„To czarny dzień dla Kościoła protestanckiego”, „To jedynie wierzchołek góry lodowej”, „Jesteśmy odpowiedzialni za krzywdy, wyrządzone niezliczonym osobom” – to pierwsze komentarze po tym jak Kościół ewangelicki w Niemczech (EKD) ujawnił wyniki raportu, który zlecono, by zbadać skalę przypadków seksualnego wykorzystywania dzieci przez protestanckich duchownych i osoby związane z Kościołem ewangelickim.
„To czarny dzień dla Kościoła protestanckiego”, „To jedynie wierzchołek góry lodowej”, „Jesteśmy odpowiedzialni za krzywdy, wyrządzone niezliczonym osobom” – to pierwsze komentarze po tym jak Kościół ewangelicki w Niemczech (EKD) ujawnił wyniki raportu, który zlecono, by zbadać skalę przypadków seksualnego wykorzystywania dzieci przez protestanckich duchownych i osoby związane z Kościołem ewangelickim.
Spojrzenie na sprawy wykorzystywania seksualnego w Kościele Kardynała Józefa Ratzingera zmieniło optykę 25 listopada 1981 roku.  W tym dniu Jan Paweł II powołał go na stanowisko prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Watykanista John Allen nazwał  nawet kiedyś tę zmianę optyki „nawróceniem Ratzingera”. I nie chodzi wcale o to, że wcześniej Ratzinger jakkolwiek pobłażał sprawom księży, który krzywdzili – ktokolwiek choć trochę zna Benedykta XVI wie, że nie pozwoliłyby na to jego żelazna moralność i umiłowanie prawdy. W „nawróceniu Ratzingera” chodzi o to, że poprzez lata posługi jako prefekt Kongregacji zrozumiał, że wykorzystanie dla człowieka skrzywdzonego to jest Wielki Piątek, który ciągnie się przez całe życie. Że jest to rana, którą trudno zamknąć, że jest to blizna, która boli nieustannie.
Spojrzenie na sprawy wykorzystywania seksualnego w Kościele Kardynała Józefa Ratzingera zmieniło optykę 25 listopada 1981 roku.  W tym dniu Jan Paweł II powołał go na stanowisko prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Watykanista John Allen nazwał  nawet kiedyś tę zmianę optyki „nawróceniem Ratzingera”. I nie chodzi wcale o to, że wcześniej Ratzinger jakkolwiek pobłażał sprawom księży, który krzywdzili – ktokolwiek choć trochę zna Benedykta XVI wie, że nie pozwoliłyby na to jego żelazna moralność i umiłowanie prawdy. W „nawróceniu Ratzingera” chodzi o to, że poprzez lata posługi jako prefekt Kongregacji zrozumiał, że wykorzystanie dla człowieka skrzywdzonego to jest Wielki Piątek, który ciągnie się przez całe życie. Że jest to rana, którą trudno zamknąć, że jest to blizna, która boli nieustannie.
KAI/mk
"Benedykt XVI rzuca wyzwanie współczesnemu światu i jednocześnie daje ludowi Bożemu świetlistą orientację, co jest prawdziwe a co nieprawdziwe, co katolickie a niekatolickie, co Boże a co antyboskie" - piszą polscy teologowie w liście wystosowanym w obronie papieża seniora Benedykta XVI.
"Benedykt XVI rzuca wyzwanie współczesnemu światu i jednocześnie daje ludowi Bożemu świetlistą orientację, co jest prawdziwe a co nieprawdziwe, co katolickie a niekatolickie, co Boże a co antyboskie" - piszą polscy teologowie w liście wystosowanym w obronie papieża seniora Benedykta XVI.
Opublikowany niedawno raport na temat wykorzystywania małoletnich w archidiecezji monachijskiej wywołał burzę. Przygnębiająca jest i liczba pokrzywdzonych w ciągu minionych 70 lat, jak i bardzo duża liczba sprawców. W dyskusji o tym opracowaniu zgubiła się jednak gdzieś istota rzeczy.
Opublikowany niedawno raport na temat wykorzystywania małoletnich w archidiecezji monachijskiej wywołał burzę. Przygnębiająca jest i liczba pokrzywdzonych w ciągu minionych 70 lat, jak i bardzo duża liczba sprawców. W dyskusji o tym opracowaniu zgubiła się jednak gdzieś istota rzeczy.