Czy trzeba bronić małżeństwa i rodziny?

(fot. Darwin Bell/flickr.com)
Antoni Szymański / KAI / psd

Pozornie wydaje się, że w Polsce rodzina nie jest zagrożona. W badaniach społecznych to właśnie rodzina wymieniana jest jako centralna wartość i niemal wszyscy wypowiadają się o niej pozytywnie. Konstytucja i prawa szczegółowe mówią o ochronie małżeństwa i rodziny. Często słyszymy porównania sytuacji polskich rodzin do rodzin żyjących w Europie zachodniej i krzepiące informacje, że w Polsce nie jest jeszcze tak źle, bo więzi w rodzinach są silne, a rozpady małżeństw rzadsze.

Bez wątpienia większość polskich rodzin odnajduje się w obecnej rzeczywistości: rodzice kochają swoje dzieci i siebie nawzajem, wspierają się i dbają o siłę swoich małych wspólnot. Nie można jednak nie zauważać, że w wyniku szybko zachodzących zmian kulturowych, działań środowisk, które wprost podważają znaczenie małżeństwa i rodziny, ubóstwa, zmasowanego upowszechniania treści antyrodzinnych w kulturze masowej czy braku aktywnej polityki społecznej na rzecz rodzin, sytuacja dużej liczby polskich rodzin jest kryzysowa.

Symptomy kryzysu

DEON.PL POLECA

Najbardziej spektakularnym wskaźnikiem kryzysu rodzin jest niska dzietność w polskich rodzinach, która nie zapewnia już prostej zastępowalności pokoleń. Ludzie mają mniej dzieci niż początkowo zamierzali, ponieważ według ich oceny mają niewystarczające warunki bytowe. Państwo zaś zwalnia się ze swoich obowiązków i w rzeczywistości robi niewiele, aby tym, którzy tego pragną, ułatwić posiadanie większej liczby dzieci. Cenę za takie podejście do dzietności zapłacą nie tylko wspólnoty rodzinne, ale całe społeczeństwo z powodu osłabienia rozwoju społecznego i gospodarczego oraz wydolności systemu świadczeń emerytalnych.

Duży procent polskich rodzin żyje w ubóstwie. W 2008 roku standardu minimum socjalnego nie osiągało 16 milionów obywateli, z czego ponad 2 miliony żyło w skrajnym ubóstwie, a 4 miliony osiągało dochody poniżej ustawowej granicy ubóstwa uprawniającej do uzyskania świadczeń z pomocy społecznej. Ubóstwo dotyka szczególnie dotkliwie rodziny wielodzietne z trojgiem i więcej dziećmi. W 2007 roku aż 36 proc. takich rodzin żyło poniżej granicy ubóstwa. W tych rodzinach wychowuje się 1/3 polskich dzieci!

Kolejnym problemem w Polsce są coraz częstsze rozwody. W ostatnich latach gwałtownie wzrosła liczba rozwodów do poziomu ok. 70 tysięcy rocznie. Oznacza to, że rozwód dotyka bezpośrednio ok. 250 tysięcy osób (rodziców i ich dzieci), a w przeciągu najbliższych 10 lat będzie to ponad 2,5 mln osób! Jeszcze łatwiej rozpadają się coraz powszechniejsze związki konkubenckie. Szybkimi krokami zmierzamy ku coraz większej samotności osobistej oraz ku upowszechnieniu samotnego wychowywania dzieci. Niestety bagatelizuje się głębokie konsekwencje psychologiczne i społeczne tego stanu rzeczy i odrzuca zmiany prawne jakie mogą spowodować poprawę relacji małżeńskich i zmniejszenie liczby rozwodów (np.: poprzez upowszechnienie mediacji i terapii rodzinnej).

W większości rozbitych rodzin, osobą samotnie wychowującą dziecko jest matka, a ojciec pełni niewielką rolę, często zupełnie go brakuje. Również w rodzinach pełnych znaczenie ojca często jest marginalizowane. Brak jest wystarczającego zrozumienia przez wielu rodziców, że zarówno matka, jak i ojciec są konieczni dla prawidłowego wychowania dziecka, a rolą ojca nie jest tylko łożenie na utrzymanie rodziny. Kryzys ojcostwa jest faktem.

Znacznie więcej dzieci wychowuje się w opiece zastępczej niż 20 lat temu, chociaż wtedy mieliśmy w Polsce dwukrotnie więcej urodzeń niż obecnie. Dzisiaj w opiece zastępczej wychowuje się prawie 100 tysięcy dzieci, chociaż ich rodzice biologiczni żyją. Zamiast skutecznej profilaktyki rodzin problemowych, państwo coraz częściej przekazuje dzieci do opieki zastępczej.

Czy problemy rodzin są w centrum zainteresowania?

Dalece niepełna powyższa lista zjawisk kryzysowych wskazuje, że powinny one mobilizować zarówno rodziny, opinię publiczną jak i władze do poszukiwania środków zaradczych. Tak się niestety nie dzieje. Problemy rodzin nie stają w centrum zainteresowania.

