Długo żyliśmy w nieczystości - świadectwo

(fot. johnhope14 / flickr.com)
Andrzej i Joanna

Po przeczytaniu świadectw dotyczących czystości postanowiliśmy podzielić się własną historią, jak sądzimy troszkę nietypową i być może potrzebną dla niektórych par, które łączą związek i bycie chrześcijaninem. Nie zawsze jest to proste i sami doświadczyliśmy tego w naszym życiu.

Poznałem ją trzy lata temu. Dzieliła nas wówczas duża odległość i spotykaliśmy się sporadycznie. Oboje byliśmy (i po części nadal jesteśmy) raczej samotnikami, którzy wówczas szukali i bardzo potrzebowali drugiej połówki. To pragnienie bardzo szybko doprowadziło do kontaktu intymnego.

Działo się to bardzo szybko, z jednej strony tęsknota, gdyż dawno się nie widzieliśmy - z drugiej chęć poczucia bliskości tej drugiej osoby. Od początku wiele nas łączyło, w tym wyznanie. Oboje z początku nawet przebąkiwaliśmy o tym, by żyć w czystości do ślubu, jednak te myśli bardzo szybko odeszły do lamusa, a my nadal żyliśmy w grzechu.

Mijały kolejne miesiące, my nie ustawaliśmy w pragnieniu tego, że chcemy być w przyszłości razem - aczkolwiek nie tylko odległość była problemem. Przetrwaliśmy pierwszą próbę - po roku udało nam się pójść do tego samego miasta na studia. Nowy etap w życiu - czuliśmy się świetnie. Nie zamieszkaliśmy ze sobą, lecz osobno, w akademikach.

DEON.PL POLECA

Ten dystans był nam również potrzebny. Dzięki niemu mogliśmy obserwować siebie nawzajem, jacy jesteśmy na co dzień, a nie tylko w ciągu kilku dni podczas spotkań. Minął rok - my nadal żyliśmy w
nieczystości. Czuliśmy - szczególnie ona, że jest to niedobre. Nie mogliśmy przystępować do Komunii, spowiedź też wydawała się bezsensowna - bo po co, skoro i tak wrócimy do tego samego.

Brak sakramentów kolidował z naszymi planami, by założyć chrześcijańską rodzinę. W dodatku przeżycia intymne stawały się coraz bardziej płytkie, często wymuszone, często z mojej winy,
gdyż zależało mi na własnym zaspokojeniu siebie.

Spostrzegłem to około rok temu, gdy pokłóciliśmy się właśnie o te relacje. Zadałem sobie pytanie: "Czy chcę by tak to wyglądało w przyszłości?". I decyzja zapadła w ułamku sekundy. Ona była na w domu na weekend i oznajmiłem wprost - żyjmy w czystości do ślubu. Ona się ucieszyła i tak się zaczął kolejny etap, chyba najbardziej przełomowy w naszym związku.

Pierwsza niedziela - przystąpienie do spowiedzi, wyjście z konfesjonału z płaczem i uśmiechem jednocześnie. Następnie komunia - co również było wyczekiwanym momentem. Wiele utraciliśmy w relacjach z Bogiem. Jednak nie tylko to było przełomowe. Przede wszystkim - nowe spojrzenie na drugą osobę. Z czasem drobny pocałunek znaczył więcej niż wcześniej, podobnie z przytuleniem. Zaczęliśmy dostrzegać w sobie elementy, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia, w dodatku zaczęliśmy również na poważnie rozmawiać o sobie, także o kwestiach intymnych, odkrywając to co wcześniej próbowaliśmy taić.

Teraz, powoli przygotowując się do ślubu, wiemy, że to było dla nas niezbędne. Dzięki temu wiemy, że intymność nie jest dla nas najważniejsza, lecz drugi człowiek. Jednak podobnie jak z czystością w mieszkaniu - czasem trudno wyczyścić całość, gdy zbyt długo nie sprzątamy. Podobnie z nami, musieliśmy radzić sobie etapami.

Dojrzewanie do czystości nie było pstryknięciem palcami, jednak teraz z czystym sumieniem możemy zgłębiać te chwile poprzez lekturę, słuchanie rekolekcji, modlitwę i przyjmowanie sakramentów. Ważnym także elementem w tej układance była nowa płyta Luxtorpedy - która pozwoliła uporządkować wiele myśli i uczuć. Płynie z niej banalne, ale prawdziwe przesłanie - zamienić "Ty" przed "Ja" oraz wyrzucić śmieci - bo to pomaga.

Zerwanie z pożądliwością to także nie był jeden moment. Upadliśmy raz - jeden raz, przez nieuwagę 9 miesięcy temu. Podobnie z własną pożądliwością ciała nie radzę sobie doskonale i czasami pojawiają się upadki. Jednak wiem, że dzięki miłości wraz z Bożą pomocą, można dokonać rzeczy wielkich.

