4 podstawowe błędy popełniane przez księży

(fot. shutterstock.com)
Ks. Aleksander Radecki

Poznaj cztery najistotniejsze błędy i wypaczenia po stronie nas duchownych, które szczególnie bulwersują lud Boży:

1) Przywiązanie do władzy

Władza w Kościele powinna być pełniona w duchu służby, bezinteresowności i gotowości poświęcenia dla owczarni (por. J 10,11; 13,14).

Pokusa, której doznali nawet Apostołowie (a Jezus zdecydowanie ją piętnował), polega na chęci panowania nad owczarnią (por. Łk 22,24-27; 1 P 5,1-4). Pragnienie duchownych panowania nad świeckimi natychmiast wywoła antagonizmy między jednymi a drugimi. Pan Jezus jasno uczył: Nie przyszedłem, aby Mi służono, ale aby służyć (Mk 10,45). W Wieczerniku, umywając nogi uczniom, pokazał wyraźnie, jaka jest ich rola (por. J, 13,5). Nawet Piotr nie potrafił tego gestu zrozumieć, a i dla nas dziś to zadanie jest bardzo trudne do realizacji (zob. Dyrektorium o posłudze i życiu prezbiterów, 25).

2) Uprawianie polityki

W tym samym dokumencie (p. 44) przywołany został fragment jednej z katechez św. Jana Pawła II, mówiącej o tym, że prezbiter powinien zrezygnować z włączenia się w aktywne uprawianie polityki - zwłaszcza wtedy, gdy wyraża ona interesy jednej grupy, co jest niemal nieuchronne - by pozostać człowiekiem wszystkich w duchu braterstwa.

Domaga się tej postawy także KPK (kan. 287, § 2). Chodzi przecież o to, by każdy człowiek miał możliwość zbliżenia się do kapłana, nie czując się wykluczonym z żadnego powodu. Jak rzecz się ma w tej dziedzinie choćby w naszym przepowiadaniu z ambon?

3) Bycie nieludzkim

Pewne zgodzimy się, że przyczyny napięć między pasterzami a owcami powierzonymi ich pieczy niemal w 100% dotyczą wymiaru "ludzkiego", nie teologii. Zatem zniechęcamy wiernych (i niewiernych także!) do siebie - i niestety także do Chrystusa - gdy brakuje nam, pasterzom, konkretnych cech ludzkich. Św. Jan Paweł II wyliczył je w dokumencie o formacji kapłanów Pastores dabo vobis właśnie po to, żeby ta posługa była w wymiarze ludzkim jak najbardziej wiarygodna i łatwa do przyjęcia.

Przypomnijmy w skrócie to nauczanie, znane (?) nam jeszcze z czasów seminaryjnej formacji:

Kapłan powinien starać się odtworzyć w sobie, w miarę możliwości, ludzką doskonałość jaśniejącą w Synu Bożym, który stał się człowiekiem, ujawniającą się szczególnie wyraziście w Jego postawie wobec innych, tak jak ukazują to ewangeliści. Konieczne więc jest, by biorąc przykład z Jezusa, umiał poznawać wnętrze człowieka, odgadywał jego trudności i problemy, ułatwiał spotkanie i dialog, zdobywał zaufanie i nawiązywał współpracę, wyrażał spokojne i zrównoważone sądy. Aby spełnić takie oczekiwania, potrzebne jest: umiłowanie prawdy, prawość i rzetelność, szacunek wobec każdej osoby, poczucie sprawiedliwości, wierność danemu słowu, prawdziwe współczucie, konsekwentne postępowanie, zrównoważony sąd i zachowanie. Szczególnie ważna jest zdolność do utrzymywania więzi z innymi, cecha naprawdę fundamentalna u kogoś, kto jest powołany, by ponosić odpowiedzialność za wspólnotę i być "człowiekiem jedności" - podkreślił Ojciec święty (zob. PDV, 43).

