Czy samobójca może zostać zbawiony?

(fot. bedrocan / flickr.com)
abp Marek Jędraszewski

Czy jest jakaś możliwość, że osoba, która popełniła samobójstwo, może uzyskać zbawienie?

Po pierwsze - jest piąte przykazani: "Nie zabijaj". Ono jest tak sformuowane, że odnosi się nie tylko do życia drugiego człowieka, ale także w odniesieniu do mnie samego...

"Dialogi w katedrze" to comiesięczne spotkania abpa Marka Jędraszewskiego z wiernymi. Metropolita łódzki odpowiada na pytania, przesłane poprzez internet oraz te zadawane w czasie trwania spotkania.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy samobójca może zostać zbawiony?
Komentarze (25)
M
M.
4 marca 2014, 20:12
628ZF, trzymaj się! Pomodlę się za Ciebie! :)) Ja, może trochę więcej serca, co? 
W
wierzaca
18 lutego 2014, 12:02
nie wiem jak jest z takimi ludzmi po smierci, ale wierze ze Bog jest milosierny i do kazdego tez podchodzi indywidualnie nie tak jak czsami nasz kosciol ktory uogolnia wiele problemow. 
Z
zmb
13 listopada 2013, 09:42
Drogi ~628ZF Ja też pomodlę się o ciebie. Wiem, że to czasem brzmi banalnie i płytko ale Bóg naprawdę jest śmiertelnie przejęty twoją sytuacją.
J
janusz
12 listopada 2013, 21:26
Drogi ~628ZF, chciałbym, żebyś był szczęśliwy. Mój brat popełnił samobójstwo; teraz sobie dopiero uświadamiam, jak mu było ciężko. Będę prosił Pana, żeby Cię wyrwał z Twojej sytuacji.
M
mrk
12 listopada 2013, 20:40
Obłudnikiem jest ktoś kto manipuluje [...] ... Proszę o rozwinięcie myśli, bo nie wiem, do czego ją odnosisz. A jeśli moja wcześniejsza wypowiedź czymś Cię uraziła, to przepraszam. Treści pisane to niestety nie to samo co mówione.
6
628ZF
12 listopada 2013, 16:15
Obłudnikiem jest ktoś kto manipuluje słowem tak żeby namieszać chociaż nie ma racji. Jeśli tacy ludzie jak ty uważają się za wierzących to rzeczywiście nie warto żyć i mam jeszcze jeden powód do samobójstwa które na pewno popełnię. A twoje pokrętne gadanie stanie na sądzie przeciwko tobie. To straszne że tacy źli ludzie jak ty wycierają sobie gęby Panem Bogiem.
J
Ja
12 listopada 2013, 12:08
Do ~628ZF: Bóg nie daje zła, bo On jest samym dobrem, więc nie może dać tego czym nie jest. Zachęcam do skończenia ze starym życiem poprzez narodzenie się na nowo, z Wody i z Ducha. Jak Nikodem. ...Może wyhamuj trochę, z wody się narodziłam przez chrzest i przez całe życie dość często korzystam z sakramentów, więc bez insynuacji że żyję starym życiem. Swoją pychą nikogo nie zbliżysz do Boga. 628ZF, to Ty wyhamuj, bo ewidentnie brak Ci zdolności czytania ze zrozumieniem. Rzucasz się do człowieka, który napisał Ci samą prawdę. Co z tego, że korzystasz z sakramentów skoro piszesz, że chcesz ze sobą skończyć, bo Bóg zesłał na Ciebie samo zło? To tylko potwierdza, że jesteś obłudnikiem. Sakramenty nic nie znaczą, jeśli nie żyjesz Bogiem na 100%. O to chodziło w tamtej wypowiedzi. "Skończenie ze starym życiem", porzucenie żalu, przejrzenie na oczy. Po prostu.
6
628ZF
12 listopada 2013, 03:37
Do ~628ZF: Bóg nie daje zła, bo On jest samym dobrem, więc nie może dać tego czym nie jest. Zachęcam do skończenia ze starym życiem poprzez narodzenie się na nowo, z Wody i z Ducha. Jak Nikodem. ...Może wyhamuj trochę, z wody się narodziłam przez chrzest i przez całe życie dość często korzystam z sakramentów, więc bez insynuacji że żyję starym życiem. Swoją pychą nikogo nie zbliżysz do Boga.