Wyślij świadectwo| Chcemy Was zaprosić do złożenia świadectwa, że miłość i wierność ma sens. Że ma sens, aż do takiego stopnia, że warto poczekać z oddaniem całego siebie ukochanej osobie do ślubu. Mówiąc krótko, prosimy Was o przesłanie świadectw, które będą odpowiedzią na pytanie: "Dlaczego z seksem warto poczekać do ślubu?" | Więcej informacji i formularz znajdziesz tutaj

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Długo żyliśmy w nieczystości - świadectwo
Komentarze (69)
C
Cactoos
10 września 2014, 08:40
Jesteście super - że zdecydowaliście się napisać świadectwo. Niech wam Bóg skutecznie i nieustannie Błogosławi!
D
Dawn
5 września 2014, 03:21
Religiol jest silnym narkotykiem oddziałującym bezpośrednio na ośrodkowy układ nerwowy. Nawet w niewielkich dawkach wywoływać może poważne zaburzenia zachowania, mające często charakter socjopatyczny lub autodestrukcyjny. Zażywanie religiolu powoduje zmiany w mózgu dziecka prowadzące do zaburzeń myślenia w wieku dorosłym. Może być również przyczyną występowania opornych na leczenie zespołów urojeniowych. Zamachy z 11 września 2001 roku były typowym przykładem zachowań pod wpływem religiolu – przed akcją porywacze zażyli śmiertelne dawki tego specyfiku. Historycznie, uzależnienie od religiolu, tzw. religiolizm, było główną przyczyną polowań na czarownice, prześladowań heretyków i wymordowania przez konkwistadorów Indian w Ameryce Południowej. Religiol był także główną przyczyną wojen w średniowiecznej Europie, a bliżej naszych czasów ­– rzezi, jakie towarzyszyły rozpadowi Irlandii w 1920 roku i Indii w 1947 roku. W stanie odurzenia religiolem zdrowi psychicznie ludzie wycofują się z normalnego życia i przyłączają do niewielkich, zamkniętych społeczności nałogowych miłośników tej substancji. Głównym zajęciem tych zwykle jednopłciowych komun jest energiczne, a niekiedy wręcz obsesyjne zwalczanie życia seksualnego. Uporczywe dążenie do ograniczenia swobód seksualnych jest najczęściej spotykanym symptomem tej formy uzależnienia, skądinąd dającego najróżniejsze, niekiedy bardzo dziwaczne objawy. Wiele wskazuje na to, że wbrew temu, czego można by się spodziewać, religiol nie obniża popędu seksualnego u osób uzależnionych – rodzi w nich tylko przemożną potrzebę pozbawienia innych ludzi wszelkiej, związanej z seksem przyjemności.
D
Down
5 września 2014, 22:45
nie zażywaj - niewprawnym szkodzi...
D
Dawn
5 września 2014, 23:57
Down, ja to wiem, że on generalnie szkodzi; natomiast jako humanista nie mogę być obojętny wobec problemów społecznych i przechodzić obok nich obojętnie; angażuję się więc w akcję społecznego uświadamiania negatywnych konsekwencji stosowania religiolu. Wiesz coś takiego jak pisanie na pudełkach od papierosów, że: "tytoń i nikotyna powodują raka i choroby serca".
M
Marcudi
4 września 2014, 13:12
Seks to najistotniejsza kwestia będąca elementem nauki moralnej i społecznej KK. W końcu nie mogło być inaczej w religii wyznającej pustynnego potworka o imieniu Jahwe i jego pseudo-ludzkie wcielenie - schizofrenika Jezuska, a także niewidzialnego ptaka, którego głównym zajęciem było zapładnianie izraelskich dziewic, po to żeby potworek z pustyni mógł spłodzić synka, który złoży się w ofierze żeby jego tatuńcio-potworek, móg ludziom przebaczyć grzechy... W końcu to na czym potworkowi Jahwe zależy najbardziej - to dziewica z nienaruszoną błoną. A każdy katolik - mężczyzna, który sobie taką znajdzie będzie mógł z radością wsadzić jej penisa w noc poślubną i poczuć się jak sam był potworkiem Jahwe inseminującym młode żydówki :-)
A
Asx32
4 września 2014, 13:46
Widzę, że jeszcze nigdy nie spotkałeś/łaś Boga :| Szkoda tylko, ze ukułeś/łaś sobie juz całą ideologię nt. tego, kim On jest.
K
Kuba
4 września 2014, 17:27
