Czy takie grzechy w ogóle istnieją?

(fot. Patrycja Malinowska / DEON.pl)
o. Leonard Bielecki i o. Franciszek Chodkowski

Co to takiego? Te grzechy pokoleniowe... Niektórzy twierdzą, że, gdy nam się w życiu nie wiedzie, to jest konsekwencja grzechu, który ktoś, gdzie w przeszłości popełnił. Naprawdę?

O. Leonard Bielecki (ur. 1980) i o. Franciszek Chodkowski (ur.1970). Są franciszkanami, mieszkają w Poznaniu. "Chcemy mówić o rzeczach dla was i dla nas ważnych, o wierze. Chcemy krótko - czasami z żartem, czasami bardzo poważnie, być może czasem się pokłócimy? - mówić o tym, co Was nurtuje."

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Czy takie grzechy w ogóle istnieją?
Komentarze (20)
A
anonim
13 września 2014, 18:24
Trafiłem na wartościowy artykuł odnoszący się do tego typu problematyki. Gorąco zachęcam aby zajrzeć tutaj: [url]http://www.list.media.pl/2013/02/niech-sie-mnie-boja/[/url] bo naprawdę warto.
P
PAX
9 września 2014, 17:36
Podzielę się z Wami ciekawą teorią pewnego egzorcysty dotyczącą tego tematu. Zakłada ona jednak, że grzechu się nie dziedziczy. Raczej chodzi o dziedziczenie „złych duchów”. Mianowicie gdy ktoś grzeszy ciężko staje się niewolnikiem złego i zły może niszczyć jego życie, a przez niego życie innych (np. przemoc). Jeśli cała rodzina grzeszy (czy poszczególni członkowie)  jest pod wpływem złego to dziecko będzie przynajmniej mocno to odczuwało czy doświadczało zła także duchowo (lęki, agresja, smutek itp.). Te złe duchy, które rodzina dopuszcza do siebie przez grzechy ciężkie "zamieszkują" z tą rodziną i na nią oddziaływają (kuszą, zasmucają, itd.) dopóki trwają w grzechu bez prawdziwego nawrócenia. Nawet po chrzcie, który wszystko zrywa, dziecko wraca do takiego domu i nadal żyje w tej złej duchowo atmosferze i nadal jest to złe odziaływanie. Zaś gdy wzrasta łatwiej ulega tym pokusom (duchom) i już przez grzech wiąże się z nimi. Można wyrwać się z tego przez sakramenty  i życie w łasce czyli prawdziwe życie z Jezusem, ale na pewno będzie tu trudniej niż w rodzinie, gdzie nie ma czy nie było ciężkich nieodpokutowanych grzechów. Dlatego nie chodzi tu o usprawiedliwianie swoich słabości i zrzucanie ich na przodków.  Po prostu jedni mają „lżej” a inni „ciężej” nie tylko materialnie czy emocjonalnie ale i duchowo.  Niektóre egzorcyzmy trwają latami, bo niektóre demony tak łatwo nie odpuszczają, podobnie u niektórych ludzi z trudnych rodzin wyrwanie trawa dłużej dlatego potrzebna większa pomoc, modlitwa. Mnie ta teoria przekonuje :)
A
anonim
9 września 2014, 19:10
To o czym piszesz w żaden sposób nie ma nic wspólnego z tym co nazywasz dziedziczeniem duchów. Ani z odnośną nauką Kościoła. Owszem, grzesząc coraz bardziej wchodzimy pod władzę złego i stajemy się jego narzędziem w czynieniu zła innym, a inni coraz dotkliwiej będą to odczuwać. Ewentualne dziecko w rodzinie również. Ale ci inni - czy to dziecko - ani nie "dziedziczą" w żaden sposób jakichkolwiek duchów, ani nie "zamieszkują" z jakimiś duchami, a jedynie odczuwają zło które wyrządzają im ci grzeszący. I tak jest w CAŁYM ŚWIECIE a nie tylko w jakiejś wyjątkowo grzesznej rodzinie. Gdziekolwiek byśmy się nie znaleźli w świecie, to wszędzie będziemy doświadczać kuszenia przez złego czy też doświadczać skutków zła czynionego przez grzeszących ludzi. Więc nie ma sensu bajdurzenie że jest to wynik jakiegoś dziedziczenia czy zamieszkiwania duchów w rodzinie.