D6
do 628ZF
12 listopada 2013, 01:20
wejdż na stronę POGOTOWIE DUCHOWE(całodobowe dyżyry księży), wybierz sobie kogoś i zadzwoń, pogadaj
M
mrk
12 listopada 2013, 01:05
Do ~628ZF: Bóg nie daje zła, bo On jest samym dobrem, więc nie może dać tego czym nie jest. Zachęcam do skończenia ze starym życiem poprzez narodzenie się na nowo, z Wody i z Ducha. Jak Nikodem.
6
628ZF
12 listopada 2013, 00:26
Mnie Bog dał samo zło i dlatego wkrótce skończę z tym życiem.
O
oszczędzona
11 listopada 2013, 21:49
Do ~po prostu ja: Dobrze że jesteś!!! ​ Ja wygrałam drugie życie, a teraz chcę ratować innych. Dostałam wiele miłości, zrozumienia, czasu, rozmów, dobrych słów. Teraz kolej na mnie. Bo przecież "komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie". A kiedyś myślałam, że Bóg mi dał, ale same zło i nic więcej. Teraz widzę, że to było potzrebne. Dziękuję Mu za te doświadczenia, bo one mnie zbliżają do Boga. Przecież Jezus wiele wycierpiał. Przeze mnie, a ja nie umiem cierpieć?? Nie mogę? Wszystko zdarza się po coś. Nie ma przypadków. I ja i Ty też nie jestes przypadkiem.
C
Czytelnik
11 listopada 2013, 21:14
Ale zapomniałem o najważniejszym. Mam wielką nadzieję, że kiedy samobójcy, czyli odbierający sobie życie w wielkim cierpieniu i z przeogromnego cierpienia staną przed Chrystusem, ten powtórzy swoje słowa z Krzyża: Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią  (w czasie przeszłym, gdy do Niego szli!). A Ten przytuli ich do swego Wielkiego Serca.
E
ech:)
11 listopada 2013, 21:13
do "ech" Gość Jeśli potrafisz się głupkowato uśmiechać, nie dotknęło cię prawdziwe cierpienie. W tym stanie umiesz tylko bagatelizować powody samobójstwa i obwiniać dane osoby za uczynienie tego kroku. Tym większa będzie twoja kara po śmierci. Ludzie nie zabijają się z powodu niespełnionych marzeń, pobożnych życzeń, wysokiej wrażliwości czy nudy. Aby tak twierdzić, trzeba swoistej głupoty z twojej strony. Ktoś taki jak ty, opływający we wszelkie zadowolenie jest na ogół płytki, bezmyślny i właśnie nieświadomy. Nie wiesz, co dotknęło człowieka że zdecydował się na tak radykalny czyn. Może zło, którego w swoim ograniczeniu nawet nie potrafisz sobie wyobrazić. A może jesteś jedną z osób, które się do czyjegoś samobójstwa przyczyniły. Również ciebie może spotkać coś na tyle złego że utracisz wszelką nadzieję. Możliwe, że Bóg pozwoli ci się przekonać na własnej skórze jak to jest być pozbawionym wszelkiej pomocy, bez wyjścia z trudnego położenia, otoczonym wrogością, pomówieniami, bez żadnej nadziei, w obliczu gwałtownego pogorszenia swojej sytuacji, trudno opisać wszelkie okoliczności, ale powinieneś/powinnaś doświadczyć tego wszystkiego osobiście, i nie przelotnie, abyś zrozumiał/a cierpienie drugiego człowieka. Pozostaje tylko życzyć, aby Bóg doświadczeniami zdarł z ciebie grubą skórę i nauczył jak to jest być w naprawdę ciężkich tarapatach, jeśli sam/a z siebie nie jesteś zdolny/a postawić się w cudzej sytuacji. Dziękuję. Uśmiech jest w moim nicku zawsze. Teraz już zawsze. Powody o których ja pisałam były prawdziwe a nie domniemane. To co ty napisałaś było moim życiem. Niestety okazałam się silniejsza niż prześladowcy, i to własnie Bóg dal mi siły by się nie złamać, choć nie załamać. Wylałam w życiu tyle łez, że teraz mogę śmiać się do końca życia. ale nigdy nie śmieję się z cudzych nieszczęść. Za to wielu żeruje własnie na tym, co ty mi zarzucasz. na moim nieobojętnym przechodzeniu. Nie wszyscy "nieszczęśliwi" są nieszczęśliwi. Ja mogę tylko dziękować Bogu za siłę którą mnie obdarował. Nie potępiam, i potępiać nie mam potrzeby, gdyż jestem takim samym grzesznikiem jak pozostali ludzie. Bardzo cieszę się, że wróciłyście/ wróciliście do życia. Cieszę się z tego, że jesteście.