Naukę Kościoła można sprowadzić w wielkim skrócie do rozpowszechniania prawdy o nieskończonej Miłości Boga do człowieka. Jeżeli to przyjmiesz i tego doświadczysz to wówczas nie skupiasz się na utrzymaniu porządku w kwestiach moralnych, bo on wówczas wypływa sam z ciebie pod wpływem uczucia wdzięczności dla tej wielkiej Miłości. Wtedy inaczej patrzysz na zgniłe kompromisy, nie usprawieliwiasz się (swoich popędów)... Oczywiście nie gwarantuje to idealnej postawy, upadki zdarzają się każdemu, trzeba cały czas koncentorwać uwagę na tym, co najważniejsze. A tak btw (na gruncie psychologicznym) nieuporządkowany (także w 'wolnych relacjach', przygodny) seks bardzo rani obie zaangażowane w to osoby, boleśnie, bo intymność jest dla nas jedną z najbardziej delikatnych sfer. Jeżeli Boga traktujesz jak 'potworka' to znaczy, że nie szukasz (nie próbujesz poznać) tego Boga, który kocha Cię od zawsze. Łaski!
M
Marcudi
5 września 2014, 03:00
Oczywiście że nie szukałem pustynnego potworka Jahwe. Nie szukałem też Allaha, Wisznu, Sziwy, Neptuna, Posejdona i ok. 1000 innych bogów wymyślonych przez ludzi w ciągu ostanich ok. 10000 lat. Nie ma sensu poświęcanie czasu w życiu na zgłębianie i doszukiwanie się nie wiadomo jakiej głębi w mitologiach religijnych. A na co Wy, wierzący katolicy poświęcacie czas? Ilu z Was zgłębiło zagadnienia teorii ewolucji? Mechaniki kwantowej? Problemy socjobiologii? Teorie strun? Teorię nieskończnonej inflacji? Zagadnienia ogólnej teorii względności? Problemy planowania zintegrowanego? Teorię wyboru publicznego? Teorię dóbr publicznych? Teorię efektów zewnętrznych? Macie jakiekolwiek poijęcie na temat każdego z ww. wyjasnień odnoszącego się do otaczającej nas rzeczywistości? Czemu nie poświęcanie swojego życia, na zgłębianie osiągnięć nauki, które wyjaśniania jak funkcjonuje Wszechświat? Czemu większość z Was zadowala się religijnym światopoglądem ignorując to co mówi nauka o świecie? Czy dlatego, że jesteście ignorantami, zbyt głupimi, lub leniwymi, żeby zrozumieć naukowe, a nie religijne wyjaśnienie świata? Czemu nie czytacie zamiast biblii podręczników naukowych? Przecież możecie, a nie robicie tego.
K
Kuba
5 września 2014, 20:13
Znasz jeszcze jakieś 'mądre zagadnienia'? Ja np uważam, że naszą rzeczywistość lepiej od wymienionych przez Ciebie opisuje rachunek tensorowy, kto da więcej? Nikt tu nie pisze, że katolik zajmuje się tylko składaniem rąk. A jeżeli ty wierzysz, że świat powstał z niczego, to w mojej ocenie naprawdę masz silną wiarę. Oczywiście naczelną zasadą jest: "Nie wyście mnie wybrali, ale ja was wybrałem...", łaska do każdego przychodzi w odpowiednim dla niego czasie, często znienacka, spoza nas. Bóg (nie mylić z 'pustynnym ptoworkiem') szuka nas ciągle. Łaski!
M
misjonarz
5 września 2014, 21:30
Skąd to wiesz, że nie czytamy  różnych publikacji naukowych ? W ogóle co to znaczy owe "naukowe wyjaśnienie świata" ? No wiem, udowodnienie czegoś przy pomocy jakichś narzędzi - np. matematycznych. No a co jeżeli nie można i nawet nie wolno wszystkiego wrzucuać do worka "matematyki" ? Hmm, to inaczej, sa różne dziedziny matematyki i wiemy, że ludzie ją studiujący nie lubią wszystkich jej działów i pewne działy po prostu "odbębniają". Jeżeli ktoś nienawidzi geometrii i jest w niej słaby a uwielbia algebrę i jest w niej celujący - to jest średni w matematyce i potrafi już wszystko matematycznie udowodnić ? To jeszcze inaczej, wiadomo, że są różne dziedziny wiedzy i inteligencji, jeżeli ktoś ma umysł ścisły, to jest również bardzo dobry humanistycznie ? Obawiam się, że nie, w swoim życiu spotkałem bardzo wielu ludzi z umysłem technicznym i ścisłym i zawsze Ci ludzie mieli pewne problemy emocjonalne a w pewnych kwestiach byli po prostu nieudacznikami. Znam takiego, co potrafi wszystko obliczyć, ale, żeby wykonać to co obliczył ooo to nie, to wtedy pojawiają się problemy i