Rodziny niewystarczająco walczą o swoje prawa, dbają o swoją spójność, często ulegają niekorzystnym wzorcom kultury masowej, np.: w wychowaniu dzieci. Rzadko organizują się w celu rozwiązywania swoich problemów i walki o swoje prawa. Zbyt często biernie oczekują na pomoc władz, która nie nadchodzi. Władze publiczne marginalizują problemy rodzin. Dowodem jest brak programu polityki rodzinnej czy stopniowa likwidacja systemu świadczeń rodzinnych (składających się z zasiłków rodzinnych i dodatków do nich) poprzez eliminowanie z tego systemu ok. 400 tysięcy dzieci rocznie!

Przeciętny dochód rodziny w Polsce jest jednym z najniższych wśród krajów OECD i w Unii Europejskiej (jesteśmy m.in. za Węgrami, Czechami, Portugalią, Grecją). Skumulowane wydatki na dzieci są u nas o połowę mniejsze niż w Portugalii, a zasięg ubóstwa polskich dzieci jest najwyższy w Unii Europejskiej. Także wydatki na politykę rodzinną są u nas najniższe w porównaniu z innymi krajami UE. Zamiast autentycznej polityki rodzinnej wprowadza się zmiany ustawowe podważające autonomię rodziny oraz zachęcające do samotnego wychowywania dzieci.

Niezrealizowane postulaty Sierpnia `80

Wśród 21 historycznych postulatów, spisanych w 1980 roku w Stoczni Gdańskiej, znajdują się takie, które wprost dotyczą poprawienia warunków życia rodzin. To one dobitnie świadczą, jak wielkie było zainteresowanie strajkujących tymi sprawami. Postulat 17. mówi o zapewnieniu odpowiedniej liczby miejsc w żłobkach i przedszkolach, a postulat 18. o wprowadzeniu płatnych trzyletnich urlopów macierzyńskich. Postulat 19. dotyczy skrócenia czasu oczekiwania na mieszkanie. Szereg innych postulatów także dotyka życia rodzin, np.: zapewnienia minimum wartościowej żywności.

Pamięć i szacunek wobec oczekiwań, powszechnie wyrażonych w wielkim społecznym zrywie Sierpnia 1980 roku, powinna również wyrażać się prowadzeniem przez państwo autentycznej polityki rodzinnej oraz działaniami na rzecz wzmocnienia polskich rodzin. Nie są wiarygodnymi zapewnienia pamięci o przesłaniu Sierpnia 80, bez jego realizacji także w sferze dotyczącej rodziny.

Co robić?

Walka o wzmocnienie rodzin jest zadaniem bardzo pilnym. Problemy będą narastać, jeśli nie zrozumiemy wagi zagrożeń stojących przed polską rodziną i nie podejmiemy zdecydowanej walki o jej trwałość, zachowanie autonomii i należyty status ekonomiczno - kulturowy. Nie powinniśmy ulegać presji antyrodzinnej kultury masowej i środowisk działających na rzecz osłabienia rodzin (choćby poprzez propozycje legalizacji związków partnerskich, czy niewłaściwe rozwiązania dotyczące przemocy w rodzinie, godzące w jej autonomię i utrudniające wychowanie dzieci). Rodziny muszą się bronić i organizować w stowarzyszenia wspierające ich funkcje i broniące swoich praw.

Polityka rodzinna państwa i samorządu lokalnego nie jest łaską, ale zasadniczym ich obowiązkiem! Wiele jest w tej sprawie do zrobienia.

Oto kilka istotnych postulatów:
- opracowanie, rzetelne przedyskutowanie z rodzinami i organizacjami rodzinnymi oraz przyjęcie państwowego programu polityki rodzinnej,
- wdrożenie programu przeciwdziałania ubóstwu rodzin, szczególnie rodzin wielodzietnych,
- zwiększanie dochodów rodzin,
- zwiększenie wydatków na politykę rodzinną do średniej w Unii Europejskiej,
- powołanie Rzecznika Praw Rodziny i Rodziców wzorowanego na urzędzie Rzeczniku Praw Obywatelskich,
- uratowanie świadczeń rodzinnych.

Antoni Szymański

Socjolog, członek Zespołu ds. Rodziny Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu Polski

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy trzeba bronić małżeństwa i rodziny?
Komentarze (1)
T
terapia
20 czerwca 2012, 07:30
"....Kolejnym problemem w Polsce są coraz częstsze rozwody. W ostatnich latach gwałtownie wzrosła liczba rozwodów do poziomu ok. 70 tysięcy rocznie. Oznacza to, że rozwód dotyka bezpośrednio ok. 250 tysięcy osób (rodziców i ich dzieci), a w przeciągu najbliższych 10 lat będzie to ponad 2,5 mln osób! Jeszcze łatwiej rozpadają się coraz powszechniejsze związki konkubenckie. Szybkimi krokami zmierzamy ku coraz większej samotności osobistej oraz ku upowszechnieniu samotnego wychowywania dzieci. Niestety bagatelizuje się głębokie konsekwencje psychologiczne i społeczne tego stanu rzeczy i odrzuca zmiany prawne jakie mogą spowodować poprawę relacji małżeńskich i zmniejszenie liczby rozwodów (np.: poprzez upowszechnienie mediacji i terapii rodzinnej). W większości rozbitych rodzin, osobą samotnie wychowującą dziecko jest matka, a ojciec pełni niewielką rolę, często zupełnie go brakuje. ..." I dlatego, aby uniknąć konsekwencji psychologicznych i społecznych samotnego wychowywania dzieci stwarza się możliwość wchodzenia w nowe związki niesakramentalne