Abp Ryś o tym, dlaczego boimy się wpuścić Boga do naszego życia

(fot. archidiecezja.lodz.pl)

Jakże Duch Święty może mnie wypełnić, skoro są we mnie całe obszary, gdzie nie zamierzam Go w ogóle wpuszczać? Wejdzie i „narozrabia”. Znacie tę obawę?

Pełnia zbawienia jest naszą nadzieją. Paweł mówi: „W nadziei jesteśmy zbawieni”, zbawienie nie jest nam jeszcze w pełni dane. Słowo „pełnia” wielokrotnie przewija się w Nowym Testamencie. Mateusz mówi: „Bądźcie doskonali, jak Ojciec wasz jest doskonały” (Mt 5,48), nawiązując do Tory, w której czytamy: „Bądźcie świętymi, jak Bóg jest święty”. Łukasz tłumaczy: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6,36). Doskonałość to dla niego miłosierdzie, nie ma charakteru wsobnego. Czesław Miłosz stwierdził kiedyś (w Rodzinnej Europie), że niektórzy mylą doskonałość z samopuryfikacją: mam ideały i patrząc na nie, pracuję nad sobą. Z kolei twórca Ruchu „Światło-Życie” (i jeden z najwybitniejszych polskich teologów-pastoralistów), ks. Franciszek Blachnicki mawiał, że w takim modelu „pracy nad sobą” można się doprowadzić do stanu opisywalnego najlepiej dwoma słowami: „bezgrzeszny potwór”. Bardzo „pracuje nad s o b ą”, za to w relacjach z i n n y m i wychodzi z niego potwór. Tymczasem doskonałość widać właśnie w relacjach, gdyż doskonałość to miłosierdzie, to myślenie o drugim człowieku.

Wróćmy jednak do „pełni”. To słowo, muszę się wam przyznać, przez kilka ostatnich lat ciągle za mną „chodzi”. Mam takie zapiski z przeżywanych przez siebie rekolekcji, w których na całej stronie zapisane jest tylko jedno słowo „pełny”. To jest właśnie zapis pragnienia. Pragnienia, żebym to, co robię, zaczął wreszcie robić w sposób pełny. Oczekujemy na pełnię zbawienia, to znaczy na to, co w Piśmie Świętym jest też nazywane słowem „doskonałość”. U św. Mateusza, w kazaniu na górze, jest napisane: „Bądźcie doskonali, jak Ojciec wasz jest doskonały!” (Mt 5,48). Kiedy weźmiemy tekst grecki, znajdziemy tam słowo teleioi. Teleioi znaczy „pełni”, znaczy też „ci, którzy doszli do celu”. Otóż właśnie: celem jest dojście do pełni. Mateusz chce nam powiedzieć coś bardzo ważnego: dopóki nie osiągnąłeś pełni, nie możesz powiedzieć, że to, co zrobiłeś, jest doskonałe. To ta nasza szklanka do połowy pełna albo od połowy pusta (a czasami nie od połowy, tylko od jednej trzeciej; różnie bywa, ale nigdy nie jest pełna).

Jest w Apokalipsie, na początku trzeciego rozdziału, wśród listów do siedmiu Kościołów, list do Kościoła w Sardach albo w Sardes. Ten list zawiera między innymi wyrzut, jaki Jezus kieruje do tego Kościoła: „Masz imię, [które mówi] że żyjesz, a jesteś umarły” (Ap 3,1). To bardzo mocne słowa. Dlaczego one w ogóle padły? „Nie znalazłem twoich czynów doskonałymi wobec mego Boga” (Ap 3,2). I znowu – idąc dosłownie za greckim tekstem – „doskonałymi” można by przetłumaczyć jako „pełnymi”. „Nie znalazłem twoich czy- nów pełnymi wobec mego Boga”. Wobec Boga, nie wobec kogoś tam. Ktoś może patrzeć na moje czyny i cmokać z zachwytu: „Ale wspaniałe!”. Na- wet sam możesz sobie patrzeć na te czyny i mówić: „Ale wspaniałe!”. Tyle tylko, że Pan Bóg też na to patrzy. A liczy się tylko to, jakimi Bóg nas widzi. Święty Franciszek powiedział w jednym ze swoich pouczeń, że tyle jest wart człowiek, ile jest wart w oczach Boga; ani mniej, ani więcej. Nie ma się co poruszać wewnątrz takiej iluzji: oto ktoś ci opowiada, ocenia twoje czyny i twoje działania i cmoka. Ty wiesz, czy ten twój czyn jest pełny, czy nie.

