Dziś w Kościele wspominamy św. Ignacego Loyolę. Założyciela zakonu jezuitów, wybitnego mistyka, twórcę duchowości ignacjańskiej, która kształtuje ludzi na całym świecie. Nie sposób dziś o nim milczeć, tym bardziej, że św. Ignacy miał ogromny wpływ na moje życie, nie tylko duchowe.
Dziś w Kościele wspominamy św. Ignacego Loyolę. Założyciela zakonu jezuitów, wybitnego mistyka, twórcę duchowości ignacjańskiej, która kształtuje ludzi na całym świecie. Nie sposób dziś o nim milczeć, tym bardziej, że św. Ignacy miał ogromny wpływ na moje życie, nie tylko duchowe.
„Złoty krążek mi wcisną na rękę i powiozą mnie windą do nieba”, śpiewał kiedyś zespól 2 plus 1. Znana piosenka, dość nostalgiczna, nie do końca nadająca się do weselnych tańców. Jednocześnie też nie do końca prawdziwa. Każdy zdrowy człowiek pragnie szczęścia. Zarówno swojego, jak i tych, których kocha. Gdy patrzę jednak na relację, jaką jest małżeństwo, dostrzegam wiele różnych niebezpiecznych pułapek w naszym myśleniu.
„Złoty krążek mi wcisną na rękę i powiozą mnie windą do nieba”, śpiewał kiedyś zespól 2 plus 1. Znana piosenka, dość nostalgiczna, nie do końca nadająca się do weselnych tańców. Jednocześnie też nie do końca prawdziwa. Każdy zdrowy człowiek pragnie szczęścia. Zarówno swojego, jak i tych, których kocha. Gdy patrzę jednak na relację, jaką jest małżeństwo, dostrzegam wiele różnych niebezpiecznych pułapek w naszym myśleniu.
Zdarza mi się rozmawiać z ludźmi, którzy pragną czegoś więcej w swoim życiu duchowym, a nie bardzo wiedzą co z tym pragnieniem zrobić. Dbają o podstawy: mszę świętą, codzienną modlitwę (w tym modlitwę Słowem Bożym), regularną spowiedź. Czują jednak głęboki, niezaspokojony i nienazwany głód. Czym on jest, jak do niego podejść, co jeszcze zrobić? – pytają, jakby odpowiedź była na wyciągnięcie ręki, ale tak naprawdę nie jest. Bynajmniej nie ludzkiej ręki.
Zdarza mi się rozmawiać z ludźmi, którzy pragną czegoś więcej w swoim życiu duchowym, a nie bardzo wiedzą co z tym pragnieniem zrobić. Dbają o podstawy: mszę świętą, codzienną modlitwę (w tym modlitwę Słowem Bożym), regularną spowiedź. Czują jednak głęboki, niezaspokojony i nienazwany głód. Czym on jest, jak do niego podejść, co jeszcze zrobić? – pytają, jakby odpowiedź była na wyciągnięcie ręki, ale tak naprawdę nie jest. Bynajmniej nie ludzkiej ręki.
W niedzielnej Ewangelii (Łk 9, 28b-36) bardzo poruszył mnie pewien szczegół… Czytaliśmy w niej, już na samym początku, że gdy Jezus się modlił „wygląd Jego twarzy się odmienił”. Tak proste słowa, a mówiące wiele…
W niedzielnej Ewangelii (Łk 9, 28b-36) bardzo poruszył mnie pewien szczegół… Czytaliśmy w niej, już na samym początku, że gdy Jezus się modlił „wygląd Jego twarzy się odmienił”. Tak proste słowa, a mówiące wiele…