Błąd, który popełniamy zbyt często

(fot. shutterstock.com)
św. Franciszek Salezy

Możemy praktykować łagodność na własnej osobie, nie gniewając się nigdy na siebie ani na swe niedoskonałości. Wprawdzie rozum domaga się tego, ażeby nasze uchybienia budziły w nas żal i odrazę, jednak to uczucie nie powinno zawierać w sobie goryczy, gniewu i złości.

W tym właśnie wielu wykracza, bo wpadłszy w uniesienie gniewu, gniewają się, że się gniewali, są rozdrażnieni tym, że dali się ogarnąć rozdrażnieniu, niecierpliwią się, że się niecierpliwili. W ten sposób ich serca są stale pełne zniecierpliwienia i gniewu.

Tylko się wydaje, że ten drugi gniew niszczy pierwszy, w rzeczywistości jednak otwiera drzwi i gotuje wejście nowemu wybuchowi za najbliższą okazją. A zresztą gniewy, rozdrażnienia i rozgoryczenia skierowane przeciw sobie samym zmierzają do pychy i pochodzą jedynie z miłości własnej, która miesza się i niepokoi na widok własnej niedoskonałości.

Żal za nasze winy powinien być spokojny, poważny i mocny. Sędzia o wiele skuteczniej karze złoczyńców, gdy wydaje wyroki oparte na rozumie i spokojnej rozwadze, a nie pod wpływem popędliwości i gwałtowności. Wydając bowiem sąd pod wpływem gniewu, nie karze występków według ich ciężkości, lecz według wielkości swojego gniewu.

DEON.PL POLECA

Podobnie i my, daleko skuteczniej ukarzemy siebie skruchą spokojną i stałą niż żalem rozgoryczonym, podnieconym i niecierpliwym. Miarą bowiem takiego żalu wzbudzonego gwałtownie nie jest ciężkość naszych win, ale nasza skłonność. Na przykład, kto kocha czystość, będzie się martwił niesłychanie z powodu najlżejszego uchybienia przeciwko tej cnocie, a śmiać się będzie z ciężkiej obmowy, jakiej się dopuścił.

Ten zaś kto nienawidzi obmowy, będzie się dręczył z powodu lekkiego szemrania, a wcale nie będzie zważał na ciężkie wykroczenia przeciw czystości. Podobnie dzieje się w innych wypadkach. To wszystko pochodzi stąd, że są sumienia opiera się nie na rozumie, ale na namiętności.

Wierz mi, Filoteo, upomnienia ojca, jeśli są łagodne i serdecznie, skuteczniej nakłonią dziecko do poprawy niż wybuchy oburzenia i gniewu. Tak samo jest z nami. Kiedy nasze serce pobłądzi, trzeba je strofować łagodnie, spokojnie, mając dla niego więcej politowania niż zawziętości. Zachęcajmy je do poprawy, a skrucha, którą obudzimy, będzie głębsza i bardziej przejmująca niż żal rozdrażniony, gniewny i niecierpliwy.

Co do mnie, gdyby mi na przykład bardzo zależało na tym, aby nie ulec próżności, a jednak dopuściłbym się ciężkiego upadku, nie chciałbym gromić mego serca w ten sposób: o jakżeś nędzne i wstrętne, żeś po tylu postanowieniach dało się uwieść próżności! Umrzyj ze wstydu, nie podnoś już oczu do nieba, serce zaślepione, bezwstydne, zdradzieckie, niewierne swemu Bogu - i tym podobne słowa.

Chciałbym przemówić mu do rozsądku i upomnieć ze współczuciem: I co, biedne serce, wpadliśmy do dołu, którego tak usilnie postanowiliśmy unikać! Ach, podnieśmy się i wyjdźmy z tego dołu na zawsze! Wzywajmy miłosierdzia Boga i ufajmy, że przybędzie nam z pomocą, abyśmy na przyszłość byli mocniejsi. Powróćmy na drogę pokory. Odwagi! Miejmy się na baczności. Bóg nam dopomoże i da nam zwycięstwo. Na takim upomnieniu chciałbym oprzeć mocne i niewzruszone postanowienie, że więcej już nie wpadnę w tę wadę; powezmę odpowiednie do tego środki, idąc za radą mego kierownika.

Jeśli jednak czyjeś serce nie dawałoby się poruszyć takim łagodnym upomnieniem, można użyć wyrzutu i nagany twardej i surowej, aby pobudzić je do głębokiego zawstydzenia. Lecz po tym surowym zgromieniu swego serca należy mu ulżyć i przejść od żalu i zagniewania do słodkiej i świętej ufności w Bogu, za przykładem owego wielkiego pokutnika, który swej strapionej duszy dodawał odwagi tym słowy: Czemu jesteś zgnębiona, moja duszo, i czemu jęczysz we mnie? Ufaj Bogu, bo jeszcze Go będę wysławiać: Zbawienie mego oblicza i mojego Boga

Podnieś więc serce swoje, gdy upadnie, z całą słodyczą, upokarzając się głęboko przed Bogiem na widok swej nędzy, ale niech cię nie dziwi twój upadek, gdyż nic w tym dziwnego, że ułomność jest ułomna, słabość słaba, a nędza nędzna. Obrzydź sobie jednak z całej duszy obrazę wyrządzoną Bogu i z wielką odwagą i ufnością w Jego miłosierdzie powróć na drogę cnoty, z której zeszłaś.

* * *

Fragment pochodzi z traktatu św. Franciszka Salezego "Filotea", rozdział IX "O łagodności w stosunku do samych siebie"


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Błąd, który popełniamy zbyt często
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.