C
Czytelnik
11 listopada 2013, 21:04
Miałem kolegę. Był zakonnikiem. Chorował na depresję. Popełnił samobójstwo. W jego tymczasowym mieszkaniu, powieszonego na krawacie, znalazł go jego brat. On też był depresyjny. Po 2 miesiącach i on popełnij samobójstwo. Często myślę o rodziacach tych chłopaków. Nie wiem, jak to przeżyli, ale ich ból stał się dla mnie miarą bólu na ziemi... Wierzę, że kiedyś spotkamy się TAM! Oni, rodzice, ja... Z Pawłem pogadamy o filozofii. Był wybitnym, młodym i depresyjnym filozofem...
PP
po prostu ja
11 listopada 2013, 20:17
Do Oszczędzonej.Moja historia jest niemal identyczna... Pozdrawiam Ciebie...i Innych którzy właśnie teraz cierpią... Czas rzeczywiście sprawia, że intensywność cieprienia jest mniej upiorna...Choć nie jest tak cudownie jakbym chciała, to cieszę się, ze Bóg dał mi drugą szansę....Najważniejsze to spotkać na swojej drodze odpowiednich ludzi, którzy  nas zrozumieją, wysłuchają...Warto szukać i prosić o takich ludzi właśnie Boga... Czy mamy coś do stracenia w obliczu tego rodzaju śmierci?? Jeśli się dobrze rozejrzymy, to jest sporo takich osób które mogą nam pomóc, tylko muszą wiedzieć, ze tej pomocy potrzebujemy...
D&
do "ech"
11 listopada 2013, 19:44
Jeśli potrafisz się głupkowato uśmiechać, nie dotknęło cię prawdziwe cierpienie. W tym stanie umiesz tylko bagatelizować powody samobójstwa i obwiniać dane osoby za uczynienie tego kroku. Tym większa będzie twoja kara po śmierci. Ludzie nie zabijają się z powodu niespełnionych marzeń, pobożnych życzeń, wysokiej wrażliwości czy nudy. Aby tak twierdzić, trzeba swoistej głupoty z twojej strony. Ktoś taki jak ty, opływający we wszelkie zadowolenie jest na ogół płytki, bezmyślny i właśnie nieświadomy. Nie wiesz, co dotknęło człowieka że zdecydował się na tak radykalny czyn. Może zło, którego w swoim ograniczeniu nawet nie potrafisz sobie wyobrazić. A może jesteś jedną z osób, które się do czyjegoś samobójstwa przyczyniły. Również ciebie może spotkać coś na tyle złego że utracisz wszelką nadzieję.  Możliwe, że Bóg pozwoli ci się przekonać na własnej skórze jak to jest być pozbawionym wszelkiej pomocy, bez wyjścia z trudnego położenia, otoczonym wrogością, pomówieniami, bez żadnej nadziei, w obliczu gwałtownego pogorszenia swojej sytuacji, trudno opisać wszelkie okoliczności, ale powinieneś/powinnaś  doświadczyć tego wszystkiego osobiście, i nie przelotnie, abyś zrozumiał/a cierpienie drugiego człowieka. Pozostaje tylko życzyć, aby Bóg doświadczeniami zdarł z ciebie grubą skórę i nauczył jak to jest być w naprawdę ciężkich tarapatach, jeśli sam/a z siebie nie jesteś zdolny/a postawić się w cudzej sytuacji.
O
oszczędzona
11 listopada 2013, 18:10
Próbowałam popełnić samobójstwo jak miałam 17 lat- nienawidziłam siebie, matki i tego wszystkiego, co się działo wtedy w moim życiu. Nie życzę nikomu tego, tych emocji, które targaja człowiekiem, tych myśli, które nadsuwa zły. Byłam niekochana, niepotrzebna, odrzucana, wykorzystywana. Chodziłam do Kościoła, wiedziałam, że odbierając sobie życie, popełniam grzech. Byłam zła na Boga, na ludzi. Nie umiałam inaczej. Chciałam, żeby to się skończyło. Teraz jest inaczej. Minęła kilka lat, trafiłam na dobrych ludzi, którzy sprawili, że jestem jaka jestem. Przede wszystkim jedna osoba zasługuje na ciągłe podziękowania za wyciągnięcie mnie z rąk śmierci. Wszyscy wiedzieli, że coś jest nie tak. Sama nie potrafiłam iść po pomoc, a ludzie, szkoła, inne organizacje nic nie zrobiły. Na szczęście wtedy nie umarłam. Moi "Aniołowie "nauczyli mnie żyć na nowo. Dużo czasu minęło zanim pojednałam się z Bogiem i zrozumiałam, że źle zrobiłam. Dzisiaj kiedy niedługo zbliża się kolejna rocznica, dziękuję Bogu za drugie życie, za nową szansę. Że mogę żyć, cieszyć się słońcem, żę chodzę, żę odddycham, za wszystkie dzieła Boga, że mogę się karmić Jego słowem i Ciałem podczas Eucharystii. Tylko On może mnie uzdrawiać codziennie, bo dla Boga nie ma nic niemożliwego. Bóg dba o mnie bo ja jestem Jego dzieckiem. Umiłowaną Córką i chwała za to Panu.