Właśnie dlatego - wylicza nasz święty rodak z Wadowic w tym samym fragmencie swojej adhortacji - kapłan nie może być arogancki ani kłótliwy, lecz uprzejmy, gościnny, szczery w słowach i w intencjach, roztropny i dyskretny, wielkoduszny i gotowy do służby, zdolny utrzymywać otwarte i braterskie kontakty z innymi i nawiązywać je ze wszystkimi, zawsze gotów zrozumieć, przebaczyć i pocieszyć. To małe słówko "zawsze" chyba jest najtrudniejsze do przyjęcia i realizacji.

Oto więc mamy podstawy do osobistego rachunku sumienia, który każe odważnie pytać, czy swoimi brakami z dziedziny formacji ludzkiej nie odstraszamy ludzi od Chrystusa i Kościoła.

Reasumując: bez formacji ludzkiej posługa prezbitera w najlepszym przypadku niczego dobrego nie wnosi, za to wiele (a w najgorszym przypadku wszystko) potrafi zrujnować.

4) Porzucenie ubóstwa

Stracimy swoją wiarygodność i skuteczność apostolską jako kapłani w oczach wierzących (i niewierzących) także wtedy, gdy sprzeciwimy się duchowi ubóstwa. Kościół w licznych dokumentach oczekuje od nas duchownych, że wyzbędziemy się próżności, zbytku i luksusu (mieszkanie, środki transportu, sposób spędzania wakacji, różnorakie wygody itp.), biorąc wzór z ubogiego Chrystusa, który ogołocił samego siebie (Flp 2,7; 2 Kor 8,9).

Najtragiczniejszym i najbardziej karygodnym wymiarem zachłanności duchownego jest niewątpliwie zmaterializowane, wręcz komercyjne podejście do posług religijnych.

Niebezpieczeństwo konsumpcjonizmu i nawet bardzo drastycznego materializmu praktycznego w naszych szeregach jest naprawdę realne, a zgorszenie wywołane chciwością wypomina się nam kapłanom latami. I do nas także Jezus powiedział: Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował? (Łk 12,20). O tak, korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy. Za nimi to uganiając się, niektórzy zabłąkali się z dala od wiary i siebie samych przeszyli wielu boleściami (1 Tm 6,10).

Pamiętajmy, że obnażenie naszej słabości, braku świętości to wielka szansa na nawrócenie, o ile tylko wystarczy nam pokory i konsekwencji w pracy nad sobą.

*  *  *

Ks. Aleksander Radecki - doktor teologii duchowości, duszpasterz, ojciec duchowny wrocławskiego seminarium. Autor wielu książek.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

