Czy pocieszenie duchowe zawsze pochodzi od dobrego ducha?
Duchowe pocieszenie i wewnętrzne poruszenia są doświadczeniem tak miłym i jednoznacznie pozytywnym, że na pierwszy rzut oka wydają się darem, jaki otrzymujemy bezpośrednio od Boga. Jeśli tak jest, to nie ma sensu zastanawiać się nad nimi, a jedynie - ile się da - czerpać z tego daru. Czy jednak zawsze tak jest? Okazuje się, że czasami wzniosłe myśli czy wewnętrzne poruszenia, zamiast spodziewanej radości, ostatecznie mogą doprowadzić do zupełnie odmiennych owoców. Jak je zatem rozpoznać, aby nie ulegać "pobożnemu" złudzeniu?
Jest rok 1522; Ignacy Loyola miał wtedy trzydzieści jeden lat. Już prawie rok upłynął od chwili, gdy na łożu boleści, po ranie odniesionej podczas obrony Pampeluny, „otworzyły mu się nieco oczy” i po raz pierwszy stał się świadomy rozeznawania duchów: „doświadczenie doprowadziło go do zrozumienia, że jedne myśli czyniły go smutnym, inne zaś radosnym”. Ignacy dotarł do Manresy, gdzie, jak później stwierdził, „Bóg obchodził się z nim podobnie jak nauczyciel w szkole z dzieckiem i pouczał go” (Autobiografia, 27). Ten okres to wiele miesięcy szczerego, wnikliwego poszukiwania Boga i czas głębokich spotkań z Bogiem na modlitwie. Ignacy wzrastał wtedy duchowo, coraz bardziej otwierał się na Pana, którego szczerze ukochał. W czasie tych surowych, ale też błogosławionych miesięcy spędzonych w Manresie, Ignacy poświęcał siedem godzin dziennie na modlitwę, a do tego oferował pomoc duchową wszystkim, którzy go o nią prosili, a resztę zaś czasu poświęcał rozważaniom o rzeczach Bożych, to zresztą robił w każdej wolnej chwili w ciągu dnia. Gdy nadchodził wieczór i Ignacy szykował się do snu, odkrywał, że jego umysł i serce wciąż zajęte były rzeczami Bożymi. Tak opisywał to doświadczenie:
“Kiedy kładł się spać, miał często wielkie oświecenia i wielkie pociechy duchowe, tak że na skutek tego tracił wiele czasu przeznaczonego na sen, a którego zresztą nie było wiele. Zastanawiając się nad tym wiele razy, powiedział sobie, że do obcowania z Bogiem miał przecież cały ten czas, który sobie wyznaczył, a nadto całą resztę dnia. I dlatego zaczął powątpiewać, czy te oświecenia pochodziły od ducha dobrego, i wreszcie doszedł do wniosku, że lepiej będzie [odrzucić je] i spać przez ten czas, który sobie wyznaczył. I tak też uczynił” (Autobiografia, 26).
Ignacy wyznał, że to doświadczenie powtarzało się „często” i że początkowo wydawał się przyjmować otwartym sercem owe duchowe oświecenia i pocieszenia, uznając, że pochodzą one od dobrego ducha. Przecież to były święte myśli i pocieszenia duchowe – po cóż zatem jeszcze rozeznawać i zastanawiać się nad nimi? Jednak stopniowo doświadczenia te zaczęły go przytłaczać i zaczął powątpiewać, czy owe duchowe oświecenia i pocieszenia, mimo że święte, naprawdę pochodzą od Boga? W efekcie powodowały, że tracił czas przeznaczony na sen, którego i tak miał niewiele, a to pociągało za sobą oczywiste, negatywne skutki. Pojawiła się zatem konieczność dokonania wyboru pomiędzy dwoma możliwymi interpretacjami tego doświadczenia: albo natchnienia te naprawdę są święte oświecenia i pocieszenia, albo wręcz przeciwnie - stanowią obiektywne ryzyko. Zastanawiając się nad tymi doświadczeniami, Ignacy doszedł do wniosku, że natchnienia te - choć na pozór dobre i święte - nie mogą pochodzić od dobrego ducha. Nigdy nie kwestionował autentycznej dobroci i świętości tych wieczornych doświadczeń duchowych; jego rozeznanie opierało się raczej na czymś zewnętrznym wobec ich treści: na ich ostatecznych, obiektywnych konsekwencjach i owocach, jakie przynosiły w jego życiu. Szkody, do jakich z ludzkiego i z duchowego punktu widzenia ostatecznie musiałyby doprowadzić, nie mogły być zamierzone przez Boga. Ignacy pojął zatem, że te duchowe oświecenia i pocieszenia nie mogą być dziełem dobrego ducha, i odrzucił je. Nawet to, co wydaje się niezaprzeczalnie dobre, wymaga uważnego rozeznania.
Tekst opiera się na fragmencie książki: Timothy M. Gallagher OMV, Pocieszenie duchowe Św. Ignacy uczy jak lepiej rozeznawać duchy, Wydawnictwo WAM, Kraków 2016
Skomentuj artykuł