„Biskupi przesunęli beatyfikację Wyszyńskiego, bo wiedzą, że gdy się odbędzie, to trzeba będzie zacząć go naśladować” – usłyszałem kilka tygodni temu z ust pewnego człowieka podczas jednej z kurtuazyjnych rozmów przykościelnych. I choć terminu beatyfikacji Sługi Bożego Prymasa Tysiąclecia nie przesunęli wcale biskupi, to nie trudno się nie zgodzić z tym stwierdzeniem, że wyniesienie tego Pasterza do chwały ołtarzy wiąże się z nie lada wyzwaniem i zadaniem na wiele lat dla Kościoła w Polsce.
„Biskupi przesunęli beatyfikację Wyszyńskiego, bo wiedzą, że gdy się odbędzie, to trzeba będzie zacząć go naśladować” – usłyszałem kilka tygodni temu z ust pewnego człowieka podczas jednej z kurtuazyjnych rozmów przykościelnych. I choć terminu beatyfikacji Sługi Bożego Prymasa Tysiąclecia nie przesunęli wcale biskupi, to nie trudno się nie zgodzić z tym stwierdzeniem, że wyniesienie tego Pasterza do chwały ołtarzy wiąże się z nie lada wyzwaniem i zadaniem na wiele lat dla Kościoła w Polsce.