Nie minęła jeszcze oktawa, a egoizm, zwątpienia i obawy znów zaczęły mi ciążyć. Oskarżyciel przy moim uchu jakby się przebudził z krótkiej drzemki i niezłomnie sączy swój jad. Ledwo co napełnione stągwie łagodności i cierpliwości (także do siebie samej!) wręcz wyparowały z mojej opromienionej zmartwychwstaniem codzienności.  Więc co? Zmartwychwstał we mnie czy nie? Po czym to rozpoznać?
Nie minęła jeszcze oktawa, a egoizm, zwątpienia i obawy znów zaczęły mi ciążyć. Oskarżyciel przy moim uchu jakby się przebudził z krótkiej drzemki i niezłomnie sączy swój jad. Ledwo co napełnione stągwie łagodności i cierpliwości (także do siebie samej!) wręcz wyparowały z mojej opromienionej zmartwychwstaniem codzienności.  Więc co? Zmartwychwstał we mnie czy nie? Po czym to rozpoznać?