po lekarza - tak opisuje śmierć założyciela oazy Tomasz Terlikowski w książce "Franciszek Blachnicki. Ksiądz, który zmienił Polskę".
Ostatni dzień życia ks. Franciszka Blachnickiego, założyciela Ruchu Światło-Życie, rozpoczął się jak zwykle. Rano uczestniczył we wspólnych modlitwach, odprawił mszę świętą, później zjadł śniadanie i poszedł do wydawnictwa. Zaraz po obiedzie poszedł odpocząć i zdrzemnąć się do swojego pokoju, jak to miał w zwyczaju. O trzeciej odebrał telefon, a potem zaczął kasłać. Zaalarmowana tym bardzo mocnym i zaskakującym atakiem kaszlu sekretarka zadzwoniła po lekarza - tak opisuje śmierć założyciela oazy Tomasz Terlikowski w książce "Franciszek Blachnicki. Ksiądz, który zmienił Polskę".
{{ article.published_at }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.description }}
{{ article.description }}