marudzenie do kwadratu. Spotakałem tak wielu maruderów o umysłach ścisłych, że prawie jestem pewny, że ci ludzie to swoiści: maruderzy, czyli: "nic sie nie uda", "to się nie uda", nie, nie, i nie. No właśnie - "umysł na nie", wszystkiemu przeczą, zaprzeczają, bo są nauczeni, że "wszystko trzeba udowodnić". Maruderzy, to ludzie z którymi nie da się żyć, bo mają bardzo niską inteligencję emocjonalną. No i co ? a jeżeli wiara wpływan a tą inteligencję, to człowiek nie jest mądry ? Odpowiadam jest to człowiek mądry i inteligentny, a to może wynikać z wiary i w jakiejś mierze z religii.
3
3300
5 września 2014, 22:43
Obawiam się, że "naukowe wyjaśnienie świata" niewiele da, jeśli nie radzisz sobie ze swoim własnym wnętrzem, i żadna nauka nie jest w stanie Ci pomóc. Zgłębienie wszystkich istniejących nauk nie sprawi, że człowiek nie umrze jako ignorant, bo każdy dzień przynosi nowy fragment wiedzy w każdej dziedzinie, a ponadto stawiane są coraz to nowe pytania, powstają nowe dziedziny, nowe nauki... Wystarczy pojąć jedną małą rzecz, która załatwia wszystko, o co chodzi w życiu. Ale nie każdy chce, nie każdy musi, nikogo nie trzeba namawiać. Szacunek dla Ciebie, i miło by było, gdybyś też go okazał - grzeczność obowiązuje wszystkich.
M
Marcudi
6 września 2014, 00:11
A o co chodzi w życiu? Bo np. wg mnie sesnem życia (poza zakładaniem rodziny itd.) jest poznawanie otaczającego świata, to daje nam lepsze zrozumienie kim jesteśmy jako ludzie i jakie są nasz relacje z otaczającą rzeczywistością. A co daje religia, ściślej, wiara w boga? Jaki z niej światopogląd wynika? Tak na marginesie, to nauka dość skutecznie rozwiązuje wiekszość problemów życiowych, często takich z których nie zdajemy sobie sprawy, tzn. gdyby nie nauka - w ogóle byśmy nie żyli. Jak sądzisz - dlaczego dziś na Ziemii jest w stanie żyć ponad 7 mld ludności? dzięki czemu jesteśmy w stanie - w różnym stopniu, ale jednak zapewnić jakieś warunki do życia tym ludziom? Dzieki wierze? Dlaczego ludzie nie umierają masowo, na całym świecie, na choroby które kilka wieków temu były często nieuleczalne. Dlaczego średnia długość życia jest dziś dużo wyższa, niż kiedyś? Czy to przypadek, że wraz z rewolucja nauk.-tech. w XIX, liczba ludności gwałtownie - wzrosła w postępie geometrycznym, a wcześcniej rosła w postępie arytemtycznym - przez tysiąclecia. bez oiągnięć nauki z ostanich 200 lat, ok. 80% obecnej liczby ludności na Ziemi by po prostu nie było. To jest jej "drobna" zasługa - umożliwia życie kilku miliardom ludzi extra, ponad to co byłoby mozliwe bez osiągnięć naukowych. W jaki sposób możliwości życiowe ludzi rozszerza religia?
M
Marcudi
6 września 2014, 00:13
No cóż, nie wiem co odpisać, bo trudno na podstawie Twoich indywidulanych doświadczeń życiowych związanych z tym że znasz jakiś niedudaczników wysnuwać jakiekolwiek wnioski.
M
Marcudi
6 września 2014, 00:22
Ja nie wierzę, że wszechświat powstał z niczego. Nie kieruje się "wiarą" w poznawaniu rzeczywistości. Raczej przekonują mnie osiągnięcia współczesnej fizyki i kosmologii, która prowadzi do stwierdzenia, że powstanie nie tylko Wszechświata, ale samej czasoprzestrzeni z określonymi dla niej stałymi fizycznymi jest - NAJPRAWDOPODOBNIEJ - jest zjawiskiem spontanicznym, nie wymagjącym, żadnej rozumnej inteligencji. Wszystkie obserwacje kosmologiczne i z zakresu fizyki cząstek elementarnych - do tego prowadzą. Nie wierzę na natomiast, bo nic na to nie wskazuje (poza mitologią starozytnych religii, ukształtowaną w czasach, gdy ludzie nie wiedzieli prawie nic o Wszechświecie), że pustynne kreatury nazywane jako Jahwe, Allah, czy też ich ziemscy gloryfikatorzy w rodzaju Mahometa, czy hipisa Jezusa - mogli stworzyć Wszechświat. Żeby w to wierzyć, trzeba mieć w sobie całe pokłady ignorancji i uległości wobec religijnych instytucji.
