Poczucie powołania, seminarium, sześć lat nauki, formacji, duchowości i przygotowania. Święcenia, pierwsza parafia, kolejna i koniec. Dlaczego księża postanawiają "zrzucić sutannę"?
Bywa jednak, że księża odchodzą z kapłaństwa...
Za czasów mojego dzieciństwa czy młodości wystąpienia księży były niezwykle rzadkie. To był ewenement, skandal na cały kraj. Dziś odejścia wydają się czymś tak zwyczajnym jak wysiadanie z tramwaju. Ktoś jedzie, jedzie, nagle tramwaj się zatrzymuje, a on mówi: "Wysiadam". Decyzję taką ma tłumaczyć chęć zerwania z podwójnym życiem. Nawet dziś słyszałem taki argument. Czy nie jest to zbyt łatwe usprawiedliwienie? Nieraz ksiądz nie podejmuje wysiłku, by ratować swoje kapłaństwo: brakuje rozmów z przełożonym czy biskupem.
Moim zdaniem przyczyną tego jest to, że tak naprawdę nie traktuje się poważnie modlitwy i życia duchowego. Kleryk w seminarium prowadzi pogłębione życie duchowe, a po święceniach wpada nagle w wir pracy i świecki styl życia. Brakuje modlitwy i troski o drugiego człowieka, który jest w potrzebie. Za dużo jest natomiast dobrobytu, skupienia na sobie i realizacji siebie. W moim odczuciu bycie kapłanem polega też na tym, by nie myśleć za dużo o sobie. Kapłaństwo to trudna szkoła wyzbywania się egoizmu i narcyzmu, uświadamiania sobie, że to ja jestem dla ludzi, a nie ludzie dla mnie. Jeżeli odpowiednio ustawimy nasze kapłaństwo, to będziemy wiedzieć, że najważniejszy jest Chrystus i wszystkie inne sprawy muszą być temu podporządkowane. A w codzienności Chrystus przychodzi do nas w drugim człowieku. Inaczej nasze kapłaństwo nie będzie autentyczne.
>>Przeczytaj także: Dlaczego księża zrzucają sutannę? [WYWIAD]<<
Mówi o tym często także papież Franciszek, ale niektórzy księża uważają, że zbytnio ich krytykuje…
Tymczasem papież stawia księżom konkretne wymagania. Demaskuje ich egoizm, hedonizm, niestety także chciwość na pieniądze, przed którą bardzo często przestrzega. Dlatego niektórym księżom się to nie podoba. Urządzili sobie wygodne życie, a tu nagle papież ich obnaża i krytykuje. Na szczęście są też inni księża. Znam proboszcza jednej z podwarszawskich parafii, który zachęca młodych ludzi do pomocy potrzebującym. Organizuje wsparcie w postaci węgla czy drewna na opał, paczek ze środkami czystości, z żywnością. Wie, kto w parafii jest najbardziej potrzebujący, i zainicjował akcje pomocowe, w które młodzież bardzo chętnie się włącza. Proboszcz poddał im pomysł i pchnął prace do przodu. W ten sposób uwrażliwia młodych na realizację konkretnego dobra.
Skomentuj artykuł