PAP / mł
- Nawet w Polsce, w niektórych gazetach, publikuje się rzeczy o Opus Dei sprzed trzydziestu czy pięćdziesięciu lat, z Hiszpanii czy Ameryki Łacińskiej. To tworzy klimat sensacji, ale przede wszystkim dezinformuje opinię publiczną. Media przyklejają etykietkę, która nie jest prawdziwa. Sensacją ma być też to, że Opus Dei nie publikuje listy członków - ale przecież należy respektować przepisy RODO - mówi ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski, wikariusz regionalny Opus Dei. 
- Nawet w Polsce, w niektórych gazetach, publikuje się rzeczy o Opus Dei sprzed trzydziestu czy pięćdziesięciu lat, z Hiszpanii czy Ameryki Łacińskiej. To tworzy klimat sensacji, ale przede wszystkim dezinformuje opinię publiczną. Media przyklejają etykietkę, która nie jest prawdziwa. Sensacją ma być też to, że Opus Dei nie publikuje listy członków - ale przecież należy respektować przepisy RODO - mówi ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski, wikariusz regionalny Opus Dei.