„Czekamy na pełnię zbawienia”, mówi Franciszek. To słowo „pełny” jest refrenem Dziejów Apostolskich. Tam są tak niezwykłe zwroty: „Piotr napełniony Duchem Świętym” (Dz 4,8), „Szczepan p e ł e n łaski i mocy” (Dz 6,8). Popatrzcie, to jest ta scena: „p e ł e n łaski i mocy, patrzył w niebo”. To znaczy, że Duch Święty w y- p e ł n i ł Szczepana. O Szawle mówi Jezus do Ananiasza: „Uczynię go sobie naczyniem i on zaniesie moje imię do narodów i ludów” (Dz 9,15). To jest bardzo piękny obraz. Człowiek jest naczyniem, które jest wypełnione Duchem Świętym. Franciszek mówi, że to jest to, na co czekamy. Dlatego że pewnie na co dzień każdy z nas ma doświadczenie niepełności.

Mam takie pragnienie, żeby mieć każdego dnia jedną nieprzerwaną godzinę na modlitwę myślną przed Panem. Ale kiedy jest się arcybiskupem, to można to zrobić tylko w jeden sposób – wstać o piątej rano, bo potem już dzień do ciebie nie na- leży. Chcesz mieć tę godzinę i już jej nie masz. Kiedy ostatnio się połamałem na nartach, to moje poranne „wstawanie” zabierało mi trzy razy więcej czasu, i na modlitwę zostawał kwadrans. Mam jednak mądrego spowiednika, który przy okazji spowiedzi powiedział: „No to znajdzie sobie ksiądz arcybiskup później w ciągu dnia czas, żeby dopełnić”. Właśnie: nie odpuść sobie, dopełnij. Ma być godzina, to ma być godzina. Brakło ci dwudziestu pięciu minut, to dopełnij do tej godziny, a nie myśl, że przepadło. Szukajże tej pełni, choć raz w tym, co robisz, bądź na całego, bądź na sto procent, choć w jednym. Choć jedno zrób do końca. A my jesteśmy właśnie tacy: tego zrobiłem połowę, tego zrobiłem trzy czwarte, to ledwie zacząłem. Zrób coś dobrze do końca. I żeby jeszcze ta pełnia w tobie była pełnią Ducha Świętego.

Jakże Duch Święty może mnie wypełnić, skoro są we mnie całe obszary, gdzie nie zamierzam Go w ogóle wpuszczać? Wejdzie i „narozrabia”. Znacie tę obawę? Słysząc to słowo o pełni, zaczynamy się wahać. I chciałbym, i boję się. Bo On pójdzie na całość i co się wtedy ze mną stanie?

Fragment pochodzi z książki "Stworzeni na nowo". 

doktor habilitowany nauk humanistycznych specjalizujący się w dziedzinie historii Kościoła. Autor takich książek jak "Moc wiary", "Moc słowa" i "Skandal miłosierdzia".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Abp Ryś o tym, dlaczego boimy się wpuścić Boga do naszego życia
Komentarze (5)
PM
~Pola Magierska
30 marca 2020, 13:32
Jeśli biskup boi się wpuścić Boga do życia, to ja się boję wpuścić takiego biskupa
TI
~Todor Iwonski
30 marca 2020, 12:52
...rozrabiaja tylko demony. Duch Boze jest lagodny pelen jasnosci , jasnosci przez demony nie do podrobienia...ale faktem jest, ze jak serce sie wlaczy i zacznie podpowiadac i rozwarzac swoje madrosci ...Duch Bozy znika.
TI
~Teodor Iwonski
30 marca 2020, 12:48
Duchowi Bozemu nie znane sa przeszkody...bajki wam prawi ten co bierze serce za Ducha.
ZI
~Zbigniew Ignacy Kowalski
30 marca 2020, 10:20
DUCHU ŚWIĘTY WEJDŹ I NAROZRABIAJ ILE WLEZIE. IDŹ NA CAŁOŚĆ, ZRÓB ZE MNĄ CO CHCESZ, A JEŚLI TEGO NIE PRZEŻYJĘ ZABIERZ MNIE DO SIEBIE. JEŚLI PRZEŻYJĘ TO WYŚLIJ MNIE DO CAŁEGO ŚWIATA, ABYM NAROZRABIAŁ TWOJA MOCĄ ILE WLEZIE, TAK ABYŚMY WSZYSCY MIELI ŻYCIE I ABYŚ NAS WSZYSTKICH ZABRAŁ DO SIEBIE
EF
~Emilia Forysiak
30 marca 2020, 09:29
Co się ze mną stanie?Mam trochę lat i trochę doświadczeń. Jeśli Go wpuszczam ,coraz mniej się boję, coraz bardziej lubię siebie ,staje mocniej na nogach,cenię samotność (choć równie cenię obecność drugiego człowieka )czuję się ukochanym dzieckiem Boga coraz pełniej, a to rzeczywistość, która rzuca na kolana! BEZCENNE. POZDRAWIAM EMILIA