Z taką mentalnością, nawet kościelne akcje pomocy nie będą miały prawdziwie ewangelicznego charakteru. Staną się instytucjonalną rutyną albo wyniosłą jałmużną rzucaną do kapelusza siedzącemu na ziemi, bosemu nędzarzowi.
Z taką mentalnością, nawet kościelne akcje pomocy nie będą miały prawdziwie ewangelicznego charakteru. Staną się instytucjonalną rutyną albo wyniosłą jałmużną rzucaną do kapelusza siedzącemu na ziemi, bosemu nędzarzowi.