A
Agata
6 września 2014, 00:25
A co nie można sobie ukuć własnej ideologii? Jedyną dobrę i właściwą ideologią nt. tego czym ten bóg jest ta wymyślona przez KK, po to, żeby przez 2000 lat sprawować władzę i zarabiać pieniądze na ludzkiej naiwności?
K
Kuba
6 września 2014, 21:11
Wiesz, ja nie neguję wkładu nauki w rozwój społeczny, cywilizacyjny, wzrost poziomu życia i tak dalej. Sam z tego korzystam, jak większość mieszkańców naszego globu (pozostałych, tych nieucywilizowanych 'cywilizowany' świat woli wykorzystywać niż cywilizować - czy to jest cywilizowane postępowanie?). Ale sens życia znajduję właśnie w wierze. Św. Igancy stwierdza, że człowiek jest stworzony, aby Boga czcił, chwalił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne rzeczy są stworzone dla człowieka, oraz, żeby mu dopomagały w realizacji celu, do którego został stworzony. Próbuję wcielać te spostrzeżenia w życie. W żadnym wypadku nie czuję się zniewolony, zubożony czy ograniczony przez wymagania wiary. Wręcz przeciwnie, odczuwam wielką wolność wewnętrzną i radość, nawet z małych rzeczy. Kim jesteś, gdy nikt nie patrzy? Czy po powrocie do domu, założeniu kapci, odizolowaniu od codziennego gwaru nie czujesz jakiejś wewnętrznej pustki? Łaski!
H
hahaha
8 września 2014, 21:25
najsmieszniejsze jest to, że ludzie którzy nie uprawiają seksu, najwięcej  mają na jego temat do powiedzenia. 
X
xxxx
4 września 2014, 10:59
seks przed slubem nie jest niczym zlym??? taaaa a zyjcie sobie dalej w tej nieswiadomosci i mroku ;))) 
F
fiufiu
4 września 2014, 12:03
to Ty żyjesz mentalnie w średniowieczu :)
A
agata
4 września 2014, 08:44
Dziękuję Wam za swiadectwo. Dużo siły życzę, Pan bowiem udziela Wam nie tyko łask potrzebnych, ale i lask szczególnych w drodze za Panem. Bo"Ci co zaufali Panu odzyskują siły, otrzymują skrzydłą jak orły :)......"
E
Ela
3 września 2014, 23:19
Młodzi myślą: "byle do ślubu", a potem pojawia się dziecko i problem antykoncepcji, więc znowu nici z przystępowania do sakramentów. I tak aż do menopauzy.... Kościoły są pełne starych kobiet, bo one nie mają już żadnych dylematów. I tego można im pozazdrościć.
M
MiO
4 września 2014, 07:41
Moim zdaniem wszystko zależy od tego jakie w związku są relacje i jak  traktuje się w nim seks. Można żyć bez środków antykoncepcyjnych i mimo wszystko nie zachodzić w ciążę. Mamy dwójkę dzieci i od trzech lat nie planujemy kolejnego. Mimo tego nie zdecydowaliśmy się na żadne (chemiczne czy jakiekolwiek inne) środki zapobiegawcze poza rozpoznaniem swojego ciała. Współżyjemy ze sobą, jasne. Jest to ograniczone, jasne.Jest to trudne, jasne. Są rzeczy eksremalnie bardziej ważne, jasne.
F
finka
4 września 2014, 08:49
Ela my nie uzywamy srodkow antykoncepcyjnych i nei byla to tylko decyzja ze wgledu na wiare, ale tez po ludzku maz powiedzial ze mam nie brac tych swinstw absolutnie jakos jestesmy razem 12 lat i mamy "tylko " 1 dziecko czyli mozna zyc w zgodzie z wlasnym sumieniem w malzenstwie a u nas na wsi w kosciele jest pelno mlodych kobiet :P
A
AgS
4 września 2014, 10:10
Ela, na szczęście teraz jest coraz wiekszy problem z niepłodnością, więc młode kobiety też bądą mogły do kościoła chodzić...
N
nia
3 września 2014, 23:12
Wszyscy Ci którzy piszecie tu, ze sex przed ślubem to nic takiego.... darujcie sobie. To jest wyznacznik wiary chrzescijańskiej. W każdej religi, urupowaniu, klasie, rodzinie etc są reguły/przepisy które się przestrzega, jeśli nie ponosi się konsekwencje ( nie mówcie ze zakazy sie łąmie, bo to nie o to chodzi ). Kiedyś staniecie przed Piotrem i będziecie tłumaczyć się z tego grzechu skoro uważacie, ze to nic... ale naprawde nie podejmujcie tematów na stronach www katolickich ze "oczywista oczywistość" jest grzechem, ale  Wy (przeciwnicy) uwazacie to za "chore/bez sensu" i inne zwroty jakie tu czytam.
