Kto zna Włochów i ich familiarne podejście do Kościoła, które pozwala im patrzeć na papieża i cały świat wiary z charakterystycznym dystansem, bez trudu zrozumie, że na taki film jak "Habemus Papam" Morettiego nie można się obrażać.
Kto zna Włochów i ich familiarne podejście do Kościoła, które pozwala im patrzeć na papieża i cały świat wiary z charakterystycznym dystansem, bez trudu zrozumie, że na taki film jak "Habemus Papam" Morettiego nie można się obrażać.
Czy osoba niewierząca może zrobić o Kościele film, który nie dość, że nie jest atakiem, to jeszcze można go uznać za doskonałą "promocję" dla Watykanu? Moretti opowiada o "kruchości" nowego papieża, który czuje, że nie nadaje się do pełnienia powierzonego mu zadania...
Czy osoba niewierząca może zrobić o Kościele film, który nie dość, że nie jest atakiem, to jeszcze można go uznać za doskonałą "promocję" dla Watykanu? Moretti opowiada o "kruchości" nowego papieża, który czuje, że nie nadaje się do pełnienia powierzonego mu zadania...
PAP / KAI / drr
Podziw, uznanie czy wręcz zachwyt włoskich komentatorów wywołał film "Habemus papam" Nanniego Morettiego, który w piątek wszedł na ekrany kin we Włoszech. Pojawiają się nawet opinie, że film z Michelem Piccoli i Jerzym Stuhrem to arcydzieło.
Podziw, uznanie czy wręcz zachwyt włoskich komentatorów wywołał film "Habemus papam" Nanniego Morettiego, który w piątek wszedł na ekrany kin we Włoszech. Pojawiają się nawet opinie, że film z Michelem Piccoli i Jerzym Stuhrem to arcydzieło.
{{ article.published_at }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.description }}
{{ article.description }}