*
*ona
11 listopada 2013, 16:35
" ... miejmy mniej, ale bądzmy, dla siebie i dla innych ..." Zgadzam się :)
D
danka
11 listopada 2013, 16:33
Bardzo trudny probledm.Metropolita odpowiadając na zadane pytanie w zasadzie nie odpowiedział.Odwołal się do Boga,że Pan Bóg naljlepiej wie co tym człowiekiem kerowało,że targnął się na swoje życie.W moich myślach mam cały czas eutanazję.Eutanazja jest również targnięciem się na własne życie.Nie ma według mnie gorszego cierpienia jak umieranie w potwornych bólach.Pan Bóg umierał za nas na Krzyżu w strasznych  cierpieniach a więc według mnie nie może być tu mowy o zbawieniu samobójcy.Jan Paweł II był orędownikiem życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci.I tak to pozostawię.
V
viki
11 listopada 2013, 15:55
Biorąc pod uwagę to, że osoba popełniająca samobójstwo nie jest zdrowa psychicznie (przynajmniej w naszej kulturze), ciężko mieć wątpliwości dot.zbawienia :)
K
katrin
11 listopada 2013, 15:54
A co z tymi, ktorzy widzac, ze jakis czlowiek sie mota, czy jest samotny, czy cierpiacy, czy krzywdzony...i nie wyciagneli do niego reki, ze chociaz nie dali znac, ze po prostu sa...To dopiero zasluguje na potepienie...Ludzie, zwolnijmy w tym pedzie szalenczym, miejmy mniej, ale badzmy, dla siebie i dla innych.....
E
ech:)
11 listopada 2013, 13:44
Trudno powiedzieć kto lub co doprowadziło do samobójstwa. Czasami jest to zwykły splot okoliczności, czasami nie spełnione życzenia, czy marzenia, nasz źle funkcjonujący obraz rzeczywistości, czy pobożnych życzeń. Wysoka wrażliwość, albo nuda i brak realnego postrzegania. Czasami trauma, czasami odrzucenie. Wiele dróg prowadzi do samounicestwienia. I wiele dróg może do niego nie dopuścić. Najczęściej samobójca w tak drastyczny sposób chce przerwać jakieś cierpienie. Nie ma wystarczającej siły by to przerwać. Gdy chodzi o dzieci nikt nie potrafił, nie chciał niczego zauważyć. Czyż mogę potępić dziecko za to, że nie znalazło dość siły? Czy można samobójcę potępiać? Ja uważam, że nie. I myślę, że taki człowiek nie zostanie potępiony i odrzucony. Taki człowiek to przeogromne cierpienie, tu na ziemi, także dla opłakujących i pewnie tam u Boga, gdy zrozumiał że nieświadomie, bezmyślnie i bez potrzeby skrócił życie. My możemy się za nich modlić, by znaleźli ukojenie w świecie, do którego uciekli.
Bogusław Płoszajczak
11 listopada 2013, 10:37
Temat niezwykle trudny. Mnie najbardziej trafia do przekonania twierdzenie według którego winę za samobójstwo ponosi przede wszystkim ten który doprowadził człowieka do takiego stanu ducha że ten targnął sie na swoje życie.
11 listopada 2013, 09:56
Też jestem zdania, że samobójcy nie będą potępieni z automatu. Ktoś napisał kiedyś, że samobójca będzie musiał i tak przeżyć to, co Bóg dla niego zaplanował. Tyle tylko, że na ziemi trwałoby to krócej. A więc de facto samobójstwo nie uwolni człowieka od rozterek, udręk życia. Nie ucieknie od tego, swoje musi przeżyć, odpokutować. Ale tak jak zabójca nie jest z automatu skazywany na piekło, bo co innego determinuje to, tak zabójca siebie samego tym bardziej nie powinien być.