A
AgS
4 września 2014, 10:22
~nia, to nie o grzech, za który ktoś nas ukarze chodzi najbardziej, ale o to, że - właśnie jak w tym świadectwie - dzięki życiu w czystości relacje między kobietą i mężczyzną są właściwe i dobre, ku takim zmierzają. Życie w czystości to takie, gdzie osobę bierzesz za osobę, ukochanego drugiego siebie, którego odkrywasz i chcesz kochać na zawsze, a nie przedmiot pożądania. Mam porównanie w swoim życiu i podpisuję się osobiście pod tą opinią.
N
nuy
4 września 2014, 18:28
jakim Piotrem??
M
Marcudi
5 września 2014, 03:22
to chyba jakiś sługus pustynnego potworka Jahwe?
K
Kamil
3 września 2014, 22:43
Miłość to w dzisiejszych czasach najbardziej zdewaluowane słowo. Kto nie widzi, że wstrzemięźliwość przed ślubem jest dobra jest poprostu ślepy. I nie ma bladego pojęcia co to jest miłość.
M
moro
3 września 2014, 22:20
ja uprawiam seks z dziewczyną codziennie i jesteśmy szczęśliwi :)
D
deonista
4 września 2014, 07:09
Do czasu, grzech wszystko niszczy prędzej czy później ... 
C
CICHY
4 września 2014, 07:53
TO ZACZNIJ UPRAWIAĆ POMIDORY, LEPIEJ NA TYM WYJDZIESZ:)
F
franek
4 września 2014, 23:35
Pewnie już ze dwa tygodnie! Na ile Wam tego starczy? A jak przyjdą trudne chwile - choroba, brak forsy, bezrobocie - to ten sex Wam wystarczy??/
O
O.
5 września 2014, 02:31
Wy wszyscy serio uważacie, że jeśli ktoś uprawia seks, to od razu powierzchownie traktuje związek? Współczuję Wam tragicznych zyciowy w życiowych doświadczeń w takim razie. Może Was zadziwię, ale istnieją ludzie, kochający sie głęboką miłością i uprawiający seks przed ślubem. Przestańcie uważać się za najmądrzejszych i wygłaszających jedyne słuszne tezy, bo to aż smutne.
M
moro
5 września 2014, 19:16
nie narzekamy na brak pracy ani kasy :)
M
mimi
3 września 2014, 21:39
co na świat to nie grzech.
Z
zepsuta
3 września 2014, 21:04
dobrze że trafiłam na to świadectwo, bo przeżywam właśnie podobną sytuację. jestem z chłopakiem a raczej już narzeczonym już ponad 4 lata  a w nieczystości żyjemy już długo kochamy się bardzo ale to niszczy nasz związek a najbardziej mnie :( już nie raz chcieliśmy zmienić swoje postępowanie z mojej inicjatywy ale jakoś się nie udało tylko było coraz gorzej i teraz wiem że jest ze mną bardzo źle bo unikam spowiedzi komuni... wiem że teraz to się zmieni wierzę że nie wszystko stracone i że Bóg pozwoli nam do siebie wrócić. dziękuję za mądre słowa które tu przeczytałam bo potrafią zmienić tak wiele w życiu. Chwała Ci Panie!!!wiem że będzie dobrze
MF
mydełko fa
3 września 2014, 20:14
nie rozumiem tej "nieczystości" - dlaczego się nie myli? przecież wystarczy woda, mydło i czysty ręcznik. Tylko myć nalezy się kilka razy dziennie.
P
Pola
3 września 2014, 20:38
Ewentualnie żel pod prysznic... :-)
5
57
3 września 2014, 21:24
Jak nie rozumiesz to się doucz. Książki nie gryzą! Katechizm Kościoła Katolickiego. Nieczystość i czystość seksualna.
M
mimi
3 września 2014, 21:32
jak seks dany nam przez naturę można nazywać nieczystością?? Paranoja jakaś......gdzie ja żyje...
O
only
3 września 2014, 21:43
od kiedy KKK jest wykładnią zycia seksualnego? nie kazdy jest katolikiem....
B
beryl
3 września 2014, 21:49
~only, czytasz artykuł na portalu katolickim, do tego w zakładce religia, i spodziewasz się czegoś innego? KKK to tylko odniesienie do idiotycznego komentarza mydełko fa
M
Mariusz
3 września 2014, 22:13
1. Jeśli nie będziesz tego robić z mężem czy żoną to będąc już w małżeństwie będziesz nauczony, że można to robić z NIE-mężem i NIE-żoną a stąd krótsza droga do skoku w bok i nnych machlojek. 2 Sex jest najintymniejszym i najgłębszym aktem oddania się drugiej osobie a jesli jest to "NAJ" to powinien być w ramach tego co jest pełnią relacji międzyludzkich czyli miłości. A miłość - jak uczy Kościół i nie rozumiem co jest w tym błędnego -  jest wtedy jeśli oddajesz się osobie całkowicie i dobrowolnie, w pełni, bezwarunkowo, na zawsze (a nie do pierwszego kryzysu) - tak jest w przypadku małżeństwa. Jeśli uważasz że małżeństwo nie jest gwarantem niczego to znaczy, że nie rozumiesz istoty rzeczy - tj. miłości małżeńskiej i żaden argument nie przekona Cie że jest inaczej. Ogarniasz?