P
PAX
9 września 2014, 23:04
Ok, słowo "dziedziczenie" duchów tu nie do końca pasuje, raczej przywiązanie do danych ludzi ze względu na ich grzechy. Niestety Kościół nie ma sprecyzowanej nauki o sposobie działania złego, dlatego jest wiele różncyh teorii, które często powstają u praktyków - egzorcystów (nb jest nawet u nich podział w niektórych kwestiach, a co dopiero u laików). Może nie nazywłałbym tej teorii tak pejoratywnie i dość osądzająco bajdurzeniem, ale raczej próbą zrozumienia rzeczywistości duchowej, naszym ograniczonym materią rozumem. Z tego co wiem u początków Kościoła było wiele błędów (arianizm itd.), bo próbowano określić to co duchowe ludzką logiką. Myślę, że i w tej sprawie potrzeba czasu, modlitwy i rozeznania. Natomiast jedną sprawę chciałbym oboronić w tej teorii, mianowicie to, że choć na CAŁYM ŚWIECIE działa zło i dobro, to są miejsca w których zły szczególnie działa np. miejsca mszy okultystycznych. Tak też są miejsca gdzie Bóg działa szczególnie np. sanktuaria czy miejsca objawień MB.  Problem jest też w tym że, gdy teoria spotyka się z doświadczniem (jak pisali inni komentatorzy o swoich dośw.) trzeba dużo pokory i rozeznania. Pozdrawiam i zachęcam do wyrozumiałości :)
A
anonim
10 września 2014, 19:54
Dzięki za konstruktywną odpowiedź :-) Postaram się jutro odpowiedzieć podobnie konstruktywnie. Pozdrawiam :-)
A
anonim
11 września 2014, 20:43
Co prawda to przywiązanie duchów do danych ludzi już nie jest tak rażące jak te dziedziczenie, ale i z tym trudno byłoby mi się zgodzić. No bo skoro dziedziczyć miał np syn po ojcu, to teraz duchy którym ulegał ojciec miałyby przywiązać się wówczas do syna?!? No i samo określenie duchy przywiązane do ludzi. Czy duchy przywiązują się do ludzi? Czy może raczej zyskują na nich coraz większy wpływ? Rozumiałbym więc gdyby była mowa o jakiejś grupie duchów którym uległ dany człowiek i które uzyskują na niego coraz większy wpływ. Ale żeby nazywać to przywiązaniem duchów do ludzi to uważam to za niezbyt fortunne. Owszem, trudno znaleźć coś mówiącego bezpośrednio na temat złego. Ale to jedynie dlatego, że chrześcijan nie interesuje zgłębianie zła lecz dobra. I dlatego na temat zła dowiadujemy się głównie pośrednio, przy okazji poznawania dobra. Dlatego demonologia (nauka o demonach) jest częścią angelologii (nauki o aniołach). Nauka Kościoła o demonach jest więc sprecyzowana nie wprost i głównie przy okazji. Jest ona jednak wystarczająco jasna aby chrześcijanin mógł się ustrzec przed działaniem złego. z pozdrowieniami cdn
P
PAX
13 września 2014, 23:28
Dzięki. Powiem szczserze, że w sumie to nie lubię o tych "złych" rozmyślać, nie należę do fanów egzocyzmów, ale jakoś mnie poruszył ten temat. Tak sobie ostatnio przypomniałem, że w księdze Tobiasza jest coś w tym kluczu. asmodeusz zabija mężów Sary. W sumie oni przecież niewinni... Jest tam anioł stróż Tobiasza - Rafał i demon "stróż" Sary.... Myślałem też o tym, że rodzice mają duchową władzę nad dzieckiem. W Starym Testamenie dzieci robiły wszystko by dostać błogosławieństwo od Ojca, bo ono "działało" zob. Jakub i Ezaw. Tak samo przekleństwo. Zatem oddziaływanie rodzica jest nie tylko fizyczne i emoejonalne ale i duchowe. I chyba nie da się tak naprawde określić, co bardziej na dzieci wpływa, bo wszytko razem jest połączone. Dlatego może skrajne szukanie problemu tylko w jednej z tych "części" człowieka jest źródłem nieporozumień. Lekarz powie to, psycholog tamto, a ks. egzorcysta jeszcze coś... i bądź tu mądry :) Pozdrawiam i chyba już zakończę komentarze.  PS: Polecam to świadectwo, przedziwne: http://vod.tvp.pl/audycje/religia/my-wy-oni/wideo/03112011/5468195
L
lawral
8 września 2014, 19:41
Owszem. Wychowanie kształtuje osobowość, która ma wplyw na późniejsze funkcjonowanie w społeczeństwie. To oczywista oczywistość. To jak funkcjonujemy jako dorośli zostało ukształtowane w czasie kiedy byliśmy dziećmi. Grzech przodków to dobra wymówka ....
