Był rok 1522; Ignacy Loyola miał wtedy trzydzieści jeden lat. Już prawie rok upłynął od chwili, gdy na łożu boleści, gdy był bliski śmierci z powodu rany odniesionej w obronie Pampeluny, „otworzyły mu się nieco oczy” i po raz pierwszy stał się świadom rozeznawania działania duchów, gdy „doświadczenie doprowadziło go do zrozumienia, że jedne myśli czyniły go smutnym, inne zaś radosnym”.
Był rok 1522; Ignacy Loyola miał wtedy trzydzieści jeden lat. Już prawie rok upłynął od chwili, gdy na łożu boleści, gdy był bliski śmierci z powodu rany odniesionej w obronie Pampeluny, „otworzyły mu się nieco oczy” i po raz pierwszy stał się świadom rozeznawania działania duchów, gdy „doświadczenie doprowadziło go do zrozumienia, że jedne myśli czyniły go smutnym, inne zaś radosnym”.
Duchowe pocieszenie i wewnętrzne poruszenia są doświadczeniem tak miłym i jednoznacznie pozytywnym, że na pierwszy rzut oka wydają się darem, jaki otrzymujemy bezpośrednio od Boga. Jeśli tak jest, to nie ma sensu zastanawiać się nad nimi, a jedynie ile się da czerpać z tego daru. Czy jednak zawsze tak jest? Okazuje się, że czasami wzniosłe myśli czy wewnętrzne poruszenia, zamiast spodziewanej radości, ostatecznie mogą doprowadzić do zupełnie odmiennych owoców. Jak je zatem rozpoznać, aby nie ulegać "pobożnemu" złudzeniu?
Duchowe pocieszenie i wewnętrzne poruszenia są doświadczeniem tak miłym i jednoznacznie pozytywnym, że na pierwszy rzut oka wydają się darem, jaki otrzymujemy bezpośrednio od Boga. Jeśli tak jest, to nie ma sensu zastanawiać się nad nimi, a jedynie ile się da czerpać z tego daru. Czy jednak zawsze tak jest? Okazuje się, że czasami wzniosłe myśli czy wewnętrzne poruszenia, zamiast spodziewanej radości, ostatecznie mogą doprowadzić do zupełnie odmiennych owoców. Jak je zatem rozpoznać, aby nie ulegać "pobożnemu" złudzeniu?
{{ article.published_at }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.description }}
{{ article.description }}