4 podstawowe błędy popełniane przez księży
Komentarze (8)
16 lutego 2016, 19:50
Poza tezami w artykułe, z którymi się zgadzam dodam jeszcze kilka elementów: 1) Kościół odwraca się "obrażony" na młodych ludzi - wiedzą, że niestety, ale co do młodych to musieliby się postarać i mają to niestety gdzieś, zero podejścia. Jednak widać, że kadra wyższa stwierdziła, że oni już "dociągną" z tymi babciami i dziadkami w kościele....zero pomysłu na młodych, robią te same błędy co na zachodzie - czyli oderwanie kompletne od życia. Co mam na myśli? Np. jak ksiądz zaczyna jak to młodzi dziś tylko praca i praca i wielkie majątki - mnie w tym momencie zalewa krew, bo człowiek jest zmuszany do pracy po 14h, bez stałej umowy i za kwotę, za którą mieszkania nie wynajmie itd. Kompletnie oderwanie od ludzi. To samo z krytyką, że ludzie nie chcą dzieci czy małżeństwa - a ja się pytam za co ?? I gdzie mieszkać?? 2) Procedura mszy wymaga jak dla mnie korekty, czasami mam wrażenie, że 90% kościoła "klepie" a myślami są daleko stąd. Po prostu mszę trzeba uatrakcyjnić, żyjemy w świecie pełnym bodźców i msza św. też musi taka być! Młodzi niestety w kościele się nudzą, ja też często wyłączam się po 10 minutach i nagle się budzę jak jest Komunia.... Podsumowując idziemy drogą kościoła zachodniego i skończy się podobnie....2-3% uczęszcząjących do kościoła....
17 lutego 2016, 08:59
Gdybyś wiedzial czym jest Msza św. Bo problemem młodych jest dziś brak podstawowej wiedzy. Niby chodzą na religię, niby coś wiedża, ale
17 lutego 2016, 13:28
Ja wiem, co nie zmienia faktu, że człowiek jest bombardowany zewsząd różnymi bodźcami: TV, internet, gry, rozrywka itd. I ludzie, a już szczególnie młodzi z podzielną uwagą nie są w stanie jej utrzymać w trakcie Mszy Św., moim zdaniem więcej śpiewu by pomogło np. każdy lubi kolędy itd. Młodym msza kojarzy się z nudą, ja moje 3 dziewczyny namawiałem do chodzenia do kościoła, bo już dawno tego nie robiły i były ze mną parę razy - po czym stwierdziały, że jest to nadal tak nudne jak pamiętają z okresu szkolnego i że więcej nie pójdą - a to są ludzie przed 30. Młodsi wychowani w erze netu, laptopa i tabletu będą się nudzili jeszcze bardziej. Najgorsze jest właśnie przybranie postawy jaką Ty prezentujesz przez Kościół, że msza jest święta i koniec! Kościół musi mieć podejście do wiernych, zachęcić i przyciągnąć, bo tak jak mówię jak się obracam wśród ludzi 20-35 lat i mało kto w ogóle chodzi do kościoła, a w spowiedzi większość była krótko po bierzmowaniu. To co będzie z kolejnymi pokoleniami wychowanymi przez tych ludzi ? Koniec ze chrztem? Idziemy drogą zachodu, a nasz kościół ma to niestety gdzieś....
17 lutego 2016, 15:17
Bardzo którkie pytanie, dlaczego przychodzisz na Msze św?
17 lutego 2016, 15:36
Dla spotkania z Bogiem. Co nie zmienia faktu, że tak jak kiedyś wprowadzili msze w językach krajowych zamiast łaciny, żeby wyjść do ludzi - to teraz nie mają wprowadzić więcej śpiewu, dyskusji itd. zamiast niestety często bezmyślnego w przypadku większości klepania, bo chyba nie o to chodzi - prawda? Procedura mszy to wymysł Kościoła i można ją spotkojnie zmienić i uatrakcyjnić, szczególnie dla młodych...
17 lutego 2016, 16:03
Wprowadzenie języków loklanych miało pomóc, ale czy pomogło? Później był pomysl na tzw. Msze dla dzieci, czyli infantylkość i co? Ano nic.
17 lutego 2016, 16:13
Lepsze to niż nie robienie nic....ja jestem ewenementem w kościele, a mam ledwie ponad 30 lat ;) W moim wieku jest bardzo mało ludzi, w pracy (korporacje) nikt się do wiary nie przyznaje, większość moich dobrych znajomych bierze śluby tylko cywilne, do kościoła nie chodzą (a kończyłem katolickie LO, gdzie większość też nie chodziła do kościoła). Moje byłe dziewczyny nie chodziły poza jedną regularnie do kościoła i nie sposób nikogo do kościoła przekonać, jedną namawiałem na spowiedź dwa lata, inną żeby w ogóle poszła do kościoła - walka z wiatrkami i już dałem sobie spokój. Znaleźć drugą połówkę, która chodzi do kościoła i jest w moim wieku to wręcz nie sposób....Normą jest spanie przed ślubem, wspólne mieszkanie itd. Tak, więc jak Kościół nie zacznie działać to kwestia 20 lat i będzie to samo co w Niemczech czy we Francji.... Mnie msze dla dzieci się bardzo podobały ;)
16 lutego 2016, 17:39
Mądre słowa, niestey duchowni gubią swoje owieczki, arogancją, chciwością i zakłamaniem wyrażającym się osobistym przykładem sprzecznym z tym co głoszą z ambony. Podobno najtrudniej nawrócić księdza....