W spowiedzi, jak w soczewce, można oglądać temat granic w Kościele. Mało się o nich rozmawia – kojarzą się bardziej z określaniem, co ludziom wierzącym wolno, a co nie. Wiele nagłówków portali katolickich zaczyna się od słów: „Czy to grzech…?” lub „Czy katolik może…?”. To zrównanie granic z przepisami, niekiedy rozumianymi literalnie aż po karykaturę, usuwa w cień inne, pierwotne rozumienie tego pojęcia: takiego miejsca w człowieku, które strzeże jego godności, poczucia bezpieczeństwa i zdolności funkcjonowania w ogóle.
W spowiedzi, jak w soczewce, można oglądać temat granic w Kościele. Mało się o nich rozmawia – kojarzą się bardziej z określaniem, co ludziom wierzącym wolno, a co nie. Wiele nagłówków portali katolickich zaczyna się od słów: „Czy to grzech…?” lub „Czy katolik może…?”. To zrównanie granic z przepisami, niekiedy rozumianymi literalnie aż po karykaturę, usuwa w cień inne, pierwotne rozumienie tego pojęcia: takiego miejsca w człowieku, które strzeże jego godności, poczucia bezpieczeństwa i zdolności funkcjonowania w ogóle.
Przyznam, że gdy po raz pierwszy usłyszałam na parafialnej Mszy to ogłoszenie, po policzkach pociekły mi łzy. W ciągu trwania pandemii wybierałam miejsce na zewnątrz, pod drzwiami różnych kościołów, a próby dotarcia do balasków jako jedna z pierwszych, by przyjąć Komunię na rękę, często kończyły się fiaskiem. Ubiegały mnie osoby, które nie boją się niczego: choroby, zakażenia kogoś innego czy zostawienia dzieci samych na świecie.
Przyznam, że gdy po raz pierwszy usłyszałam na parafialnej Mszy to ogłoszenie, po policzkach pociekły mi łzy. W ciągu trwania pandemii wybierałam miejsce na zewnątrz, pod drzwiami różnych kościołów, a próby dotarcia do balasków jako jedna z pierwszych, by przyjąć Komunię na rękę, często kończyły się fiaskiem. Ubiegały mnie osoby, które nie boją się niczego: choroby, zakażenia kogoś innego czy zostawienia dzieci samych na świecie.
Potrzebujemy odzyskać głos i zacząć go używać. Mówić „nie” wobec kolesiostwa i ręki myjącej rękę współwinnego krzywdzie. Domagać się zadośćuczynienia. Nas, świeckich, nie suspendują, nie wyślą na rekolekcje w milczeniu ani na misje do Nowej Zelandii. To my możemy być głosem ofiar, bo ci ludzie przeszli już zbyt wiele. Nadeszła nasza kolej.
Potrzebujemy odzyskać głos i zacząć go używać. Mówić „nie” wobec kolesiostwa i ręki myjącej rękę współwinnego krzywdzie. Domagać się zadośćuczynienia. Nas, świeckich, nie suspendują, nie wyślą na rekolekcje w milczeniu ani na misje do Nowej Zelandii. To my możemy być głosem ofiar, bo ci ludzie przeszli już zbyt wiele. Nadeszła nasza kolej.