To zrozumiałe, że Kościół chce głosić swoją naukę o ludzkiej seksualności także przy wykorzystaniu nowych mediów i aplikacji. Jednak uciekanie się w tym celu do seksistowskich, slut shamingowych porównań jest nie tylko nieewangeliczne, ale wręcz okropne i obrzydliwe.
To zrozumiałe, że Kościół chce głosić swoją naukę o ludzkiej seksualności także przy wykorzystaniu nowych mediów i aplikacji. Jednak uciekanie się w tym celu do seksistowskich, slut shamingowych porównań jest nie tylko nieewangeliczne, ale wręcz okropne i obrzydliwe.