Nie chodzi o to by skłaniać młodych "do powrotu" do Kościoła. Potrzebny jest "Kościół wychodzący", który potrafi zjednoczyć się z młodymi, którzy już w nim są, by iść tam, gdzie są ich rówieśnicy, gdzie mieszkają, żyją, cierpią i mają nadzieję.
Nie chodzi o to by skłaniać młodych "do powrotu" do Kościoła. Potrzebny jest "Kościół wychodzący", który potrafi zjednoczyć się z młodymi, którzy już w nim są, by iść tam, gdzie są ich rówieśnicy, gdzie mieszkają, żyją, cierpią i mają nadzieję.