M
Mariusz
3 września 2014, 22:30
A w którym punkcie KKK jest błędny moralnie jeśli chodzi o czystość; w odróżneniu od herezji protstanckich, z których część dopuszcza rozwody, antykoncepcje, aborcje. Masz jakieś wątpliwości?
5
57
4 września 2014, 01:02
Żyjesz w świecie własnych urojeń i wyobrażeń.
5
57
4 września 2014, 01:10
Naprawdę? Jak to możliwe?
B
B.U.R
4 września 2014, 06:21
co a glupie gadanie, bo faktycznie bycie po ślubie gwarantuje uniknięcia skoków w bok...
B
B.U.R
4 września 2014, 06:24
"Herezji protestanckich." Nie no jasne... znacznie morlaniejszym była sprzedaż odpustów, chrystianizacja przez mordowanie pogan i wyprawy krzyżowe. Na pewno Pan Jezus jest z tego dumny...
M
MiO
4 września 2014, 07:46
Tak samo jak z  seksem przed ślubem. Wszystko zależy od podejścia. Chcesz przetrwać, umocnić i naprawić, czy poddajesz się i szukasz dalej  - drogi są dwie jedna pod górę i wyboista, a druga na skróty.
A
AgS
4 września 2014, 10:28
BUR, to nie jest argument w tej dyskusji. To w ogóle nie jest argument.
M
Marysia
3 września 2014, 19:41
również przeżyłam podobną historię z obecny Narzeczonym. Nasze życie w nieczystości trwało ok 4 lat z kilkoma próbami zaprzestania współżycia itp. ale szybko się gubiliśmy. W końcu podczas pieszej pielgrzymki na Jasną Górę pewnego dnia składaliśmy postanowienia na ołtarzu. Napisałam na kartce, że wytrwamy do ślubu w czystości. Narzeczony powiedział, że się postara i jak chce to mogę tak napisać...więc napisałam i obietnica została złożona. Na początku było nie do pomyślnia dla nas, że po 4 latach przestaniemy współżyć na ok 1,5 roku... ale prawie się udało;) za miesiąc ślub! :) i dalej żyjemy w czystości:) i od jakichś 3-4 miesięcy nie śpimy razem w 1 łóżku, jest ciężko czasami z braku miejsca itp ale dajemy radę...chociażby materac na podłodze pomaga :P dla naszych rodzin i bliskich jest to mocne świadectwo, że po tylu latach bezproblemowego spania razem teraz wpadliśmy na taki pomysł......DO WSZYSTKICH KOBIET!!: narzeczony powiedził mi, że dopiero gdy przestaliśmy współżyć naprawdę mnie pokochał i dziękuję mi, że jestem wytrwała w tym naszym postanowieniu i jego motywuje. Przes to doświadczenie bardzo zbliżyliśmy się do siebie i wreszcie przyjmujemy eucharystię bez wyrzutów sumienia, że nie ma sensu się spowiadać, bo zaraz znowu to samo... Bardzo pomogła nam wspólna pielgrzymka piesza do Częstochowy, polecam wszystkim a w szczególności parom! naprawdę można poczuć miłość drugiej osoby. Po pielgrzymce trafiliśmy na kurs Nowe Życie i od tamtej pory należymy do wspólnoty Przyjaciół Oblubieńca...pomaga nam ona przetrwać w ciężkich chwilach. Polecam również wszystkim narzeczonym posłuchać ojca Szustaka (szczególnie pomarańczarnię) :) pozdrawiam i życzę powodzenia, bo warto!!
C
czystość
3 września 2014, 20:20
myślę, że ten narzeczony po prostu cię nie kochał. Dlaczego nazywasz "nieczystością" wasze intymne życie? Jesli dla was seks jest czymś nieczystym to bardzo wam współczuję. Ślub nigdy nie jest gwarantem szczęścia i tego, że bedzie wam dobrze razem również w łóżku. Na to prawdziwe szczęście składa się wiele czynnikó, ale najważniejsza jest miłość. Seks jest tylko jej wyrazem i nazywanie GO nieczystością jest po prostu chore!!!!!!!!!!!
L
lily
3 września 2014, 20:30
racja!
PT
Pewna tego, że jest o co walczy
3 września 2014, 21:17