A
asa
8 września 2014, 19:17
Jedyny grzech 'dziedziczony'  to grzech pierworodny
S
Staszek
8 września 2014, 18:38
W pełni zgadzam się z rozmówcami - nie ma czegoś takiego, jak grzechy pokoleniowe, chociaż pewne sytuacje mają konsekwencje (tzw. zranienia). Tutaj można znaleźć wypowiedź ks. bpa Amdrzeja Siemieniewskiego: http://wspolnota-droga.pl/pdf/odpowiedz_bp_Andrzej.pdf
C
Cora
8 września 2014, 14:17
https://www.youtube.com/watch?v=laHKo4m2WWc a tutaj ksiądz Piotr Glas  jasno mówi o tym, że jak najbardziej odpowiadamy za grzechy pokoleniowe. Bardzo mnie ten aspekt nurtuje i nie wiem już kto ma racje 
M
me
8 września 2014, 15:07
prosze przeczytac sobie polecony paragraf 1263 w Katechizmie Kosciola Katolickiego jak rowniez kolejny paragraf 1264 i wszystko bedzie jasne:  1264  "W ochrzczonym pozostają jednak pewne doczesne konsekwencje grzechu, takie jak cierpienie, choroba, śmierć czy nieodłączne od życia ułomności, takie jak słabości charakteru, a także skłonność do grzechu"
MR
Maciej Roszkowski
8 września 2014, 18:16
No ale to są skutki grzechu pierwszych rodziców, a nie np. moich rodziców.
M
Mikh.
8 września 2014, 20:28
No nie do końca. Jeżeli matka próbowała pozbyć się płodu przy użyciu silnych substancji chemicznych (co jest niewątpliwie grzechem), to przecież pozostają w człowieku skutki takiego czynu (fizyczne i psychiczne) czasem i na całe życie.
T
tomi
8 września 2014, 13:58
Przyznaje ze jestem w tym momencie zupelnie zdezorientowany. Bo skoro tak jest jak mowia ojcowie, a nie przecze ze moga miec racje(co jest zasadne, bo że Chrzest gladzi wszystkie grzechy i skutki grzechu), to co z sytuacjami typu: dziecko dziedziczy pewne zle cechy, sklannaosc po ktoryms z rodzicow czlowiek jest naznaczony niezliczona liczba chorob niewiadomego pochodzenia 2 lub 3 letnie dziecko wyraznie wskazuje jako by bylo zniewolone (widzialem taki przypadek na wlasne oczy). Malutka dziewczynka z tysiecy rzeczy w duzym pomieszczeniu przy samym wejsciu dostrzega gdzies daleko w oddali, na gorze Krzyz i krzyczy " zla Bozia!, zla Bozia", matka zdaje sie ciepla kobieta tlumaczy ze Bozia jest dobra, dziecko wogole to nie przyjmuje, do czego nie podejdzie zrzuca wszystko, niszczy, trzeba ja caly czas trzymac na rekach. Nastepnym razem sytuacja sie powtarza w identyczny sposob. Jest cos dziwnego i nienaturalnego w zachowaniu dziecka.
A
anonim
8 września 2014, 18:55
Mylenie i mieszanie pojęć. Przy rzekomych grzechach pokoleniowych nie chodzi o to, że jak rodzice spłodzili dziecko po pijaku to dziecko będzie miało FAS, ale o to że rzekomo będzie przez Boga KARANE za grzechy rodziców. Karane tak długo aż nie przeprosi za grzechy rodziców. FAS jednak pozostanie pomimo przeprosin.
S
supermysz
8 września 2014, 12:43
jesli matka pije i pali w ciąży a dziecko ma FAS to nie jest skutek grzechu Matki ? Proszę o rozsądek. Chrzest ? Wierzę że może nastąpić cud pod wpływem chrtu ale to nie jest reguła...
A
anonim
8 września 2014, 18:51
To jest mylenie i mieszanie pojęć. Wypicie paru kieliszków wódki nie jest samo w sobie żadnym grzechem. Staje się grzechem w trakcie ciąży, gduż alkohol uszkadza płód. Syndrom FAS nie jest jednak żadną karą za grzech matki lecz zwyczajnym skutkiem negatywnego odziaływania alkoholu na płód. Tak samo, jak ktoś wsadzi rękę w ogień, to bąble nie będą żadną karą za grzechy lecz skutkiem oparzenia (wysoka temperatura odparowująca wodę z komórek oraz ścinająca białko). Chrzest usuwa skutki GRZECHU (przywraca nam więź z Bogiem, ponownie stajemy się dziećmi Bożymi) a nie jego konsekwencje fizyczne (np. FAS).
K
K
8 września 2014, 10:38
Czy jeśli matka przeklina swoje dziecko w łonie, to dziecko (nawet pomimo późniejszego chrztu) nie będzie niosło na sobie "znamienia" tego przekleństwa? Niektórzy egzorcysci spotykają się z taką właśnie sytuacją. Jak to wytłumaczyć?
P
PAX
8 września 2014, 11:02
http://www.katolikwchicago.com/katonline/2012/08/3.aspx