Kolejny kraj dołącza do strefy euro. Większość obywateli tego nie chce
Strefa euro nadal się powiększa. Od 1 stycznia 2026 roku jej członkiem ma zostać Bułgaria. Z badań opinii publicznej wynika jednak, że ponad połowa Bułgarów nie popiera tej decyzji, mimo że część zgłaszanych obaw nie znajduje pełnego potwierdzenia w realiach gospodarczych.
Znaczna grupa obywateli sprzeciwia się planowanemu wejściu do strefy euro, choć temat ten nie odgrywał kluczowej roli podczas masowych protestów, które zakończyły się dymisją rządu Rosena Żelazkowa. Dzień po jego rezygnacji nacjonalistyczna partia Odrodzenie zapowiedziała złożenie wniosku o roczne przesunięcie akcesji, jednak nawet jej liderzy przyznają, że szanse na powodzenie są niewielkie. Tego samego dnia Komisja Europejska potwierdziła bowiem, że Bułgaria spełniła wszystkie wymagane kryteria i przyjmie euro zgodnie z planem, niezależnie od sytuacji politycznej.
Czerwcowe badanie Eurobarometru pokazało, że 45 proc. Bułgarów popiera przyjęcie euro, a 53 proc. jest temu przeciwnych. Podobne wyniki odnotowywano także w poprzednich latach. Najczęściej wskazywane obawy dotyczą możliwego wzrostu cen oraz utraty symbolu suwerenności, jakim jest narodowa waluta.
W praktyce jednak Bułgaria od dawna funkcjonuje w warunkach zbliżonych do strefy euro. Od 1999 roku lew bułgarski jest na stałe powiązany z euro, a wcześniej przez dwa lata z marką niemiecką. Oznacza to, że kraj nie prowadzi samodzielnej polityki monetarnej i od lat dostosowuje się do decyzji Europejskiego Banku Centralnego, nie mając wpływu na ich kształt.
Formalne przyjęcie euro umożliwi Bułgarii uzyskanie miejsca w Radzie Prezesów EBC, a jednocześnie wzmocni integrację z pozostałymi państwami strefy oraz wizerunek kraju jako stabilnej gospodarki.
Źródło: rmf24.pl / tk


Skomentuj artykuł