Dobrze... a skąd mieć pewność że małżeństwo będzie udane? Z doświadczenia. Jeśli przez dłuższy czas dwojgu ludzi zależy na tym by być razem mimo braku seksu, i chcą spędzić życie razem nawet wyrzekając się cielesności to chyba jednak znak że mogą poznać siebie naprawdę. Co może lepiej upewniać w miłości niż bliskość drugiego? Nie ta intymna, upewniająca o pociągu do drugiego, ta w rozmowie i byciu po prostu obok. Warto.
7
798
3 września 2014, 21:19
Seks nie jest nieczysty tylko może stać się nieczystym. Mącisz.
P
przemko
3 września 2014, 21:32
Wydaje mi się, że się mylisz, Chłopak mógł kochać,
F
franek
4 września 2014, 23:42
Ślub nie jest gwarantem niczego, ale umiejętność nie współżycia dla zasady jest już niezłą podwaliną pod wierność w małżeństwie - szczególnie gdy pokłócisz się z mężem i ktoś inny Cię wysłucha i "zrozumie" ......
L
lily
3 września 2014, 19:29
to, że z kimś uprawia się seks przed "ślubem" nie oznacza, że tej osoby sie nie szanuje. jeśli obydwie strony tego chcą to w czym problem ludzie.... ważne aby się kochali i tyle w temacie.
P
plus
3 września 2014, 20:22
minusują cię ci, którzy ci zazdroszczą lub ci, którzy nigdy seksu nie uprawiali.
L
Logiczna.
3 września 2014, 21:20
Ewentualnie ci, dla których ślub to piękna uroczystość upewniająca w jedności i oddaniu siebie na rzecz drugiego by spędzić z nim całe życie. Po co oddawać siebie całkowicie komuś, z kim nie chcemy się zestarzeć? A skoro już tego chcemy to czemu nie poczekać do ślubu i nie przypieczętować tego wydarzenia? Skoro się kochają to powinni się upewnić że nie zabiorą bezprawnie tego daru drugiej osobie. 
2
2041
4 września 2014, 01:12
A jak się nie kochają to niby w czym problem? Od kiedy to trzeba się kochać, żeby współżyć?
Z
Zula
3 września 2014, 19:26
zupełnie jakbym czytała o swoim związku :) piękne świadectwo i rzeczywiście wytrwanie w czystości jest niesamowicie trudne. Ale warto przejść ten trudny etap aby później być szczęsliwym człowiekiem.
C
Człowiek
3 września 2014, 22:12
Bo to jest reguła. Czasem nawet ta czystość nie pomoże w tym szczęściu. Robicie z seksu dziadostwo.
S
sowa
3 września 2014, 19:02
proponuję uprawiać seks z zamkniętymi oczami, żeby nie zobaczyć przypadkiem nagości drugiej osoby przecież patrzenie  pożądliwe to grzech... :D
P
polecam
3 września 2014, 20:25
z zamknietymi oczami i w ubraniu pod kołdrą, po ciemku. Wtedy  seks jest naprawdę wspaniały.
E
emi
3 września 2014, 19:00
Ja ze swoim chłopakiem także żyłam w nieczystości bardzo długo, bo ok. 10 lat ale jakiś rok temu Bóg moje zycie wywrócił do góry nogami uwalniając mnie od takiego życia. Realnie Go doświadczyłam, zabrał mi to straszne zniewolenie, które nie pozwalało mi być blisko Niego i z którego sama wiele razy próbowałam się uwolnić. Teraz jestem bardzo szczęśliwą osobą, mimo że mój związek się od razu rozpadł po tym jak zapragnęłam żyć w czystości i choć utraciłam miłość ziemską zyskałam największą i niezastąpioną miłość Boga. Mogę żyć teraz w ciągłej jedności z Nim widząc jak działa w moim życiu, jak jest cały czas obecny.  Wszystkim osobom, które miają taki problem chcę powiedzieć żeby się nie bały podjąć się tej dezycji jesli czują że żyją nie zgodnie ze sobą i swoim sumieniem popełniając ten grzech, żeby zaufały Bogu całkowicie a On da siłę i zabierze to zniewolenie. Tylko trzeba Mu bezgranicznie zaufać. Bez Niego nie mamy szans na lepsze życie. Chwała Panu :-)
K
kko
3 września 2014, 18:08
fajnie, że nie tylko kobiety/dziewczyny piszą o swoich świadectwach. 
W
W.
3 września 2014, 17:58
Piękne świadectwo dające poczucie, że jednak nie wszystko stracone, na przykład dla mnie :) ja co prawda rozstałam się z chłopakiem, z którym żyłam w grzechu, bo mieszkaliśmy razem, ale teraz, kiedy jestem sama, zbliżyłam się do Boga i doświadczam rzeczy, których będąc w związku z tamtym chlopakiem, bym nie doświadczyła. Dzięki za te słowa! jednak nie jestem stracona, jednak jest szansa! :)